one są ze sobą splecione tak, że ja ich nie potrafię rozdzielić i każda ma w sobie ten sam ładunek smutku..
Ta z marokańską rodziną, dzieci poniosły straszliwe konsekwencje swojej nieodpowiedzialności. Tak jak z wszystkimi bohaterami z nimi również nikt nawet nie próbował rozmawiać, ale od razu osądzać, jednakże w innych historiach to przejawiało się w łagodniejszy sposób - poprzez obojętność czy dyskryminację, a scena jak po prostu do nich strzelają mną wstrząsnęła.
Mnie także Japonka. Jedynie jej historia zakończyła się smutno i przez cały czas było mi jej bardzo przykro, że nie może być szczęśliwa z powodu swojej utraty słuchu.
acha ,czyli wedlug CIebie , historia zastrzelonego chlopca skoczyla sie na wesolo?
Szkoda mi tej meksykanki, nie mogła na nikogo liczyć i zniszczyła sobie poukładane życie.
Japonka. Szkoda mi jej. Przez to że nie słyszy nie może zaznać miłości. Rozpaczliwie szuka okazji do współżycia. To takie poruszające.
Bynajmniej nie chodziło mi tu o to że jest kimś gorszym. Przez to że nie słyszy zdaje jej się że jest kimś mniej wartym w oczach innych. Ludzie nie do końca ją rozumieją i czasem wyśmiewają.Odbija się to na jej zachowaniu.Poszukuje "doświadczeń" u ludzi którzy byli dla niej choćby trochę mili. Nie miałam nic złego na myśli.
Historia Meksykanki czyli historia w pewnym sensie "niewolnika" w wolnym cywilizowanym świecie. Co tam ślub syna (to przecież jakiś meksykaniec!)- niech odwoła - ja ZAPŁACĘ. Służąca ma służyć. Jej uczucia, plany, problemy nikogo nie obchodzą. Jaśnie Pan władca może co prawda załatwić helikopter na pustyni ale nie może załatwić opieki na kilka dni dla swoich dzieci.
Dokladnie tak ,salinas.Historia Meksykanki jest najbardziej beznadziejna.Japonce moze sie w zyciu odmienc,moze znalezc swoja droge,wyzbyc sie poczucia innosci,badz to pozucie moze stracic swoja moc poprzez pozytywne wydarzenia w zyciu.Poza tym na koncu oowiesci zostaje odbudowana nic porozumienia i bliskosci z ojcem.Meksykanka jest jak smiec,traci cale dotychczasowe zycie i nie ma prawa do zadnych okolicznosci lagodzacych.I rzeczywiscie,podejscie pana,ze slub jej syna jest jakas nieistotna sprawa,ktora mozna odwolac czy przesunac.Wlasnie uderzajace,ile znaczy dla niego ona-wieloletnia ,dobra opiekunka jego dzieci.
Początkowo też pomyślałem, że pracodawca Meksykanki to d-bag, z czasem jednak... cóż, trzeba przyznać, że w tym konkretnym momencie miał jednak co innego na głowie... w sytuacji kryzysowej niejeden zachowuje się niewłaściwie.
Inna sprawa, że ukazana w filmie dysproporcja między losami przedstawicieli świata zachodu (bądź wschodu, Japonia) a reszty jest cholernie smutna... po Amerykankę na środek pustyni przyleciał helikopter, Meksykankę bez gadania deportowano, do Marokańczyków zaś zaczęto strzelać...
Jak dla mnie wszystkie są genialne i dobrze ze sobą splecione, jednak historie nastoletniej Japonka bym skróciła do koniecznego minimum!