Jesli masz podobnie jak ja i muzyka jest ważną częścią Twojego życia, sluchasz kiedy tylko możesz - zaraz po obudzeniu, na sluchawkach idąc ulicą czy jadąc samochodem i starasz się dopasować ją do Twojego aktualnego nastroju i sytuacji w której się znajdujesz to Baby Driver jest zdecydowanie filmem dla Ciebie. Muzyka idealnie dobrana do konkretnej sceny to element wielu produkcji ale Edgar Wright postanowił na tym patencie zbudować prawie 2 godzinny film.
I udało się. Tempo, nastrój i wszystko co dzieje się na ekranie idealnie zgrywa się z tym co aktualnie głowny bohater ma w słuchawkach. Pomimo, że nie wszystkie piosenki trafiały w moje gusta, playlista jest na tyle zróżnicowana, że każdy znajdzie coś dla siebie. A dzieje się sporo - sceny akcji trzymają w napięciu, są świetnie nakręcone i zmontowane. Żaden ze mnie ekspert, ale myślę, że ten element zdecydowanie zasługuje na wyróżnienie odpowiednią nagrodą. Bohaterowe są charyzmatyczni i zapadający w pamięć, nie rozumiem tylko czym kierował się Doc w ostatniej scenie z jego udziałem, ale nie będę spoilerował. Z aktorów najlepiej w swojej roli prezentuje się Jamie Foxx, przy okazji jego postać wprowadza wiele humoru. Początkowo miałem problem z głównym bohaterem, był bardzo irytujący, ale wystarczy, że poznamy go nieco lepiej i to wrażenie znika. Film bylby idealny, gdyby tylko historia była nieco bardziej angażująca, wątek miłosny zdaje się być wciśnięty na siłe, tylko po to by główny bohater miał kogoś na kim mu zależy. Pierwsza scena z Debrą jest jeszcze zabawna, kolejne niestety ciągną się w nieskonczoność.
Mimo wszystko jak dla mnie ten film jest jedną z najlepszych rzeczy, które widziałem w tym roku i zdecydowanie polecam wybrać się do kina.
Zważywszy na to, ze jedna scena z dobrze dobraną muzyką potrafi umieścić film na liście "moich ulubionych"(Charlie musi umrzeć, Earl i ja, i umierająca dziewczyna), nie moge się doczekać seansu.