Oczywiście film animowany, jak każdy, dzieciom się podoba, ale szczerze powiedziawszy zdenerwowałem się, gdy zobaczyłem, że historia jest identyczna jak w "Opowieści Wigilijnej". Dla mnie to jest najgorsze kłamstwo, a wręcz, za przeproszeniem, hamstwo, ściągać powieść od innych artystów zmieniając nieznacznie postaci i lekko naginając sytuację. To było pewne, że odniesie jaki taki sukces, w końcu główną bohaterką była Barbie, "przyjaciółka" wszystkich dziewczynek, ale moim zdaniem twórcy mogli się trochę pomęczyć i stożyć swoją bajkę, a nie przeistaczać inne, zwłaszcza, że "Opowieś" wnosi dużo więcej i może nie jest dla najmłodszych, ale jednak jest to wyższa półka.
To tyle z mojej strony. Dziękuję za uwagę.
Mnie się podoba. Ja najpierw przeczytałam "Myszkę Micky w opowieści wigilijnej", a później dopiero przeczytałam "Kolędę" Dickensa, co nie umniejsza moje szacunku do tego dzieła. Moim zdaniem te opowieści Barbie, które opierają się na klasyce są najlepszymi filmami z tą postacią.
zgadzam się z przedmówcą ;) roszpunka, dziadek do orzechów, jezioro łabędzie czy opowieść wigilijna są o klase wyżej niż np podwodna przygoda czy barbie wróżkolandia :)
Ja też przeczytałem najpierw ,, Wigilię Mickey Mouse"(bo taki miała tytuł nakładem wydawnictwa Egmont)a potem ,, Opowieść wigilijną" Charlesa Dickensa.Oryginał był świetnym uzupełnieniem wersji Disneyowskiej :-)
Gdyby nie bazowanie na pomysłach innych twórców czy opowiadanie ich dzieł na nowo, nie mielibyśmy ani baletu Czajkowskiego, ani filmu Disneya "Śpiąca Królewna". Co więcej, sama baśń o uśpionej piękności była wywodzi się z włoskiego tektu pt. "Sole, Luna, e Talia". Właśnie ona zainspirowała Charlesa Perraulta do napisania "Śpiącej królewny", zaś ta baśń przekroczyła granice Francji i dotarła do Niemiec, gdzie bracia Grimm stworzyli własną wersję.
Trudno mi powiedzieć, gdzie kończy się jedno, a zaczyna drugie. Już sam fakt, że forma została zmieniona (tam książka, tu film), wnosi coś nowego do tej historii. Swoją drogą, zauważyłam, iż są dwie grupy ludzi - takich, którzy uważają zmienianie czegokolwiek tak, że adaptacja różni się od historii wyjściowej za haniebne oraz takich, którzy potępiają w czambuł powielanie pomysłów innych autorów.
W filmie o Barbie został zachowany przekaz z powieści Dickensa, zmieniono natomiast stylistykę i płeć bohaterów. Mi to w niczym nie przeszkadza, ale rozumiem, że komuś się może nie podobać. Niemniej nie pojmuję, czego ktoś może oczekiwać po produkcji pt. "Barbie w Wigilijnej Opowieści", jeśli nie "Wigilijnej Opowieści" zaprezentowanej przez lalkę Barbie. Czego spodziewał się autor wątku?
Idąc tym torem myślenia, należałoby unikać wszelkich adaptacji - filmów, przedstawień, słuchowisk radiowych opartych na powieściach, bo "zżynają z oryginału".