PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=299113}
7,4 790 438
ocen
7,4 10 1 790438
6,7 44
oceny krytyków
Avatar
powrót do forum filmu Avatar

Tę i wiele innych znanych dobrze każdemu prawd Avatar przypomina nam w sposób mało namolny, może i nieszczególnie wyrafinowany pod kątem warstwy merytorycznej, ale za to przystępny. Na tyle przystępny, że chce się owo widowisko oglądać jeszcze raz, i jeszcze, i jeszcze.

Dość długo się zbierałem z napisaniem tego tekstu, chcąc przeczekać największy chlew na tym forum. Chlew całkowicie nie przeminął (paru forumowiczów, których ksywy litościwie przemilczę, usilnie o to zadbało), ale jest przynajmniej spokojniej, niż kiedyś.
Nie muszę chyba nikomu przypominać, o czym traktuje fabuła nowego filmu Camerona. Jest ona prosta jak dyszel i dość przewidywalna - niemniej, w zupełności to nie wadzi. Po seansie odnoszę wręcz wrażenie, że bardziej rozbudowana fabuła zwyczajnie przeszkadzałaby w oglądaniu i w podziwianiu tego, w czym Avatar naprawdę błyszczy. Warstwa merytoryczna zatem, jakkolwiek cienka, dobrze się sprawdza - jest sprawnym nośnikiem dla rozgrywających się na ekranie zdarzeń, nie poraża widza logicznymi głupotami (co nie wszystkim efektownym wizualnie filmom się udaje), a niczego innego zwyczajnie nie wypadałoby oczekiwać po takim filmie, jak Avatar, który de facto jest wręcz filmem przygodowym w kostiumie SF. Filmem przygodowym, który niejednokrotnie krzyżuje się z baśnią.
Skromną fabułę urozmaica szereg równie skromnych wtrętów, w rodzaju nieco nachalnego (ale nie do przesady) proekologicznego przesłania, czy też garści aluzji wobec polityki Zachodu.

Nie o fabule warto jednak pisać w kontekście Avatara, lecz o warstwie audio-wizualnej. Ta jest zdecydowanie najmocniejszą stroną tego obrazu i gdy siedząc w kinie ujrzałem pierwsze sceny, niewiele brakowało, aby potrzebne było poddawanie mnie reperacji szczęki, która z hukiem opadła mi do podłogi. Co prawda Avatar nie jest pierwszym filmem, w którym animacja komputerowa komponuje się z żywymi aktorami, ani też pierwszym filmem, gdzie taką dużą jego część składową oparto o grafikę generowaną cyfrowo. Ale wrażenie, jakie wywołuje Avatar na tle poprzednich takich produkcji, jest piorunujące. Tu wszystko zdaje się żywe, tutaj od samego początku widz czuje, że jest na Pandorze, i od samego początku chłonie klimat obcego (nawet, jeśli pod wieloma względami do naszego podobnego) świata. Cameron przy tym po raz kolejny pokazał się jako perfekcjonista i jego obraz kipi od szczegółów i detali (jako przykład można podać scenę tańca Na'vi przed Drzewem Dusz - wszyscy oni zostali zagrani przez żywych aktorów, a nie wygenerowani całkowicie komputerowo, dzięki czemu scena ta wygląda naturalnie, a w samym tańcu Na'vi pojawiają się rozmaite niedoskonałości i braki synchronizacji, takie jakie pojawiałyby się, gdyby prawdziwi ludzie w prawdziwym świecie wykonywali podobne zbiorowe ruchy; inny detal, który zapamiętałem, to ten z finałowej bitwy, kiedy zderzyły się dwa śmigłowce - nie było po prostu huku i eksplozji, tylko widać było, jak tuż przed roztrzaskaniem się maszyn wirnik jednej z nich wpada do kabiny drugiego). Ponadto, cała warstwa wizualna tym bardziej ułatwia zanurzenie się w filmie po uszy i potęguje emocje, w takich scenach, jak finałowa bitwa, czy też scena zniszczenia Drzewa Domowego Omaticaya.
Gorzej na tym tle wypada podkład muzyczny - wprawdzie nie jest zły, bo wręcz przeciwnie, bardzo ładnie komponuje się z wydarzeniami na ekranie i doskonale je oddaje. Niemniej, jeżeli odjąć od tego obraz, muzyka sama w sobie nie wzbudza już takiego zachwytu. Nie wbija się głębiej w pamięć i w oddzieleniu od warstwy wizualnej, nie wpada tak bardzo w ucho. Aczkolwiek, jako podkład muzyczny do scen, sprawdza się więcej niż znakomicie.
Gra aktorów, choć nie wyróżnia się w jakiś szczególny sposób, stoi na naprawdę wysokim poziomie. Perełkami spośród postaci są dwie - jak zawsze rewelacyjna Sigourney Weaver, tutaj w roli Grace Augustine, oraz Stephen Lang, który zagrał pułkownika Quaritcha. Reszta to po prostu wzorowo odegrane role.

Osobny akapit zatytułowałbym w tym tekście słowami "co mnie w Avatarze zachwyciło". Bo jest to szereg elementów, naprawdę w moim mniemaniu zasługujących na wzmiankę.
Zachwyt numer jeden - Pandora. Malkontenci narzekają, że za dużo podobieństw do poczciwej Ziemi? Że nie ma niczego odmiennego, pokroju rosnących koroną w dół drzew z ośmiokątnymi liśćmi pokolorowanymi w fioletowo-sraczkowatą kratkę? A ja mówię - gwiżdżę na to! Pandora piękna jest - i basta! Czy akcja rozgrywa się w bujnej dżungli, czy na unoszących się w powietrzu wzgórzach, czy pośród rzek poprzetykanych wodospadami, krajobrazy te są, delikatnie mówiąc, malownicze. Oraz przepełnione rozmaitymi okazami fauny i flory, z których moje ulubione to latające "smoki" - Ikrany oraz Toruk (tenże "duży, czerwony ptak z tytułu tematu... a o czym myśleliście?), najbardziej 'cute' - fosforyzujące jaszczurki, które po dotknięciu przeistaczają się w żywe śmigłowce, oraz te wsysające się rośliny (można by się bawić godzinami). Nie można nie wspomnieć też o obrazie Pandory nocą, kiedy to wiele roślin fosforyzuje. Ach, i nie zapominajmy oczywiście o inteligentnych autochtonach, kotowatych Na'vi.
Zachwyt numer dwa - maszyny w służbie człowieka. Jak dla mnie, kreują one odrębny typ klimatu, jaki towarzyszy widzowi, kiedy akurat nie ma do czynienia z Pandorą. Bardzo mi się podoba używany przez ludzi arsenał broni i sprzętu, w tym przemierzające przestworza śmigłowce i statki powietrzne (gwoli ścisłości jeden statek powietrzny - jednostka dowodzenia pułkownika Quaritcha), jak również poruszające się po ziemi mechy, oraz tony detali, pokroju tych wszystkich trójwymiarowych rzutników, wyświetlaczy czy paneli. Aż żałowałem, że posiadacze owych cacek muszą być stroną przegrywającą w filmie.
Zachwyt numer trzy - finałowa bitwa. Przyznam się bez bicia - podczas pierwszego seansu, oglądając tę scenę, kilkakrotnie tłumiłem okrzyk euforii. Czy to w momencie, kiedy Na'vi ruszyli do ataku, czy to w chwili, kiedy interweniowała Trudy Chacon, czy też wtedy, kiedy swoje dorzuciła Eywa oraz potęga natury. Zawarta w Avatarze scena batalistyczna zapiera po prostu dech w piersiach i wgniata w fotel.
Zachwyt numer cztery - epickość. Nie owijając w bawełnę - Avatar to od początku do końca film epicki par excellence. Swój udział w tym mają zasadniczo wszystkie trzy wymienione wcześniej źródła moich zachwytów, ze szczególnym wskazaniem na Pandorę. Film zrealizowano z ogromnym rozmachem, i to po prostu widać.


Film nawiązuje co prawda, niejednokrotnie, do innych produkcji, ale nie wydaje mi się, aby były to co do jednego wyłącznie pospolite zrzyny. Cameron od czasu do czasu pokazuje, że nie kręcił owego filmu ze śmiertelną powagą, na który to wniosek naprowadza szereg detali, takich jak nazwa minerału, którego pożądają ludzie (unobtainium - czyli dosłownie "niemożliwy do zdobycia"; termin ów określa w SF te elementy, które są niemożliwe do faktycznego zrealizowania ze względu na nasz poziom technologiczny), obecność w tle słoika z facehuggerem w jednej ze scen (sic!), albo inne, mniej oczywiste smaczki, takie jak Quaritch pijący kawę podczas zagłady Drzewa Domowego - jak pułkownik Bill Kilgore z Apocalypse Now podczas nalotu na wietnamską wioskę). Ciężko mi jednak zająć jednoznaczne stanowisko w tej kwestii.


Niemniej, Avatar filmem wielkim jest. Czy arcydziełem, pokażą lata następne, lecz z całą stanowczością należy mu się prawie najwyższa ocena w filmwebowej skali.

Mój werdykt - 9/10. I czekam na możność zakupu tego filmu na DVD.

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
ocenił(a) film na 9
pmp2811

Powiedział, co wiedział (czyli niewiele:)).

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
ocenił(a) film na 9
pmp2811

"no sorry ale nie dałem rady przeczytać ;/"

Jest się czym chwalić! XD

Notabene... mówiłem coś o tych, którzy zadbali, aby na tym forum pozostał chlew?

ocenił(a) film na 7
Der_SpeeDer

Z ciekawością przeczytałem Twój tekst. Zastanawia mnie jedno w takim razie-stwierdziłeś że nie
warto pisać w kontekście "Avatara" o fabule lecz o stronie audio-wizualnej. W takim razie pytanie:
czy film kładący praktycznie w całości nacisk na widowiskowość i ogólny "wygląd" zasługuje na tak
wysoką notę? Nie sądzę, kino to nie tylko forma ale i treść.
Z ciekawości-pisałem już o tym wcześniej-co do zachwytu nad oryginalnością i szczegółowością
wykreowanego świata. W czasie seansu miałem wrażenie "deja vu"- gdzieś to już widziałem!
Oczywiście-w znakomitych seriach dokumentalnych stacji Discovery "Dzika przyszłość" i "Wirtualna
podróż na planetę Darwin 4". W "Avatarze" jest oczywiście "wiecej, szybciej, lepiej" /troszke
większy budżet:)/ ale stworzone środowisko jest bardzo podobne.

ocenił(a) film na 9
seban33l

"W takim razie pytanie: czy film kładący praktycznie w całości nacisk na widowiskowość i ogólny "wygląd" zasługuje na tak wysoką notę? Nie sądzę, kino to nie tylko forma ale i treść"

Kino to też wiele różnych gatunków i odmian filmu. Avatar nie należy wcale do tych, w przypadku których nacisk kładzie się na fabułę - pełni ona rolę tendencyjną. Ma być logiczna, spójna, i nie przeszkadzać w oglądaniu. Aha, no i może jeszcze nastrajać odpowiednio widza do seansu.

Ponadto w przypadku fabuły Avatara można nadmienić o wspomnianych wcześniej przeze mnie wtrętach - nie są one rozbudowane, stąd opisywać ich na cały akapit nie ma sensu, ale wzbogacają nieco fabułę jako taką.

Co się zaś tyczy widowiskowości, czym innym jest sytuacja, kiedy dany film jest tylko dobry w swojej kategorii, a co innego, kiedy jest to taki szczękopad, jak w przypadku Avatara. Tu zresztą warstwa wizualna wiąże się w pewien sposób z narracyjną, a ponadto jest jednym z elementów składających się na cały rozmach i epicki wydźwięk, jaki film Camerona ze sobą niesie.

Der_SpeeDer

Avatar jest ponadczasowym arcydziełem i to jest prawda niezaprzeczalna.

Jezus_drugi

Zaprzeczalna.

Ziomaletto

Śledzisz mnie?

Jezus_drugi

Skądże. Wpadłem przypadkiem. ;)

ocenił(a) film na 1
Der_SpeeDer

tekst zasługuje na prezczytanie.
W zasadzie zgodze się z opinią, obrazuje dobrze ten film.
Ja osobiści mam tylko zastrzeżenie małe do samego filmu, dla mnie zbyt dużo tej wojskowości tam było, troszke jakby na siłe, walka powinna odbywać sie raczej pomiędzy dobrym naukowcem a złym naukowcem, niż pomiędzy dobrym naukowcem a jakaś zgrają rzeźników, to element nie dopracowany na początku a co za tym idzie troszkę naiwna lub wymuszona ta więź ljacka z navi oraz ta akcja zniszcznia, mogło to być zrealizowane subtelniej, tak jak subtelny był świat i zycie na pandorze dlatego dam 8,5 ale klikne mu 9 bo nie ma 8,5.

co do postu seby, no to co że gdzieś to widziałeś, mnie też avatar przypomniał raz tarzana a raz wehikuł czasu, a raz... zapomniałem niestety, tak jest prawie w kazdym filmie wiec odpuść sobie te durne slogany z filmwebu.

ocenił(a) film na 10
Der_SpeeDer

Rzeczowa interpretacja, warta przeczytania. Od siebie dodam, że fenomen obrazu uwidacznia się jeszcze w jednym elemencie, mianowicie cały czas widać, co się dzieje. Sporo filmów efektami specjalnymi po prostu zaśmieca ekran (odłamki, kurz, oślepiające światło, zbyt szybkie poruszanie się przedmiotów). W Avatarze każda scena jest klarowna pod kątem wizualnym od początku do końca.

ocenił(a) film na 7
Der_SpeeDer

Śledzę Twoje posty Der Speeder na forach wielu filmów i... nie spodziewałbym się, że Avatar tak pozytywne na Ciebie wpłynie. S-F pełną uwielbiasz, a jednak pomimo tego, że historia jest "prosta jak dyszel" kupujesz świat Pandory. Dobrze sklecona recenzja, od siebie bym dodał jedynie, że można każdego zabrać na ten film, dzieci, dorosłych czy starszych i każdy będzie zachwycony, ale jeśli weźmiemy Avatara w obroty pod kątem krytycznym, to już tak pięknie i super nie jest.

ocenił(a) film na 7
martinez88

Swoją drogą, chciałbym się zapytać, czy powiedziałbyś, że Avatar jest wzorowany na Diunie? Bo spotkałem się z takimi wypowiedziami na filmwebie - Że avatar to nic innego jak kopia Diuny( inni nawet do 1984 porównywali film Camerona). Czy takie skrajności, jak piękne opakowanie zrównałbyś z treścią książki/filmu?

ocenił(a) film na 9
martinez88

Znowu trzeba powielać, nie tylko Herbert wymyślił podobny motyw. Problem jest taki, żeby znaleźć tego pierwszego a resztę okrzyknąć plagiatem bo widzę, że to potrafimy robić najlepiej.

* Robert F. Young - "To Fell a Tree" - opublikowana w Magazine of Fantasy & Science Fiction w 1959 roku, opowiada o armii chciwych ludzi, trzebiących święte drzewa na planecie zamieszkałej przez humanoidalnych, prymitywnych kosmitów
* Ben Bova - "The Winds of Altair", powieść z 1973 roku; znowu mamy awatary używane do odkrywania obcego świata zamieszkałego przez kotowatych kosmitów i jego zaborczą kolonizację przez ludzi
* Clifford Simak - "Desertion" z 1944 roku: ludzie używają awatarów do odkrywania obcej planety, z czego ci co przenoszą się w ciała awatarów nie mogą wrócić na Ziemię, i wybierają życie wśród krajowców
* Wydana takźe w Polsce powieść "Słowo 'las' znaczy 'świat'" Ursuli K. Le Guin z 1972 roku, zawierająca wątek rabunkowego wycinania drzew przez zmilitaryzowaną kolonię ludzi na innej planecie i okrutnego traktowania przez nich kudłatych, inteligentnych i połącząnych telepatycznie stworzeń, które przystępują do wojny z ludźmi.

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
ocenił(a) film na 9
pmp2811

Każdy, kto ma odrobinę oleju w głowie.

Ty, niestety, po raz kolejny pokazałeś własny poziom "ynteligencji".

ocenił(a) film na 9
martinez88

Co do prostej jak dyszel fabuły, to przypomnę, że poprzednie filmy Camerona - Aliens czy też Terminator 2 - również miały fabułę prostą jak dyszel. A mimo to nikt nie odejmuje tym filmom statusu arcydzieł, które zapisały się złotymi zgłoskami w historii kinematografii (no, może poza garstką malkontentów).

"Swoją drogą, chciałbym się zapytać, czy powiedziałbyś, że Avatar jest wzorowany na Diunie?"

Nie widzę tego podobieństwa. A książkę czytałem.

Od czasu premiery filmu słyszałem już zresztą tony zarzutów pod kątem tego, z jakiej to produkcji niby Avatar zżyna. Z częścią z nich jestem w stanie się zgodzić, ale wiele było tak bzdurnych, że kolejne jakoś tak się zdewaluowały.
I odnoszę wrażenie, że ten z Diuną (nie wiem, ja - jak już mówiłem - podobieństw nie widzę) to kolejny wymysł ludzi, chcących za wszelką cenę dogryźć Avatarowi - nieważne, czy to, co mówią, będzie miało sens, czy nie.

ocenił(a) film na 9
Der_SpeeDer

"Swoją drogą, chciałbym się zapytać, czy powiedziałbyś, że Avatar jest
wzorowany na Diunie?"

Tu chodziło raczej o ekranizację Davida Lyncha, nie samą książkę. Temat
zapodał kiedyś dość wesoły gość "Jestem Joe" :). Wątek faktycznie miał
"rozjuszyć" fanów filmu - Joe był i jest nastawiony sceptycznie wobec
Avatara, niemniej napisał potem sprostowanie, że porównaniem obu filmów
chciał jedynie wywołać burzę w szklance wody i sprawdzić ile osób po nim od
razu "pojedzie". Rysy fabularne obu tych ekranizacji mają wiele wspólnych
momentów. Można to jednak moim zdaniem interpretować jako fajne i
dociekliwe spostrzeżenie, kolejną odnogę porównawczą Avatara, a nie jako
zarzut plagiatu. W ogóle polecam "Diunę" Lyncha - jest świetna jako film
sam w sobie. Książkę słabo pamiętam i nie wiem czy ekranizacja jest
konsekwentna (podejrzewam że nie) :) .

ocenił(a) film na 9
megastwoor

Witam.

Diuna Lyncha bardzo znacząco odbiega od książki. Dużej liczby wątków nie ma. Inne są natomiast pozmieniane i poprzekręcane. Lecz jest to jeden z tych nielicznych filmów, którym wyszło na dobre odejście od papierowego pierwowzoru.

Pozdr.

ocenił(a) film na 9
Cypisek_syn_rumcajsa

Film Lyncha może i pomija wiele zdarzeń i motywów z książki (ale za to wręcz fotograficznie odwzorowuje wiele tych, które się pojawiają - na przykład pierwszą rozmowę Paula z Matką Wielebną Gaius Heleną Mohiam), ale za to - paradoksalnie - wiernie oddaje jej swoisty nastrój.

Tak to przynajmniej widzę. Bo u Harrisona tego nastroju nie ma ani krztyny - ten film jest jakiś taki... pusty. Oraz jest kandydatem do tytułu "najbardziej kretyńskie kostiumy w historii kina", ale to już szczegół.

Jezus_drugi

kogoś mi przypominasz, grałeś w pornosach?

dawo160496

Zapewne w filmach dla kryptociot.

dawo160496

Pornosy to bardzo nieczyste filmy.

Der_SpeeDer

Avatar przedstawia motyw konfliktu cywilizacji w nowy sposób - czy to przez rozbudowany świat, czy przez całą otoczkę science fiction. Fabuła jak dla mnie była dopasowana do potrzeb filmu - nie jest ani prostacka, ani też przekombinowana, ale nie o maksymalne skomplikowanie chodzi, przynajmniej jak dla mnie. Główny wątek jest logiczny i zrealizowany z rozmachem, a samo przesłanie inne niż tak popularny dzisiejszymi czasy pseudonihilizm, chociaż może to przeszkadzać usilnym cynikom.

Na rozmowy na temat całości fabuły wstrzymałbym się do drugiej części.

ocenił(a) film na 5
Der_SpeeDer

Chryste Panie! Chłopie, no zlituj Ty się! Elaboraty jakieś tu, kurna, odpierdzielasz; od samego patrzenia robi się słabo i usypiam. Napisz, ale tak w skrócie, o co tam Ci chodziło, dobra?...aha, że niby arcydzieło, no to już wszystko wiem i się NIE ZGADZAM, KU*WA! ;P

ocenił(a) film na 9
BelzeBoobies

Coś zalatujesz mi tu trollikiem :). Gość napisał obszerny temacik, stracił
na to czas a ty mu tutaj sugerujesz, żeby napisał do tego streszczenie - bo
tobie się czytać nie chce? Szukaj więc tematów z mniejszą liczbą literek ;)

ocenił(a) film na 5
megastwoor

A no bo widzisz, to jest tak, że fanom Avka, to każdy komu się owe dzieło mniej podoba, z miejsca zostaje mianowany Trollem. Taaa...już to sprawdziłem, nie zaskoczyłeś mnie - nie przejmuj się, u Was fanów to normalne;] Ale przyznam Ci rację, że to moja wina, że mi się czytać nie chcę, ale kto mi zabroni komentować? Uważam, że Avatar nie jest godzien takich opaśnych rozprawek;]

ocenił(a) film na 9
BelzeBoobies

Ciekawe rzeczy piszesz, nie ma co.
Ale do rzeczy:

"A no bo widzisz, to jest tak, że fanom Avka, to każdy komu się owe
dzieło mniej podoba, z miejsca zostaje mianowany Trollem"

Bo widzisz - ja przypadkowo nie pasuję do twojego schematu. Mam paru
znajomych, którzy filmu nie lubią. Twoja ideologia jest na wyrost,
zapewne po to, żeby prowokować zadymy. Z mojej strony zwróciłem ci po
prostu uwagę na to, że siejesz ferment - tak robią zazwyczaj trolle.
Do tego trolle uzasadniają swoje chamskie ataki tym, że nikt ich nie
lubi.

"Taaa...już to sprawdziłem, nie zaskoczyłeś mnie - nie przejmuj się, u
Was fanów to normalne;]"

Taaa... a twoje wypowiedzi są po prostu świetne i budujące przyjaźń na
samym wstępie. Jak nic powinieneś dostać złotego kapsla za zasługi
budowania przyjaźni na forum.

"Ale przyznam Ci rację, że to moja wina, że mi się czytać nie chcę, ale
kto mi zabroni komentować? Uważam, że Avatar nie jest godzien takich
opaśnych rozprawek;]

Jeżeli nie czytasz treści a jednak komentujesz zawartość, to robisz z
siebie wała. No bo czy tak nie jest? :). Jeżeli zaś komentujesz, bo
widzisz, że ktoś napisał rozprawkę o tym filmie w superlatywach, to
jesteś po prostu troll.

Moim zdaniem prawdopodobna diagnoza:
1+2+3 = TROLL

ocenił(a) film na 5
megastwoor

Wiesz, mało mnie interesuje o tam sobie o mnie myślisz, skoro mnie uważasz za trolla, to nie mamy o czym rozmawiać. Spore luki widzę w twoim rozumowaniu, bo naprawdę nie rozumiem z jakiej czapy Ty takie dziwaczne wnioski wyciągasz - budowanie przyjaźni? Co Ty w ogóle wypisujesz! hahaha

ocenił(a) film na 9
BelzeBoobies

wyjaśniłem ci już to, że nie oceniam ludzi na podstawie ich sympatii
filmowych, tylko na podstawie tego co piszą w temacie, do którego się
ustosunkowują. Doskonale wiesz, że kwestia o "budowaniu przyjaźni" miała
podkreślić twoją niechęć i antypatię do filmu i jego zwolenników. Mówiąc
tobie dokładnie wprost co mnie wkurzyło, to twój brak szacunku dla innego
użytkownika, połączony z ignorancją. Rozejrzyj się. To forum Avatara.
Ludzie tutaj czytają takie tematy. Z zainteresowaniem. Zastanów się tylko,
co robisz tutaj Ty.

ocenił(a) film na 5
megastwoor

Ja doskonale wiem co tu robię; nie potrzebuje się nad tym zastanawiać, ale też zapewniam Cię, że jest to przyczyna zgoła inna, niż taka jaką Ty próbujesz mi przypisać. Kto tu w ogóle mówi o ocenianiu ludzi? Ja Cię nie oceniam, mogę ocenić jedynie twoje wypowiedzi. Nie wiem skąd ci się wzięło, że pałam jakąś wyjątkową niechęcią do filmu? Przecież nie napisałem jak oceniam film;]Brak szacunku? Eeeee, teraz to już na prawdę nie mam pojęcia o czym piszesz.

ocenił(a) film na 9
BelzeBoobies

kurde :) . Kolega miał silną potrzebę wyzewnętrznienia się na temat filmu,
który lubi. Nagle wchodzisz sobie ty i stwierdzasz, że tematu nawet nie będziesz czytać, bo to dla ciebie za dużo, poprosiłeś (łaskawie o
streszczenie) :D mówiąc w końcu że i tak wszystko w sumie wiesz.... Jeżeli
twierdzisz, jak zauważyłeś, że Avatar nie jest godny opaśnych rozprawek, to
może będziesz w stanie zrozumieć fakt, że niektórzy sądzą, że może jednak
być. Nie wiem, czy ciebie zadowoliłem, pasuję po prostu bo mój czas na
forum się skończył na dziś :)

ocenił(a) film na 5
megastwoor

Ależ ja to rozumiem, jednak mam nadzieję, że Ty rozumiesz także moją palącą potrzebę zamanifestowania własnej opinii;]

ocenił(a) film na 9
BelzeBoobies

oczywiście że rozumiem, tylko napisz jeszcze odnośnie czego wystawiłeś tą
opinię, bo to mi uciekło :)... mam wrażenie, że był to temat, którego nie
chciało ci się czytać ;D ok dzięki za rozmowę.

ocenił(a) film na 10
BelzeBoobies

Hej!
A dlaczego piszesz,że fani Avka ( ja się zaliczam do takich umiarkowanych )to uważają , że każdy komu film sie mniej podoba to zaraz troll?
Ja tak nie uważam na przykład. :)
Nie krzyczę na prawo i lewo ,że film jest super/hiper i nie "nawracam" innych na swoją stronę.
Lubię pogadać tak po ludzku, rozmarzyć się, pobujać w obłokach. Pogadać o takim fajnym, magicznym filmie i emocjach jakie wywołał. Nawet z przeicwnikami, ale bez obrzucania się błotem. ( a tak robią niektórzy antyfani).


ocenił(a) film na 5
Iwonka

A tak mi się napisało, nie będę się tłumaczył, ale też się z niczego nie wycofuje;p Zauważyłem, że to taka tendencja, żeby wszystkich lżących owy film nazywać trollami, a przykład kolegi - tego powyżej - utwierdził mnie po raz kolejny, że zjawisko jest faktem. Trollofobia istnieje i teraz tylko patrzeć, jak pojawi się w poważnych księgach medycznych i będzie szeroko komentowana i badana.
Generalizuje, ale to tylko na użytek ironii, naprawdę, nie bierz tego do Siebie;}

ocenił(a) film na 10
BelzeBoobies

To dobrze!
Nie uważam Cię za trolla. :)

ocenił(a) film na 9
BelzeBoobies

"Zauważyłem, że to taka tendencja, żeby wszystkich lżących owy film nazywać trollami, a przykład kolegi - tego powyżej - utwierdził mnie po raz kolejny, że zjawisko jest faktem"

Masz tupet.

Przychodzisz i bluzgasz, nie zachowując ani krztyny kultury, a potem się obrażasz, kiedy ci ktoś to wytyka.

ocenił(a) film na 5
Der_SpeeDer

Gdzie bluzgam? Nie kłam.

ocenił(a) film na 10
BelzeBoobies

No fakt- nie bluzga! :)

ocenił(a) film na 9
BelzeBoobies

"Gdzie bluzgam? Nie kłam"

A tu chociażby:

"Elaboraty jakieś tu, kurna, odpierdzielasz;" (to jest według ciebie kulturalna i przyjazna wypowiedź?)
"od samego patrzenia robi się słabo i usypiam" (twoim zdaniem świadczy to o szacunku wobec rozmówcy? Twoim zdaniem ogłaszanie wszem i wobec, że wprawdzie wypowiedzi oponenta nie przeczytałeś, ale i tak krytykujesz, czyni z ciebie rozmówcę przychodzącego z rzeczowymi kontrargumentami, miast pospolitych bluzgów?)
"aha, że niby arcydzieło, no to już wszystko wiem i się NIE ZGADZAM, KU*WA! ;P" (twoim zdaniem wciskanie rozmówcy w usta czegoś, czego nie powiedział, i okraszanie tego wulgaryzmami - nawet jeśli bezosobowymi - to jest pokaz wysokiej kultury rozmowy?)

ocenił(a) film na 9
BelzeBoobies

Generalnie to co piszesz jest hipokryzją. Wchodzisz na forum filmu, którego
nie lubisz. Piszesz bzdury na temat wątku, którego nie czytałeś. Obrażasz
autora a nie krytykujesz filmufilm. I jeszcze piszesz do tego wszystkiego,
że "jest taka tendencja żeby..."
:/

ocenił(a) film na 5
megastwoor

Gdzie obrażam? Ty też nie kłam.

ocenił(a) film na 9
BelzeBoobies

wyjaśnienie napisałem powyżej. Oczywiście to moje zdanie.

ocenił(a) film na 9
megastwoor

kurde w zasadzie parę ładnych pięter wyżej

ocenił(a) film na 5
megastwoor

No nie wiem; prześledziłem swoje wpisy i dalej nie czuje się winny. Jeśli chodzi o ku*we, to przecież ona była bezosobowa tzn. nie ad persona;]

ocenił(a) film na 9
BelzeBoobies

dobra ok sadzę, że doszło do dużego nieporozumienia, oczywiście
rozpatrywanie kwestii winy jest sprawą subiektywną. Nie ma na to czasu a
więc sorry za zabrany Tobie czas. Ku*wa była oczywiście bezosobowa

ocenił(a) film na 5
megastwoor

Spoko, ja tam nie mam żadnych pretensji; zwyczajnie lubię się droczyć z fanami Avatar, nic więcej;]

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones