PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=137747}

Bękarty wojny

Inglourious Basterds
8,0 590 356
ocen
8,0 10 1 590356
8,6 51
ocen krytyków
Bękarty wojny
powrót do forum filmu Bękarty wojny

Dubbing

ocenił(a) film na 8

Czytając o Christophie Waltzu, natknąłem się na informację, że dubbingował on własną postać w
wersji francuskiej i niemieckiej, jako że mówi płynnie w tych językach. I zastanowiło mnie, jak
można zdubbingować ten film? Przecież ten film całkowicie nie ma sensu, jeżeli wszyscy mówią w
tym samym języku. Współczuję Niemcom i Francuzom, że u nich się wszystkie filmy dubbinguje.

ocenił(a) film na 5
Papercat

1 Christoph Waltz faktycznie jest wybitnie utalentowany - nie tylko aktorsko ale i językowo. Zresztą, Daniel Bruhl niewiele mu pod tym ostatnim względem ustępuje - on też zdążył już zagrać w kilku językach.

2 Osobiście nigdy nie byłem wrogiem dubbingu. Powiedziałbym wręcz, że niezdubbingowanie niektórych konkretnych tytułów uważam za znęcanie się nad widzem.
Wcale nie współczuję Niemcom ani Francuzom. BTW ci pierwsi, od czasu pojawienia się DVD i telewizji cyfrowej - najczęściej zostawiają już widzowi wybór języka. Zaś ci ostatni - dubbingują prawie wszystko tylko dla telewizji; bowiem w paryskich kinach większość światowych przebojów od bardzo dawna była serwowana w dwu różnych wersjach (w gazetach były oznaczenia "vf" i "vo").

3 Lecz przyznaję, że jest i odwrotna strona medalu: niekiedy niezachowanie wersji oryginalnej powoduje, że film staje się mało zrozumiały albo wręcz niezamierzenie śmieszny.
Czytałem o starym jugosłowiańskim filmie wojennym w którym na partyzanckie tyły zrzuceni zostają niemieccy dywersanci udający partyzantów. Skradając się nocą, co chwila upominają się nawzajem aby nie odzywać się po niemiecku! Rzecz w tym, że wersja filmu jaka się zachowała - to była wersja... z niemieckim dubbingiem.
Naturalnie, ja również zaliczam "Bękarty" do kategorii n i e d u b b i n g o w a l n y c h .

ocenił(a) film na 9
Film_Polski

"niezdubbingowanie niektórych konkretnych tytułów uważam za znęcanie się nad widzem. "
Podasz przykłady?

ocenił(a) film na 5
lenka96

Na przykład filmy obce (sowieckie/rosyjskie, enerdowskie, czechosłowackie, węgierskie...) - z udziałem aktorów polskich, kiedy nie graja oni Polaków. Jeśli w wersji oryginalnej dany polski aktor został zdubbingowany na rosyjski czy węgierski przez aktora rosyjskiego/węgierskiego - to jaki jest sens puszczania tego obcego dubbingu w wersji wyciszonej, przykrytej polskim lektorem (jak gdyby na świecie istniał jakikolwiek inny lektor, niż polski...)? I to pod pretekstem, że dubbingu nie lubimy dla zasady?
To już lepiej poprosić polskiego aktora o podłożenie własnego głosu, zaś aktorów niepolskich - zdubbingować. Barbara Brylska w "Ironii losu" (inny tytuł: "Szczęśliwego nowego roku") zdubbingowała samą siebie i to jest dobre. Stanisław Mikulski w filmie "Morderca jest w domu" dubbinguje sam siebie - i to jest dobre.

Oczywiście, przypadki odwrotne, w których właśnie zdubbingowanie filmu jest znęcaniem się - również istnieją. Nie na darmo nazwałem "Bękarty" - filmem niedubbingowalnym.

ocenił(a) film na 9
Film_Polski

a niby dlaczego "Bekarty" jest filmem nie do zdubbingowania? Ogladalem w niemieckim dubbingu i co za problem? Ze Amerykancy mowia po niemiecku i Niemcy rowniez? To nie potrafisz ich sobie w mozgu od siebie odroznic - bo wszyscy mowia jednym jezykiem? To co maja powiedziec Amerykanie - u nich rowniez wszystko sie kreci po amerykansku - nawet Marsjanie nim gadaja. ;)

Jak jest dobrze zrobiony dubbing to nie ma zadnego przeciez problemu - pod warunkiem ze jest on zrobiony z grypsem. Np. smiesznosc postaci SS-Standartenführer Hansa Landa - polega na tym, ze w oryginale czyli amerykanskim - mowi on oczywiscie po ichniemu ale ze smiesznym niemieckim akcentem. Zeby uzyskac ten sam efekt tego filmu ale na rynek niemiecki - Hans Landa oczywiscie mowi tu w swoim rodzimym jezyku - ale rowniez ze smiesznym akcentem (ktory oczywiscie nie jest amerykanskim bo to by nie mialo sensu) - w kazdym badz razie on mowi "dziwnie" w niemieckim dubbingu.

Taki dubbing to trzeba oczywiscie nad nim troche poglowkowac - a takie teksty: "Współczuję Niemcom i Francuzom, że u nich się wszystkie filmy dubbinguje." - to tylko moze ktos powiedziec, kto nie ma zielonego pojecia o dubbingu. W Niemczech jest on wrecz fantastyczny - to jest tu traktowane jako prawdziwa sztuka - jako prawdziwa czesc filmu. Tu dubbing robia prawdziwi aktorzy po szkolach filmowych lub profi-spikerzy - oni te role naprawde odgrywaja - a nie tylko odczytuja z kartki. I sa to role dlugoterminowe tzn. jeden glos towarzyszy danemu aktorowi przez cale zycie - i moim zdaniem - one niejednokrotnie sa nawet lepsze tj. lepiej dobrane i lepiej pasujace do aktorow - niz ich wlasne glosy oryginalne.

Np jest taki niemiecki aktor Christian Brückner zwany nawet "The Voice" - ktory od lat jest synchron-glosem Roberta De Niro i w ogole to pierwszy glos jesli chodzi off-glosy w przeroznych filmach dokumentalnych, jako lektor w reportazach, a także recytator i interpreter audiobooków. Jesli w stanach nakreca sie film z De Niro - to producenci od razu do niego dzwonia i chca go miec jako jego glos - podobno jego gaze sa tez wilekosci milona i wiecej! On ma po prostu pelny monopol na jego glos - bez niego nic nie leci.
Tu mala probka jego umiejetnosci z Przyladku strachu - ok. 1:27 minuty : https://www.youtube.com/watch?v=_LZruNjrU4s - Adwokat! (Anwalt!)... Aaaadwokaaat!...

Dubbing jest dla mnie gitem - nie kapuje jak moze ktos lubic czytanie napisow - ja uwazam ze to profanacja filmu. Gdy czytam to sie na tym koncentruje i polowe trace z calej akcji, nie widze wtedy detali, niuansow, szybko cos przeoczam. Oczywiscie wy w Polsce macie ten problem, ze u was macie przede wszystkim tylko jakiegos znudzonego lektora, ktory smetnym albo smiertelnie powaznym glosem obsluguje wszystkie postacie - od oseska, chlopa, babe po szkopa, chinczyka i staruszkow - wszystko leci tasmowo, monotonnie, bez zadnych roznic i bez zadnych emocji. Wypowiadany dowcip brzmi tak samo jak mowa pogrzebowa - przeciez to strata polowy wartosci filmu, ktory przeciez zyje z takich rzeczy i niuansow. W sumie to nie dziwi ta wtedy popularnosc napisow - miedzy zaraza a cholera - wybiera sie zawal serca...

ocenił(a) film na 5
Wikus_Van_De_Merwe

1 "a niby dlaczego "Bekarty" jest filmem nie do zdubbingowania?"
Nie wszystko, co jest wykonalne - ma sens. Zechciej na przykład przeczytać to, co pozwoliłem sobie napisać 3. lutego 2014 (pkt 3) - o pewnym dawnym filmie jugosłowiańskim.

Gadanie wszystkiego w jednym języku (np. angielskim), ale z udawanym akcentem (np. francuskim, niemieckim, włoskim) jest w sam raz w serialu farsowym typu "'Allo, 'Allo!" Ale nie wszystkie filmy są komediowe.
W "Bękartach wojny" akurat mamy kilka scen z zamierzenia śmiesznych. Ale za nic w świecie nie umiem sobie wyobrazić jak Niemcy oddali w swoim dubbingu dowcip ze sceny, w której Waltz rozmawia z Pittem i kolegami, którzy akurat udają Włochów... I kompromitują się swoją nibywłoszczyzną.

2 "Współczuję Niemcom i Francuzom"
To chyba nie do mnie? Na niniejszym forum parę już razy oberwało mi się właśnie za obronę polskiej wersji dubbingowej (jeśli takowa była).

3 "nie kapuje jak moze ktos lubic czytanie napisow"
Ja natomiast nie kapuję, jak ktoś może mieć problem z czytaniem, czyli czynnością równie naturalną co oddychanie.

4 "wy w Polsce macie ten problem, ze u was macie przede wszystkim tylko jakiegos znudzonego lektora"
Na szczęście tylko w polskojęzycznych telewizjach. I to też już nie wszystkich. Oglądanie filmów w telewizji nie jest obowiązkowe.
W kinach lektora z zasady nie ma. Na płytach lektor najczęściej jest tylko opcjonalny. Zaś ja będę absolutnie ostatnim, który by polskiego szeptacza bronił.

ocenił(a) film na 9
Film_Polski

opowiadaz przeciez dziwne rzeczy - to jest w naturze takich filmow, ze widz albo takie rzeczy wychwyci - albo nie. Przeciez takich scen w Bekartach jest mnostwo - jest np, scena w Pubie z Michaelem Fassbender, ktory mowi po niemiecku z dziwnym akcentem, ze go nawet niemiecki zolnierz pyta: skad ma tyki dziwny niemiecki akcent. Oczywiscie w wersji niemieckiej czyli dla Niemcow - jest to do wychwycenia, ze ma smieszny obcy akcent - ale skad moga to wiedziec np. Amerykanie, co dla Niemcow jest smiesznym akcentem? Tu juz musi kazdy ruszyc glowa - Waltz caly czas przeplata niemiecki z francuskim i gdy mowi po francusku, to oczywiscie sa wtedy niemieckie napisy. Tak samo bylo w scenie z tym Pittem i ta nibywloszczyzna - wtedy sa napisy , bo przeciez nie kazdy w Niemczech mowi po wlosku - a dowcip wynikajacy z tego nibywloskiego - no coz - dla tego ktory nie zna wloskiego - pozostanie raczej niezauwazony. Ale to przeciez dotyczy wszystkich jezykow - w wersji dla Amerykanow - przeciez nie jest inaczej - tam tez zapewne byly napisy i tego nibywloskiego rowniez tylko niektorzy mogli zrozumiec oraz ten dowcip z tego wynikajacy... Dla mnie to taka akademicka dyskusja ze "za nic w świecie nie umiem sobie wyobrazić jak Niemcy oddali w swoim dubbingu dowcip ze sceny..." - A jak to zrobili Amerykanie, Francuzi... Polacy w swoich dubbingach? Przeciez tak samo. No I co? - A moze napisy potrafia oddac ten dowcip, czy co? W tym problem - ze jak sam nie znasz wloskiego - to nic Ci nie pomoze, w zrozumieniu tego dowcipu ze smiesznym akcentem - niestety sa to rzeczy z ktorymi trzeba sie pogodzic.

1 "a niby dlaczego "Bekarty" jest filmem nie do zdubbingowania?"
Nie wszystko, co jest wykonalne - ma sens.
Przeciez to bez sensu... Parafrazujac to tak samo jakbys powiedzial ze wszystko, co jest wykonalne - to nie ma sensu.. No to super!

Ja natomiast nie kapuję, jak ktoś może mieć problem z czytaniem, czyli czynnością równie naturalną co oddychanie.
Opowidasz znowu puste frazesy - czytanie wcale nie jest czynnoscia naturalna tylko wyuczona - a to znaczy ze jak wszystko tego typu - moze byc rozne. Jeden nauczy sie czytac lepiej, drugi czyta gorzej. Szybciej, wolniej, jeden polowy nie zrozumie, drugi polowe zapomni zanim doczyta do konca a jeszcze inny musi sie nad tym tak koncentrowac, ze nie baczy wtedy na to co sie dzieje na ekranie. Przeciez ja to ci opisalem jak to u mnie wyglada, wiec nie ma sie o co indyczyc - przeciez ja Ci nie zabraniam czytania, nawet i przy tym gazety - jakbys w tych rzeczach byl az tak opcykany. Ja tu przeciez nie konkuruje wcale z napisami - napisalem tylko, ze w moim przypadku - ja juz sie tak przyzwyczailem do dubbingu, ze juz nie moge sie bez niego obyc - szczegolnie jak jest on tak fantastycznie zrobiony jak w Niemczech. Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 9
Film_Polski

PS
chce tylko dodac - zeby w Bastardzie moc zrozumiec wszystkie te niuansy i dowcipy - to musialbys byc poliglota. Musialbys znac francuski, zeby posmiac sie z francuskiego akcentu Waltza, musialbys znac niemiecki zeby zrozumiec smieszny akcent Fassbindera, musialbys jeszcze znac wloski i amerykanski - bo wszyscy przeciez Amerykanie rozmawiali tam w przeroznych ami-slangach itd.... Czyli film dla elit aksdemickich.
No to jesli uwazasz, ze film jest niemozliwy dla zdubbingowania - czyli mniemam, ze najlepiej jak on bedzie w amerykanskim oryginale z napisami, co nie? To mi teraz wytlumacz - jak w takim razie Amerykanie oddali w tym swoim dubbingu dowcip ze sceny, w której Waltz rozmawia z Pittem i kolegami, którzy akurat udają Włochów... I kompromitują się swoją nibywłoszczyzną? Poprzez napisy to chyba nie bardzo mozna oddac smiesznosc nibywloskiego, albo? No chyba ze napiszesz: UWAGA! To wszystko jest wypowiedziane smiesznym "nibywloskim"! PROSI SiE o glosny chichot! Ha-ha-haaa... ;D

ocenił(a) film na 5
Wikus_Van_De_Merwe

1 "Waltz caly czas przeplata niemiecki z francuskim i gdy mowi po francusku, to oczywiscie sa wtedy niemieckie napisy. Tak samo bylo w scenie z tym Pittem i ta nibywloszczyzna - wtedy sa napisy"
Wybacz, mój drogi niby-Holendrze, ale sam sobie zaprzeczyłeś. Oraz WYBIŁEŚ SOBIE Z RĘKI ARGUMENT główny. Właśnie oto oświadczyłeś, że jednak nawet na niemieckim obszarze językowym przynajmniej część dialogów pozostawiono w języku francuskim bądź włoskim i dodano napisy. Czyli nawet Niemcy uznali, że czasami trafiają się w filmach kwestie, których w stuprocentowym dubbingu nie da się oddać.

2 "A jak to zrobili Amerykanie, Francuzi... Polacy w swoich dubbingach?"
Amerykanie i Polacy zdubbingowali "Bękarty wojny"??? To zaiste objawienie dla mnie. Dubbing w USA ma znaczenie absolutnie marginalne. Z zasady szeroka publiczność w USA stroni od dubbingu tak samo, jak od filmów obcojęzycznych z napisami.

3 "jak sam nie znasz wloskiego - to nic Ci nie pomoze"
Nie znam włoskiego. Ale przy pierwszym obejrzeniu doskonale pojąłem, iż Brad Pitt wypowiada swoje włoskie nazwisko w sposób taki, jakby miał kluchy w gębie. Czyli w sposób zdradzający, że jego językiem natywnym jest angielski.

4 "nie wszystko, co jest wykonalne - ma sens." "Parafrazujac to tak samo jakbys powiedzial ze wszystko, co jest wykonalne - to nie ma sensu…"
Całkowicie nieuprawniona ta Twoja parafraza! Moje zdanie znaczyło mniej więcej: "90% tego co technicznie da się wykonać – ma sens, zaś 10% tego, co niby da się zrobić – nie powinno być robione, bo nie ma sensu".

5 "Jeden nauczy sie czytac lepiej, drugi czyta gorzej."
Usprawiedliwianie funkcjonalnego analfabetyzmu i ćwierćanalfabetyzmu??? W 21. stuleciu? Zaraz, zaraz: czy my żyjemy w Burkina Faso, Rwandzie albo na innym Haiti?

6 "znac francuski, zeby posmiac sie z francuskiego akcentu Waliza"
Znam francuski na tyle dobrze, by stwierdzić, że akcent Waltza nie jest w tym filmie ani trochę śmieszny. Jego akcent angielski i włoski też nie jest śmieszny.

7 "musialbys znac niemiecki zeby zrozumiec smieszny akcent Fassbindera”
Nie mówię po niemiecku i nie wiem, czy tam się mówi z akcentem śmiesznym. Natomiast z dialogów (a raczej z napisów) polska publiczność dowie się expressis verbis - iż jest to akcent dziwny oraz rzadko słyszany.

8 "najlepiej jak on bedzie w amerykanskim oryginale z napisami, co nie?”
Owszem, ów "amerykański oryginał" zawiera długie partie gadane po francusku i niemiecku oraz krótkie partie gadane po włosku - przez nikogo nie zdubbingowane, za to przetłumaczone dla amerykańskiej publiczności za pomocą napisów. Każda nacja używa tam swojego własnego języka, chyba że z rozmysłem używa języka nieswojego. Najpewniej wybaczono reżyserowi Tarantino to, że aż tak duże partie filmu są nie po angielsku. Bo akurat Tarantino wiele się wybacza. Podobnie jak wcześniej w "Kill Billu" wybaczono mu, iż w długich partiach filmu dominował japoński albo mandaryński. Tarantino już tak ma.


PS Skoro już obrałeś sobie taki niby-niderlandzki nick, to wiesz chyba, że sąsiedzi Niemców Holendrzy (a także sąsiedzi Duńczycy) akurat bardzo lubią się naśmiewać z niemieckiej miłości do dubbingu. Ale ja się bynajmniej nie naśmiewam.
PPS Propagowaną przez Ciebie metodę oddania dialogów w jednym języku - za pomocą "śmiesznego mówienia" w innym języku - właśnie dziś jedna z telewizji przypomniała w "Różowej Panterze". Ale Inspektor Clouseau z założenia jest bohaterem farsy.

ocenił(a) film na 9
Film_Polski

ooooo jeeee.... przestan juz na temat mego nicku nawijac co mam zaczac teraz o Twoim czy co? Niby-Holendrze :O??? Pokopalo Cie czy co - Ty niby Filmie Polski? Taki infantylne pierduly tylko mnie nuza - niderlandzki-sralandzki - a moze to nazwisko burskie z Pld. Afryki? Nie wiesz kto to Wikus - to sprawdz na "Dystrykt 9" - zreszta widac po zdjeciu kto zacz... Naprawde sie Dunczycy wysmiewaja i Holendrzy? - Really , a jam "holenderskiego nicka"? Chciales mi tym zrobic przykrosc, czy co? To naprawde takie glupie jakbym zaczal Tobie nawijac, ze pol swiata smieje sie z jezyka pszekow za ten nawal tych szumiących i swiszczacych zgłosek... HA-ha-haa... boki zrywac, co nie?!
Co do reszty tych Twoich wynurzen - mysle ze pomimo ze darzysz sympatia dubbing - ale tak naprawde to go nie czujesz. to tak jakby dyskutowac z niewidomym o barwach. W ogole to mam wrazenie, ze tak naprawde to prowadzisz monolog z samym soba, sam sie nakrecasz, na to co Ci samemu przyjdzie do glowy.

"Znam francuski na tyle dobrze, by stwierdzić, że akcent Waltza nie jest w tym filmie ani trochę śmieszny. Jego akcent angielski i włoski też nie jest śmieszny." - no widzisz - Ty znasz, ja tez znam paru Francuzow (nativ speek) - ktorzy sobie boki zrywali. Ja nawet Ci powiem , ze jego akcent niemiecki jest smieszny, bowiem mowi ze smiesznym austryjackim akcentem. No wiec widzisz, ze kazdy moze sobie rozne rzeczy zobaczyc - co dla Ciebie nie jest smieszne, moze wzbudzic u innego wrecz napady smiechu - nie kapuje dlaczego w ogole sie az tak spinasz?

Nie mówię po niemiecku i nie wiem, czy tam się mówi z akcentem śmiesznym. Natomiast z dialogów (a raczej z napisów) polska publiczność dowie się expressis verbis - iż jest to akcent dziwny oraz rzadko słyszany.
Tak? A ja bardzo w to watpie czy z napisow mozna sie dowiedziec o dziwnosci akcentu - no chyba ze polska publicznosc jest jakas wyjatkowa na tym punkcie. I widzisz - o tym wlasnie mowilem - to ze nie mowisz po niemiecku od razu spowodowalo, ze tej czesci (tj. tej smiesznej sytuacji w filmie) juz nie potrafiles zrozumiec. OK - wtedy nastapilo wyjasnienie w napisach - mianowicie jeden z zolnierzy sie zapytal Fassbendera, dlaczego tak dziwnie mowi - no ale w sumie chce przez to powiedziec - ze Ty nie znales jednego jezyka - ale 80% widzow nie zna w ogole zadnych obcych jezykow - takze nie bedzie wiedzialo ze ci Nibywlosi- smiesznie mowili, ze Pitt kluchami gadal, ze Fassbender kaleczyl i Waltz przeginal...

Czyli nawet Niemcy uznali, że czasami trafiają się w filmach kwestie, których w stuprocentowym dubbingu nie da się oddać.
No ale to tylko chodzi o pare pasazy - reszta filmu jest zdubbingowana - a Ty twierdziles ze ten film jest w ogole nie do zdubbingowania.

"Z zasady szeroka publiczność w USA stroni od dubbingu tak samo, jak od filmów obcojęzycznych z napisami." Zasada zasada - ale jednak Bekarty musialy by miec jakies napisy - bo inaczej nie bylby do ogladania....

"Nie znam włoskiego. Ale przy pierwszym obejrzeniu doskonale pojąłem, iż Brad Pitt wypowiada swoje włoskie nazwisko w sposób taki, jakby miał kluchy w gębie." - no to ze Ty doskonale wszystko od razu pojmujesz - do tego nie mam zadnych watpliwosci. jednak nie wszyscy sa Toba - mam watpliwosc, czy to rowniez jakis redneck ze poludniowych Appalachow wychwyci - te rozne kluchy w gebach u Nibywlochow...

ocenił(a) film na 9
Film_Polski

PS
Ta scena z tymi niby Wlochami - teraz ja dopiero na youTubie zobaczylem - no i czywiscie - tam tylko jedne zdanie ktore wypowiedzial Pitt - takze tam naprawde nie bylo niczego - co by nadawalo sie pod dubbing badz nawet ani nie pod napisy - chodzi mo o wersje niemiecka. To byl po prostu humor sytuacyjny - odczytywalny wszystkim na calym swiecie - takze takie rzeczy i potrafia Niemcy i tez te redneki zajarzyc....

Ty w pierwszym poscie napisales: "Ale za nic w świecie nie umiem sobie wyobrazić jak Niemcy oddali w swoim dubbingu dowcip ze sceny, w której Waltz rozmawia z Pittem i kolegami, którzy akurat udają Włochów... I kompromitują się swoją nibywłoszczyzną." Ja wyszlem z zalozenia ze Ty byles pewny, ze w tej scenie Niemcy zrobili dubbing - wiec ich bronilem. A teraz sie okazuje, ze zasiales panike - a tu rzeczywiscie byla scena - ktora nawet i dla Niemcow nie byla "zagrozeniem" - ze zaraz by musieli do niej zrobic dubbing czy napisy.... O maaaanooo, o czym my tu dyskutujemy?

ocenił(a) film na 5
Wikus_Van_De_Merwe

0 "a moze to nazwisko burskie z Pld. Afryki?"
Bardzo być może. Wszak język afrikaans wywodzi się w większości z holenderskiego właśnie.

1 "pol swiata smieje sie z jezyka pszekow"
Czy pół świata? – tego nie wiem. Ale sąsiedzi Czesi – śmieją się z polskich zdań na pewno. Przynajmniej w tej samej mierze, co Polacy ze zdań czeskich.

3 "darzysz sympatia dubbing"
A i owszem. Bardzo żałuję czasów (lata 60. i wczesne 70.), gdy jedna trzecia albo czterdzieści procent zagranicznych
premier kinowych wchodziło na polskie ekrany z dubbingiem. Jako też część seriali telewizyjnych.

4 "(nativ speek)"
Wierzę, że znasz osobiście paru Francuzów. Ale pisowni powyższego – to chyba nie sprawdziłeś, prawda?

5 "mowi ze smiesznym austryjackim akcentem"
Nie wiem za dobrze jakie są obyczaje w obrębie niemieckiego obszaru językowego. Natomiast trochę znam obyczaje Anglosasów. Wiele lat temu mnie-Polaka, rozśmieszyło, kiedy usłyszałem, jak Anglik z Yorkshire, choć posiada tytuł naukowy PhD (doktorat), wymawia zamiast krótkiego "a" – krótkie "u" w takich słowach jak słowach: 'sun', 'sunflower', 'husband', 'love' etc. Bo wychowałem się w takim kręgu kulturowym, gdzie normą było, że im ktoś bardziej wykształcony, tym mniej regionalizmów w jego języku. A tymczasem inni obecni na sali, rodowici Brytyjczycy i Amerykanie – ani myśleli się śmiać z tego, że doktor mówi inaczej niż BBC. Im by do głowy nie przyszło naśmiewać się z odmiennej wymowy.

6 "ja bardzo w to watpie czy z napisow mozna sie dowiedziec o dziwnosci akcentu"
Można dowiedzieć się li-tylko tego, że on jest dziwny. I trzeba temu uwierzyć na słowo. Wystarczy przeczytać tłumaczenie rozmowy pomiędzy Michaelem Fassbenderem (Porucznik Archie Hicox) i Augustem Diehlem (Major Dieter Hellstrom) w knajpie w piwnicy. W czym dokładnie tkwi owa dziwność? – to już insza inszość.

7 "80% widzow nie zna w ogole zadnych obcych jezykow"
Oficjalne statystyki twierdzą co innego.

8 „reszta filmu jest zdubbingowana”
Czyli angielski zmienia się w niemiecki, zaś niemiecki pozostaje niemieckim? Czyli tak samo, jak w zdubbingowanej na niemiecki "Bitwie o Anglię". Tyle, że tam każda nacja stacjonowała po swojej stronie Kanału. No i wojskowi obu walczących stron nie wymieniali się mundurami. I na tej podstawie niemiecki widz sobie łatwo dośpiewywał w jakim języku toczyła się konwersacja. Tylko dla jednego zdania francuskiego na początku oraz dla kilku okrzyków polskich bliżej końca – uczyniono wyjątek i ich nie zdubbingowano.

9 "twierdziles ze ten film jest w ogole nie do zdubbingowania"
Uparcie twierdzę, że w przypadku tego konkretnego filmu dubbing jest opcją daleką od optymalnej.

10 "Bekarty musialy by miec jakies napisy - bo inaczej nie bylby do oglądania"
Zgadza się: napisy. Dużo napisów.

11 „redneck” „wychwyci”
Osoby mniej wykształcone bądź mniej inteligentne z definicji rozumieją mniej i wolniej wychwytują dowcip.
Ale śmiem twierdzić, że dość duża liczba Polaków pojmuje, iż jeśli wymyślone dla Pitta nazwisko brzmi *Gorloni – to wtedy:
a) wymówienie samogłoski "o" w sposób bardzo zbliżony do "a",
b) wymówienie spółgłoski "r" w sposób zarazem śladowy (większość Anglosasów nie wymawia "r" przed inną spółgłoską) oraz "bulgoczący" (tylko Szkoci potrafią rolować "r" podobnie, jak robią to Polacy), oraz
c) wymówienie spółgłoski "l" – jako tak zwanej "dark el"
jedynie ośmiesza mówiącego.
Moim skromnym zdaniem, niezdubbingowany dialog Landy z "włoskimi filmowcami" jest najbardziej zabawna scena w całym filmie.

PS Nie mam dostępu do – wychwalanego przez Ciebie – niemieckiego dubbingu „Bękartów”. Natomiast na tej płytce DVD, którą posiadam w domu - znalazłem dubbing czeski. Nigdy wcześniej go sobie nie zapuszczałem, ale tym razem to zrobiłem. I co zobaczyłem? Ano, bracia Czesi zdubbingowali na swój język tylko i wyłącznie dialogi angielskie. Czyli chyba mniej niż połowę listy dialogowej filmu. Resztę załatwili czeskimi napisami. No cóż, zapewne większość publiczności czeskiej i słowackiej jakoś to łykała. Choć kiedy pomiędzy Fassbenderem/Hicox proponuje Diehlowi/Hellstromowi: "Jesli je to tak, přiteli, smad vám nebude vadit, że prejdeme do angličtiny" i zamiast na angielski - obaj przechodzą na czeski, robi się śmiesznie w sposób niezamierzony.
I jeszcze jedna wpadka zaliczona przez czeskich dubbingowców: czeski głos Landy chyba nienajlepiej dobrany. W sekwencji odbierającej film najpierw Landa dłuższy czas konwersuje z farmerem po francusku. Czyni to własnym głosem Christopha Waltza. Po czym przechodzi na angielski, czyli de facto na czeski. I widzowie słyszą, że czeski aktor ma zupełnie odmienną od Waltza barwę głosu.

ocenił(a) film na 9
Film_Polski

co do tych wpadek czeskich dubbingowcow - to jest wlasnie ta roznica pomiedzy tym jak to sie robilo dawniej i zza zelaznej kurtyny - kiedys po prostu nie bylo kontaktow zeby zaprosic aktorow o tak sobie zza granicy, zeby zsynchronizowali swoje glosy. Kiedys w ogole - aktor byl tylko aktorem i nikomu by nie przyszlo na mysl, zeby jeszcze byl synchronizatorem. Dzis podchodzi sie inaczej do tego, aktorzy moga sobie latac po swiecie, znaja wszyscy jezyki obce - tak wiec taki Waltz dla paru najwazniejszych rynkow, synchronizuje sam siebie - dla Niemcow gada sobie po niemiecku, dla Amerykanow po angielsku a w wersji dla Franzuzow bedzie trelowa po francuzku.... Oczywiscie robi sie tak tylko dla postaci pierwszoplanowych - i to przewaznie tylko wtedy gdy chodzi o podkreslenie jednak tego obcego akcentu (Waltz z reguly gra ekscentrykow - no i tez raczej Niemcow) - gdyby tak nie bylo - to by po prostu go zdubbingowano jakims obcym glosem...

A z tym smianiem sie z obcego akcentu - to mi przeciez nie chodzilo o wysmiewanie, tylko smiac sie przeciez mozna bez od razu wpadania w jakies negatywne klimaty. Nie bierz wszystkiego tak od razu ekstremalnie - tak samo jak z tym speekiem...

"Można dowiedzieć się li-tylko tego, że on jest dziwny. I trzeba temu uwierzyć na słowo. Wystarczy przeczytać tłumaczenie rozmowy pomiędzy Michaelem Fassbenderem (Porucznik Archie Hicox) i Augustem Diehlem (Major Dieter Hellstrom) w knajpie w piwnicy. W czym dokładnie tkwi owa dziwność? – to już insza inszość."
No wiec wlasnie mi o to chodzilo - na czym niby ma polegac ta insza inszosc tych napisow? Co niby to bylo z tym "tłumaczeniem rozmowy " - bylo one jakims koslawym jezykiem napisane, bo inaczej nie wiem na czym by mialo polegac to "uwierzenie na slowo"? Ta rozmowa miedzy Fassbenderem a Diehlem w niemieckiej wersji byla "ganz einfach" - oboje mowili po niemiecku - Diehl swoim osobistym, a Fassbender byl synchronizowany przez jego dlugoletni glos Normana Matt'a, ktory go okaleczal angielskim akcentem... Ale ciekawi mnie jedno - i nie umialem znalezc takiej sceny w ktorej by Fassbender rozmawial ze swoimi angielskimi kamaradami - czyzby wtedy jego glos zmienial sie na niemiecki ale bez tego ang. akcentu?

" Nie mam dostępu do – wychwalanego przez Ciebie – niemieckiego dubbingu „Bękartów”"
Jest dosyc sporo niemieckich fragmentow na YT - niektore maja nawet ang. napisy, z tym ze to nie sa oryginalne napisy, tylko wstawione..

ocenił(a) film na 9
Wikus_Van_De_Merwe

"Dubbing jest dla mnie gitem - nie kapuje jak moze ktos lubic czytanie napisow - ja uwazam ze to profanacja filmu." Wybacz, ale muszę wtrącić się w tą dyskusję.
SERIO? Napisy to profanacja filmu? Ja mam takie zdanie, ale o dubbingu. Aktor gra również głosem, dlatego w filmie zdubbingowanym gra aktorska jest niepełna. A więc napisy to moim zdaniem najlepsze rozwiązanie. To nie chodzi o to, czy lubię czytanie napisów czy nie. Po prostu nie lubię dubbingu :D i cieszę się, że w Polsce stosuje się go na małą skalę

ocenił(a) film na 9
random_cinemalover

no przyjalem to do wiadomosci ze nie lubisz dubbingu (a moze go po prostu mylisz z lektorem, a to dwie calkiem rozne sprawy) - ja mam to samo z napisami, ktorych dzieki Bogu bardzo rzadko musze ogladac, bowiem tu gdzie zyje - w Niemczech - wszystko jest z podkladem. Ja juz o tym napisalem - te cholerne napisy zabijaja mi cala przyjemnosc z ogladania - przez te czytanine trace wszystkie szczegoly, niuanse z ogladanego obrazu - a na tym - na obrazie w ogole caly ten fun polega... Napisy to tylko jak kolejna faza po filmie niemym - nie po to wprowadzono film z dzwiekiem, zeby sie zabawiac jeszcze w jakas czytanine. Jak chce cos poczytac to sobie kupie lepiej ksiazke. Ja w ogole nie kapuje jak mozna tego bronic - chyba tylko dlatego, ze sie jeszcze nie zna prawdziwego, dobrego i profesjonalnego podkladu - bo to nie jest wcale zadne tepe recytowanie czegos z kartki - prawdziwy dubbing polega tak samo jak aktorstwo - na odegraniu roli, te sceny odgrwa sie tak samo jak przed kamera - tylko nie nagrywa sie obraz lecz dzwiek. Czesto sa to normalni aktorzy, ktorzy to robia, to jest tak samo wyrezyserowane jak na planie filmowym.

W Ameryce rowniez wszystkie zagraniczne filmy sa synchronizowane. Tam rowniez nikomu nie przyszlo by do glowy - isc do kina, po to zeby od lewa na prawo, zaprzatac sobie glowe jakims czytaniem napisow i w miedzyczasie polowe stracic z filmu. Napisy moim zdaniem sa potrzebne do tej Twojej gry aktorskiej jak garb, albo sutki u faceta. Jak czytam to i tak nic nie widze z zadnej gry aktorskiej. No i wyobraz sobie ze pod dubbing mozna dobrac glosy - ktore nawet o glowy przescigaja glosy oryginalne tych aktorow - nie kazdy wybitnie utalentowany aktor musi posiadac wybitnie utalentowany glos - juz wyzej napisalem o niemieckim glosie Roberta De Niro - ktory od lat jest angazowany przez amerykanskich producentow jako niemieckie jego synchro - ich i moim zdaniem jest on nawet lepszy w brzmieniu od oryginalu.
Takze dla mnie napisy to katastrofa i przejaw po prostu archaizmu. To zascianek jesli sie nie potrafi zrobic synchro, ktory tak samo moze byc swietny, porwac i wciaganac, ze nawet sie nie zauwazy, ze to nie oryginal. To jest wlasnie ta cala w tym sztuka - a tanim alibi to jest wlasnie, jesli sie podkresla napisami wyzszosc tego calego przekazu i tej gry aktorskiej i takie tam bla-bla-bla....

ocenił(a) film na 9
Wikus_Van_De_Merwe

Ja zazwyczaj oglądam z napisami i jakoś nie mam problemu, żeby śledzić jednocześnie akcję filmu i skupić się na obrazie. Napisy mi żadnej przyjemności z oglądania nie odbierają... Nie wątpię, że można (niemal) idealnie dobrać głos pod konkretnego aktora, ale to wciąż jest DUBBING. A ja jak idę do kina i chcę sobie obejrzeć dany film, to chcę też posłuchać tych konkretnych aktorów, a nie podłożonego głosu kogoś innego. Dla mnie na rolę składa się wszystko - również praca głosem. TA gra aktorska, o której jakoś tak pogardliwie piszesz, to przecież jedna z najbardziej istotnych części składowych filmu.
Być może masz rację, może jeszcze nie doświadczyłam tego, jak wspaniale można zrobić dubbing, bo jedyny z jakim miałam do czynienia w całym filmie to jak na razie polski (który jest, no cóż, średni...pomijam oczywiście filmy animowane, bo trudno mi wyobrazić je sobie inaczej niż z dubbingiem). Chociaż myślę, że to doświadczenie i tak by mojego zdania nt. dubbingu nie zmieniło.
Dobrze, że mamy wybór i każde z nas może korzystać z tej opcji, którą woli. Pozdrawiam i miłej niedzieli życzę :)

ocenił(a) film na 9
random_cinemalover

mysle ze przesadzasz, a nawet nieco to wszystko dramatyzujesz... Zeby moc sie zachwycac tym graniem glosem i takimi tam niuansami - to przynajmniej musialbys byc nativ speakerem - a wtedy przeciez zadne napisy nie bylyby Tobie potrzebne. Co Ci da zachwyt brzmienia jakiegos glosu (a jak juz mowilem nie wszyscy aktorzy maja wybitne glosy) - skoro i tak nie rozumiesz co mowi? Takze wybacz - ale to dla mnie takie torytykowanie bez sensu - ale oczywiscie rob jak uwazasz, ja nie chce odbierac Ci tego - w moich oczach wprawdzie niklego - szczescia.. Kazdy kowalem swego losu... ;)

ocenił(a) film na 9
Wikus_Van_De_Merwe

Tak się składa, że nieźle znam angielski (a jak oglądam filmy zagraniczne, to zazwyczaj anglojęzyczne). Może nie jestem native speakerem, ale trochę rozumiem z tego, co mówią. Ale jednak nie zawsze i nie wszystko, dlatego napisy mi się przydają. Poza tym nie dramatyzuję, tylko wyrażam swoją opinię.

ocenił(a) film na 9
random_cinemalover

Nie mogę już edytować, więc dopiszę tutaj:
Odnosząc się do końcówki Twojej wypowiedzi. Tak, masz rację - Ty oglądaj sobie z dubbingiem, ja z napisami i oboje będziemy szczęśliwi.

ocenił(a) film na 9
random_cinemalover

"... Ja zazwyczaj oglądam z napisami i jakoś nie mam problemu, żeby śledzić jednocześnie akcję filmu i skupić się na obrazie. Napisy mi żadnej przyjemności z oglądania nie odbierają... "

Ja wiem.... te ogladnie filmow z napisami i bycie z tego jeszcze zadowolonym - ma duzo wspolnego z samodoswiadczeniem w tym "metier" i w nim nabyta umiejetnoscia i ze moze ona prowadzic do naprawde - tak jak wTwoim widocznie przypadku - do w pelni (mniemam) zadowalajacego Ciebie rezultatu - lecz jak na moj prosty rozum - to na prawde nie moge sobie wyobrazic tego jednoczesnego czytania i ogladania obrazu - bo to juz czysto fizykalnie nie idzie. Ok - z grubsza jest sie w stanie sledzic badz nadazac za akcja - ale juz wszystkie niuansy, szczegoly - ktore dopiero one sa glownymi skladnikami, ktore sa "sola i pieprzem" do tej calej filmowej zupy - a ktore moim zdaniem w filmie z napisami sa nieuchronnie skazane na niezauwazenie..No taka niestety jest prawda - i nikt mi nie wmowie, ze jest inaczej - bo automatycznie w tej calej czytaninie znika Ci z oczu wiekszosc detali... Kto twierdzi inaczej, ten po prostu klamie albo nie jest tego swiadomy, jak bardzo traci z filmu. A to przeciez dopiero te wszystkie szczegoly i detale, a czasem zaledwie tylko niuanse buduja calosc tego filmu. To one zdradzaja wszystko o tym filmie - np.: czy mamy do czynienia z finezja, czy to jednak tylko prostosc czy prostolinijnosc, czy wszechstronnosc, uniwersalnosc, czy plytkosc, czy glebokosc, subtelnosc, precyzyjnosc - wnikliwoscsc? Lekkosc?
A wiec te wszystkie datale i rafinezy sa dla kazdego cinephiler czy cineasty niezmiernie wazne - bo to one dopiero stwarzaja te obrazy w filmowa calosc, one robia z nich dopiero kino i kinowe przezycie...

Ja pare razy ogladalem filmy z napisami - ok, sa takie ktore mozna strawic, w ktorych sie nieduzo dyskutuje, a jesli juz, to sa to rzeczy malo istotne, small talk. Lecz gdy ma sie do czynienia z prawdziwymi perelkami, z dramatami, gdzie ma sie duzo istotnych dialogow - no to wtedy jest ta czytanina prawdziwa masakra, szczegolnie w jezykach, ktorych zupelnie nie znam - jak np. francuski, chinski czy hiszpanski badz jakis ze Skandynawii... Wtedy nawet nie mozna spuscic oka - do np. miski z popcornem bo trzeba sie koncentrowac na kzdym slowie, zeby niczego nie stracic... Wychodzisz potem z kina po takim seansie - jakbys wlasnie byl po biegu maratonskim... Nie, nie... to nie dla mnie taki szpas...

ocenił(a) film na 9
Wikus_Van_De_Merwe

Dokładnie, mnie to w pełni zadowala. Jednak nie mam wrażenia, żeby umykały mi jakieś detale i ważne niuanse.
Co do ostatniego, to częściowo muszę się z Tobą zgodzić - jak oglądam film w języku, którego nie znam - francuski, skandynawski czy też niemiecki (którego moja znajomość ogranicza się do kilku podstawowych zwrotów) to czytanie napisów wymaga trochę większego skupienia. Ale też nie powiedziałabym, że jest to jakieś super wyczerpujące ;)

ocenił(a) film na 9
Papercat

co Ty czlowieku opowiadasz - ze sie mowi tym samym jezykiem - to wtedy nie potrafisz rozroznic szkopa od amerykanca? Nie potrafisz ich sobie w glowie posegregowac - ja nawet takiego problemu nie moge sobie wyobrazic! Czyli jakby np. byla wojna polsko-amerykanska i by nakrecono taki film produkcji polskiej - w ktorym obie partie grali by polscy aktorzy - czyli w scenach z wojskami amerykanskimi - granymi przez Polakow - to Ty bys sie poczul lepiej - jakby oni nie grali po polsku - tylko lamana-angielsczyzna i do tego z tym niby pseudo-amerykanskim polamanym akcentem? A pod spodem jeszcze polskie napisy na dokladke do tego - no to ale mi autentyk. Klimat prawdziwosci jakby z Syrenki sklepac Bugatti Vernona...

Przecież ten film całkowicie nie ma sensu, jeżeli wszyscy mówią w
tym samym języku. Współczuję Niemcom i Francuzom, że u nich się wszystkie filmy dubbinguje.

Wspolczuj lepiej sobie samemu - mowi sie w tym samym jezyku, zeby mozna bylo go zrozumiec - Ty rowniez po to czytasz przeciez te napisy! Postaraj sobie wyobrazic - ze w filmie bez napisow - te napisy juz sa w formie dubbingu - i ze ty sam nie musisz ich czytac - tylko ktos juz za Ciebie je wyczytuje - a Ty swobodnie mozesz zasiasc tylko w fotelu - i tylko patrzec i sluchac - naprawde super sprawa!




ocenił(a) film na 8
Wikus_Van_De_Merwe

Szczególnie pierwsza scena, w której kluczem jest brak znajomości angielskiego ukrywających sie Żydów ma sens z dubvingiem. Tak samo scena, w ktorej bekarci nieudolnie staraja sie mowic po włosku nie traci wcale sensu.
Wikus, widzę, że po staniu sie krewetka, twoje IQ spadlo znaczaco.

ocenił(a) film na 9
Papercat

oooo jeeee... Komu spadlo, temu spadlo. A komu juz nie moze nic spasc, bo juz dawno lezy i kwiczy, widac wlasnie po Tobie... ;P
Ale w ogole bingo - nawet nie zajarzyles, ze ci Zydzi nie potrzebuja zadnego angielskiego tylko niemiecki. ;D Ta scena w niemieckiej wersji wyglada tak, ze na poczatku Waltz rozmawia z tym, ktory Zydow ukrywal po niemiecku (tu oczywiscie nie potrzeba napisow - tj. dla Niemcow), a wiec ci Zydzi w piwnicy, ktorzy z niemieckiego, oczywiscie nie zrozumieli, ze chodzi o ich zycie, a wiec siedzieli cicho - po czym Waltz stwierdzil w swoim barbarzynstwie, ze trzeba teraz przejsc na francuski, zeby sie "imprezka rozkrecila". Teraz na youtubie widzialem, ze tej czesci po francusku, nie tlumaczono na niemiecki (napisami) - te pare zdan mozna latwo zrozumiec o co chodzilo. Oczywiscie dubbing w tej scenie nie mialby w ogole sensu - z tym oczywiscie masz racje.... Oczywisci to samo tyczy sceny jak udaja Wlochow - tam przeciez nawet ani jednego zdania nie wydukali - tam nawet nie byly potrzebne ani napisy ani dubbingi... Nie robcie od razu paniki - naprawde Niemcy az nie sa takimi idiotami bez zadnego humoru - ktorzy nie mogliby sobie poradzic bez dubbingu (ewtl. napisow), w kazdej scenie...

ocenił(a) film na 8
Wikus_Van_De_Merwe

Czyli rozwiązali to w niezły sposób. Jestem natomiast ciekaw, jak to wygląda w wersji francuskiej.
Ciekawi mnie również, jak w niemieckiej wersji wygląda scena w piwnicy, kiedy Fassbender przechodzi z niemieckiego na angielski.

Niemniej pozostaję przy moim poprzednim zdaniu - dubbing niszczy filmy. Czytanie nie jest trudne i nie psuje radości z oglądania.

ocenił(a) film na 9
Papercat

W scenie w piwnicy - w niemieckij wersji - jest ganz einfach - Fassbender nie musi przechodzic na zaden angielski, bowiem tu Niemcy mowia po niemiecku czyli mowia w oryginale a nie po angielsku... ;D Tu tylko Fassbender mowi po niemiecku z angielskim akcentem i dlatego wszyscy sie tak dziwia, skad ma taki akcent.... Nie wiem za to jak to wygladalo w wersji oryginalnej czyli amerykanskiej bo takiej nie ogladalem. Tu mysle ze ci niemieccy zolnierze mowia po ang./am. - to pewnie Fassbender mowi rowniez po angielsku ale z niemieckim akcentem - chociaz ogolnie ma to przedstawiac jakoby oni wszyscy rozmawiali po niemiecku. Co do sceny na poczatku dla Francuzow - tu musieli miec na poczatku kiedy Waltz rozmawia z farmerem po niemiecku - oczywiscie francuzkie napisy (przypominam w wersji niemieckiej - nie bylo zadnych bo i tak mowili po niemiecku). Potem Waltz przechodzi na francuzki - no to rowniez dla Franzusow nie bylo napisow z wiadomego powodu. Ale i dla Niemcow nie bylo napisow - bo jak juz mowilem - z tych paru zdan po francusku bylo mozna zrozumiec o co chodzi.

ocenił(a) film na 8
Wikus_Van_De_Merwe

Ok, uzasadnienie jest dość logiczne.

W amerykanskiej wersji, kiedy Fassbender demaskuje się pokazując trzy palce w angielskim stylu, mówi, że wolałby przejść na język królów po czym mowi piękną angielszczyzną. Scena w sumie nieistotna, ale bardzo klimatyczna. Dlatego wlasnie nie lubie dubbingu. Głos jest jednym z narzedzi aktora.

ocenił(a) film na 9
Papercat

alez przeciez w dubbingu tez jest glos - czesto nawet oryginalny tego samego aktora - ktory synchronizuje siebie samego tylko w obcym jezyku... Nauczy sie na pamiec lub po prostu przeczyta z kartki po paru probach i nadaje... Rowniez - jak ktos obcy kogos dubbinguje, to przeciez niczego nie zmienia. To zupelnie to samo , jakby byly napisy - z ta tylko roznica, ze wszystko slysze i rozumiem i niczego nie musze czytac. Moge nawet odwrocic wzrok - a i tak wiem wszystko o co chodzi bo slysze. Natomiast z napisami caly czas musze miec przykuty wzrok do napisow - bo inaczej sie gubie. Choc w przypadku angielskiego nie mam problemu - ale jak zaczynaja mowic bardzo szybko, czy nawet w jakims dialekcie to szlag mnie trafia bo trace wtedy duzo z samego obrazu, duzo z filmu. A jeszcze jest gorzej, gdy jezyka kompletnie nie znam - jak francuzkiego, szwedzkiego czy chinskiego. Najgorzej u mnie mam chyba z filmem chinskim - tu nawet nie umiem rozroznic aktorow od siebie - wszyscy tacy sami. Jakbym do tego mial jeszcze czytac napisy - no to tragedia. No ale dzieki Bogu wlasnie - u nas - czyki w Niemczech, gdzie mieszkam od 30 lat - wszystko jest z dubbingiem. :)

ocenił(a) film na 9
Papercat

PS
a propos: ".... że wolałby przejść na język królów po czym mowi piękną angielszczyzną" - no tak - ale w Polsce to musialo leciec z napisami czy jak? No ale w jakim jezyku mowil z Niemcami - w niemieckim z angielskim akcentem czy w angielskim z niemieckim akcentem? W wersji niemieckiej mowil po niemiecku z obcym akcentem (do Niemcow) - tylko jak mowil do Anglikow - to nie wiem czy zmienial sie mu wtedy akcent i mowil - plynnym - niemieckim??? (powtarzam wersja dubbingowana). No chyba ze takich scen w ogole nie bylo - ze Tarantino na te rzeczy uwazal, zeby nie przegiac paly...

ocenił(a) film na 9
Wikus_Van_De_Merwe

Gorąca dyskusja, która tak naprawdę nie ma sensu. Sam od kilku lat mieszkam w DE i uważam dubbing za profanacje. Takie rozwiązanie jest dobre w kreskówkach gdzie nie wystartują aktorzy. Tarantino dołożył wszelkich starań żeby film ten pomimo komediowej formy był w jakimś stopniu autentyczny, dlatego dobrał obsadę międzynarodową. Nawet nie znając żadnego z obcych języków, widz wczuwa się w klimat filmu. Poza tym jak ktoś już wspomniał-Niemcy odbierają cześć aktorstwa wciskając swoich speakerow ze swoim językiem.
Kiedyś oglądałem w niemieckiej tv jakaś amerykańska komedie wojenna. Jest tam scena, w której bodajże Anglicy przebrani za Amerykanów jadą do ich obozu. Jeden z nich pyta drugiego co ma robić? Kolega odpowiada "Sei Deutsch!" tzn "Bądź niemiecki" i zaczynaja zachowywać się jak kowboje. Oczywiście w oryginale jest "Be American!". Taki to sens ma ichniejszy dubbing.

ocenił(a) film na 5
Papercat

Młody Waltz wystąpił był onegdaj w filmie produkcji polsko-niemieckiej pt. "Życie za życie" w reż. Krzysztofa Zanussiego (o męczeńskiej śmierci Maksymiliana Kolbe). Wtedy języka polskiego nie zdołał się nauczyć: jego polski głos nazywał się więc Adam Ferency.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones