PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=4057}
7,3 2 332
oceny
7,3 10 1 2332
6,5 10
ocen krytyków
Bariera
powrót do forum filmu Bariera

Pokonać "Barierę"

ocenił(a) film na 7

Trudno jednoznacznie sklasyfikować gatunkowo jakim filmem jest „Bariera”. Z jednej strony jest to film poetycki, w którym operuje się symbolem, metaforą, alegorią, w którym dominują funkcje estetyczne. Z drugiej zaś jest to film psychologiczny, historia o młodym inteligencie, którego wędrówka z walizką w ręku, przekształca się w manifest jego poglądów i charakterystykę osobowości. Nie można również zapomnieć, że „Bariera” jest filmem o uczuciu, które rodzi się w bohaterze, gdzieś w ferworze studenckiego, aczkolwiek bardzo dziecinnego buntu, stając się jednocześnie solą jego życia.

Filmy Skolimowskiego nie mają homogenicznej struktury, są kontaminowane różnymi gatunkami. W każdym utworze reżysera zmieniają się proporcje składników. Raz film jest szkicem, portretem postaci („Rysopis” 1964), raz przedstawia konfrontacje dwóch odmiennych postaw życiowych („Walkower” 1965), raz ze względu na niebanalną symbolikę przechodzi w film poetycki („Bariera” 1966), innym znowu razem jest historią o dojrzewaniu emocjonalnym, o narodzinach miłości („Start” 1967). Oczywiście to tylko moja prywatna klasyfikacja. W końcu każdy widz odbiera film na swój sposób. Tym nie mniej w mojej ocenie w „Barierze” dominantą jest symbolika i fakt ten wpłynął znacząco na moją ocenę filmu, ale o tym później.

W „Barierze” reżyser w większości ujęć posłużył się chwytliwymi alegoriami (gęsi, które „straciły ambicje ptaków i utuczone przestały fruwać”, albo wątek przewodni o zmartwychwstaniu). Trywialne z pozoru gesty (walka szermierska bohatera z samochodem, niewidomy (w tej roli Zapasiewicz) prowadzony przez tramwajarkę jak na egzekucję), zbiegi okoliczności (zakonnice na pętli tramwajowej), przedmioty które jakimś cudem znalazły się akurat w danym miejscu (śmigło od samolotu zamiast wiatraka, w lokalu gdzie nie chcą wpuszczać bez krawatów) – wszystko to stoi w szeregu, w linii fabuły. Z kolei drugi plan jest wyraźnie ożywiony. Podobnie było w „Walkowerze”. Dodatkowo Skolimowski posłużył się pieczołowicie wystudiowanymi zdjęciami (farba spływająca po ścianie, gdy tramwajarka malowała litery, albo trudne w realizacji ujęcie śledzenia obiektu – chodzi o tramwaj mknący mostem przez Wisłę), przez co na film można patrzeć w kontekście wrażeń estetycznych. Nie wspominając o ambasadorstwie polskiego jazzu. W „Barierze” Skolimowski zaprosił do współpracy chór NOVI SINGERS i Krzysztofa Komedę (w „Rysopisie” komponował Krzysztof Sadowski, w „Walkowerze” Andrzej Trzaskowski). Artyści Ci to ikony polskiego jazzu, ale nie będę się na ten temat rozpisywał.

2. Konteksty

Jeśli spojrzy się na twórczość Skolimowskiego z perspektywy czasu, łatwo zauważyć jak filmy reżysera są powiązane kontekstowo. Studencki „Rysopis” przedstawia Andrzeja Leszczyca, który desperacko dąży do samookreślenia, w ostatnich minutach chłopak filmu rozstaje się z żoną, ich małżeństwo się nie ułożyło. „Walkower” z kolei podstawia Leszczyca, który po czymś takim jak młodość albo miłość, "...z ręką na gardle chce wszystko naprawić i poprawia krawat". Staje na ringu aby wygrać mecz z życiem, bo „jak się nie ma o co walczyć, to walczy się o byle co” (cytuję z pamięci). Potem jest „Bariera”, z bezimiennym bohaterem (w tej roli Nowicki), który buntuje się, że aby jeździć takim samochodem, z taką dziwą, musi się najpierw zestarzeć. Rzuca studia, chce się bogato ożenić. Następnie jest „Le Depart (Start)”, w którym bohater – młody fryzjer Marc, postanawia za wszelką cenę wziąć udział w rajdzie samochodowym. Razem z Michele, dziewczyną spotkaną przypadkiem, wyprzedają wszystko co mają, aby uzbierać forsę na przystąpienie do wyścigu. Kilka godzin przed startem Marc dochodzi do wniosku, że w jego życiu ważniejsze jest co innego.

Sięgając głębiej w polską kinematografię w poszukiwaniu kontekstów, odciski palców Skolimowskiego można znaleźć w innych filmach: „Niewinni czarodzieje” (1960), „Nóż w wodzie” (1961). Skolimowski jest w końcu autorem bądź współautorem scenariuszy tych utworów. Nic więc dziwnego, że w filmach tych czuje się pewien dysonans. „Charakter pisma” jest Skolimowskiego, ale film sygnowany jest innym nazwiskiem. Bazyli z „Niewinnych czarodziejów” nie różni się zbytnio od bezimiennego bohatera „Bariery”. Obaj chcą po prostu w życiu wygodnie żyć. Ideały Bazylego są skromne: forsa, samochód, wyjazdy za granicę. Bohater „Bariery” w pierwszych scenach filmu zdradza motywy swojej studenckiej dezercji: „Nie mogę już patrzeć na tych dobrze ustawionych, na te ich samochody, na te ich dziewczyny (…) Dlaczego nie mogę mieć tego wszystkiego już teraz?” Z kolei w „Nożu w wodzie” niedoszłego topielca, buntownika z wyboru, który gardził życiem ustawionego dziennikarza sportowego Terasa podsumowała tak: „Ty jesteś taki sam, tylko o połowę młodszy i słabszy. I o połowę głupszy. (…) Zaraz mi powiesz, że mieszkacie w czterech w akademiku. Ja to znam, jeszcze nie zapomniałam. I on też to zna. Nie jesteś nic od niego lepszy, rozumiesz? On był taki jak ty. Chciałbyś być taki jak on, i będziesz, jeśli Ci starczy tupetu.” Chłopak nie wiedział jeszcze tyle o sobie, ile o takich jak on wiedziała Teresa.

Można powiedzieć, że scenariusze Skolimowskiego wyprzedzały jego własne filmy. Widać wyraźnie, że tytuły takie jak „Rysopis”, „Walkower”, „Bariera”, „Start” razem z „Nożem w wodzie” i „Niewinnymi czarodziejami” można sprowadzić do wspólnego mianownika. Tworzą one w moim odczuciu układ filmów komplementarnych. Co w jednych zostało pominięte, w następnych zostało dopowiedziane lub było kontynuowane. Skolimowski jednak w swojej twórczości nie trzymał się kurczowo jednego tematu (w przeciwieństwie do niektórych jego kolegów po fachu, którzy do znudzenia ciągle o tym samym). Raczej oscylował wokół wątku młodego chłopaka, jednego z wielu, reprezentanta pokolenia. Sporządzał rysopis, prezentował osobowość, ale także ukazywał jak w zależności od wieku/czasu/okoliczności zmieniają się pryncypia życiowe. Bazyli, którego Skolimowski wykreował jako lekkoducha, koniec końcem na swojej Lambretcie wyjechał w poszukiwaniu Pelagii. A przecież cały wieczór udawał, że to kolejny flirt bez zobowiązań. Marc w filmie „Start” rano tylko gapił się przez szybę na gnające samochody, chociaż jeszcze ostatniego wieczora palił się do startu, wyścig był dla niego całym życiem. Rano uświadomił sobie, że tym życiem stała się dla niego Michele. Bezimienny bohater z „Bariery” jeszcze rano w sobotę chciał się bogato ożenić, chciał dostąpić luksusu własnego mieszkania, samochodu itd. Rankiem w niedzielę wrócił do zajezdni, do tramwajarki. Uznał, że ta dziewczyna jest ważniejsza niż dobry wóz w garażu.

Odnośnie samej „Bariery” należy zacząć od tego, że narracja jest prowadzona torem bocznym. Ustępuje miejsca pociągowi po brzegi załadowanemu alegoriami, zbiegami okoliczności, przedmiotami i gestami, które nadają scenom ukrytych znaczeń. I to jest właśnie wyróżnikiem filmów Skolimowskiego (szczególnie tych pierwszych), że filmy tego reżysera można oglądać nawet wyłącznie dla samych wrażeń estetycznych. Reżyser bowiem eksperymentuje z ujęciami, szuka nowej formy wypowiedzi. Tym nie mniej, w całym morzu znaczeń, symboli i kontekstów, kryją się charakterystyki pewnych postaci, bohaterów, którzy w jakimś sensie są reprezentantami wartości, ideałów pokolenia.

3. Dzieci bohaterów - kompleks pokolenia

„Bariera” rozpoczyna się od sceny z pudełkiem zapałek. W trakcie karkołomnej zabawy bohater zdradza dlaczego rzuca studia, ujawnia swoje motywy. Marzy o samochodzie (jak Marc ze „Startu”), o luksusie życia we własnym mieszkaniu (a nie dzieląc cztery kąty na czterech w akademiku – jak chłopak z „Noża w wodzie”). Bohatera deprymuje fakt, że na wszystko musi czekać. Że osiągnie to wszystko, dopiero kiedy się zestarzeje: „Dlaczego aby jeździć takim samochodem, z taką dziwą, musze się najpierw zestarzeć? Jak będę miał 50 lat chętnie oddam życie za ojczyznę, ale nie teraz. (…) Złamałem się, mam się rozpłakać? No złamałem się. Ale jak jedzie jakiś dobry wóz, kto w nim siedzi? Tacy jak my?”.

Pretensje wydają się zasadne, ale słowa bohatera nie pozostały bez echa. Kolega z akademika odpowiada: „Zobacz najpierw kim byli zanim wsiedli do tych samochodów. Zobacz ich na starych kronikach.” Wypowiedź ta jawnie odnosi się do problemu tzw. „dzieci bohaterów”, kompleksu ludzi młodych, którym przyszło dorastać w latach 60-tych, którzy żyli w cieniu swoich rodziców, weteranów II wojny światowej. Problem ten dotyczył Bazylego, bohatera z „Bariery” oraz Andrzeja Leszczyca. Fikcyjni bohaterowie Skolimowskiego, tworzyli oni pokolenie, które przez starszych uznawane było za bezideowe. „W naszym cynicznym i bezideowym pokoleniu, zdarzają się jeszcze romantyczne porywy.” – powiedział na początku kolega bohatera z „Bariery” (w tej roli Zygmunt Malanowicz). Brak możliwości szczycenia się wielkimi przeżyciami wojennymi, rodził u młodych kompleks pustego życiorysu. To charakterystyczne bycie w cieniu indukowało u Andrzeja Leszczyca z „Rysopisu” potrzebę do samookreślenia. Leszczyc w akcie desperacji zaciągnął się do wojska.

Syndrom „pokolenia w cieniu” obszernie został skomentowany w „Barierze”. Chodzi przede wszystkim o sekwencję scen na balu weteranów. Najpierw do stolika podszedł sprzedawca Przyjaciółki, któremu bohater założył papierową czapkę. Skolimowski jednak wykorzystał ten gadżet jako symbol. Oto bowiem wszyscy weterani zebrani na balu, tańczą jak żołnierze w papierowych rogatywkach. Dalej pojawia się pewien kombatant (w tej roli Łomnicki). „Ty wiesz kim on był podczas wojny?” pyta się bohatera tramwajarka. Ciekaw jestem czy to nie odwołanie do słynnego „Pokolenia” Andrzeja Wajdy, gdzie Łomnicki grał główną rolę. Czy Skolimowski wykorzystał tego filmowego bohatera celowo, czy to czysty przypadek?

Następnie kombatant przemawia: „śmigło samolotowe nie jest po to aby chłodzić pijaków”. Jak zwykle - magiczny przedmiot, który dodał Skolimowski na potrzeby aksjologii sceny. Moim zdaniem celowa wymiana wirnika wentylatora na śmigło od myśliwca nadaje tej scenie kontekstu historycznego tj. odwołanie do II wojny światowej. Potem wszyscy milką, pocierają palcami o krawędź kieliszków, chyba aby dać wyraz pamięci tych co polegli. Dźwięk szkła wybrzmiewa jak syrena alarmowa wyjąca w rocznicę powstania warszawskiego.

„Mój ojciec to taki jak ten, co przyjaciółkę. Był cudowny, a po wojnie? (…) Co szósty z nich zginął na wojnie. Posłuchaj ich pieśni, co w nich jest. A nasze? Ja sobie radę dam.” W słowach tych tramwajarka wyraźnie zdradziła, że jej pokolenie czuje płytkość swoich dokonań. Weterani śpiewają o bohaterskiej śmierci, a młodzi o bzdurach. Jak na ironię losu, Skolimowski kropkę nad „i” dodał rekapitulując słowa tramwajarki ujęciem na jednego z najznakomitszych z grona weteranów (w tej roli Adam Pawlikowski). Aktora tego chyba nie trzeba przedstawiać. Wcielił się w postać Andrzeja w „Popiele i diamencie”. Postać ta wraz z Maćkiem Chełmickim (Cybulski) przeszła do historii polskiej kinematografii, stając się ikoną pokolenia, któremu wojna zabrała młodość. Myślę, że Skolimowski celowo zaprosił Pawlikowskiego do tej sceny, wykorzystując „schedę” po polskiej szkole filmowej.

Wracając do „Bariery”, gdy w bezimiennym bohaterze wzbiera prawda, na widok całej tej kombatanckiej pompy, wyznaje on: „Do swoich życiorysów mogą wpisywać wszystko co chcą, bohaterów wojennych. A mnie zabrakło głupich trzech lat, żebym mógł coś udawać. Bo można było iść z butelką benzyny na czołg kiedy się miało siedem lat. Ale nie kiedy się miało cztery. (…) Jak ich odróżnić, tych bohaterów?”.

Przy okazji tego pytania można wrócić do „Rysopisu”, do sceny Leszczyca z kulawym starcem zbierającym butelki. Tam Skolimowski zauważył, że sędziwy wiek wcale nie przeświadcza o pięknym życiorysie, inkrustowanym wojennym bohaterstwem. Leszczyc zdemaskował starca, że to nie w trakcie wojny stracił nogę, ale zwyczajnie w wypadku tramwajowym. Tym nie mniej osaczenie przez bohaterów i rzekomych bohaterów, urodziło pokolenie z kompleksem bycia w cieniu, a Skolimowski jako jego reprezentant, widowni to wyraźnie w swoich zakomunikował.

Pieczołowicie skonstruowana sekwencją scen na balu weteranów jest jedną z wielu w „Barierze”, dotykającą kompleksów młodych, którzy nie zaznali wojny. Można wspomnieć o scenie poprzedzającej spotkanie bohatera z tramwajarką, w której zabiera on świeczkę z pomnika ofiar powstania i składa ją pod grającym skrzypkiem. „A może to jemu się należy?” pyta bohater. Zastanawiające są też w tej scenie eksplozje powstałe po wrzuceniu do koksownika „strzelających” papierosów. Jest to bez wątpienia odniesienie do wojny, ale trudno jednoznacznie rozszyfrować znaczenie kodu, którym posługuje się Skolimowski. Kodu stworzonego z gestów, słów, przedmiotów, kontekstów filmowych i historycznych.

4. Ideały pokolenia

Główny bohater już w pierwszych minut filmu nie kryje, że sprzedaje swoje studenckie ideały dla luksusu. Marzy o własnym samochodzie, studia traktuje w kategorii straty najlepszych chwil swojego życia. Potem jawnie przyznaje: „Była taka ankieta: Twoje największe marzenie. To ja wtedy napisałem, moje marzenie to rekord. Co najmniej opel rekord.”

Samochód w „Barierze” urasta do rangi symbolu. Przedstawiany jest jako luksus, na który mogą pozwolić sobie ludzie nie tyle bogaci, co ludzie w odpowiednim wieku, dojrzali, doświadczeni, weterani z bagażem życiowym, o pięknych życiorysach, których zazdroszczą im chłopcy pokroju Leszczyca. Samochód został nacechowany aksjologicznie, jest nie tyle wyznacznikiem statusu materialnego, lecz stanowi barierę, jaka dzieli młode „cyniczne i bezideowe” pokolenie od pokolenia weteranów. Tą barierą jest nie tylko wiek, pozycja społeczna, stan posiadania, ale i życiorys. „Patrzcie na tych młodych, największy problem to to, że mają prawo jazdy, ale nie mają samochodów.” mówi pijany weteran przy barze (scena gdy bohater spotyka Mundka z „Rysopisu”).

Pokonanie bariery, która zmaterializowana została w filmie w postaci ekskluzywnego samochodu jest ukazane w formie symbolicznej. Bohater z szablą w ręku toczy pojedynek z samochodem. Nie jest jednak ważny wynik tej szermierskiej potyczki, bowiem w następnych scenach bohater z kluczami w ręku schodzi do garażu, siada za kierownicą, bawi się wycieraczkami i zapala papierosa. Po wystrzale „strzelającego” papierosa, wychodzi z samochodu i charakterystycznym ruchem ręki podąża linią karoserii. Wymowny gest, którym wyraża się, chęć posiadania czegoś, lub potwierdza się swoje prawo do własności.

I to był chyba moment kulminacyjny w życiu bohatera. Zbliżył się na odległość ręki do luksusu o którym marzył, dotknął samochodu i uświadomił sobie, że tego ranka sprzedał swoje ideały za benzynę. Myślę, że był to punkt przegięcia, w którym nastąpiło przewartościowanie ideałów. W zasadzie konkluzja tej sceny jest identyczna jak w późniejszym filmie Skolimowskiego „Le Depart” (Start). Marc po całodziennych zmaganiach by zdobyć pieniądze na wynajem samochodu, stwierdził, że wyścig nie ma sensu. Patrzył w okno na mknące w rajdzie samochody, mając świadomość, że i on mógłby być na trasie wyścigu. Mógłby, ale ważniejsza była dla niego już Michele.

Myślę, że do tego samego wniosku doszedł bohater „Bariery”, kiedy uświadomił sobie, że mógłby mieć ten ekskluzywny wóz. Mógłby, tylko po co? Chyba dla samego posiadania. W kolejnych scenach bohater otwierał drzwi do szklarni. Wcierał w siebie kwiaty bzu, które wyglądały jak śnieg. Ta scena nawiązuje do zakończenia filmu (każdy kto nie usnął na balu weteranów, wie jakie to zakończenie jest).

5. Zmartwychwstanie

Czytelnym zatem się wydaje, że chór NOVI SINGERS, który w trakcie filmu w tle śpiewa „Alleluja”, swoją pieśnią zwiastuje Zmartwychwstanie (dosłowne, w sensie czasowym), ale i zmartwychwstanie przenośne (samego bohatera). Zmartwychwstanie w „Barierze” jest po prostu alegorią - moment kiedy bohater podejmuje decyzję o przerwaniu studiów wypada de facto w Wielką Sobotę.

Kiedy zatem na koniec filmu bohater zmienia punkt widzenia, przestaje patrzeć na życie przez pryzmat forsy, wraca do tramwajarki, wskrzesza w sobie romantyczność, która wymienił na pragmatykę, jest to w przenośni zmartwychwstanie. W zasadzie można różnie interpretować czego konkretnie tyczyło się zmartwychwstanie. Ja skłaniam się do tego, że było to zmartwychwstanie młodości, ideałów człowieka, który pragnąc luksusu, rozmienił się na drobne.

Warto przypomnieć, że bohater zaraz po ujawnieniu, że złamał się i rzuca studia, usłyszał od swojego kolegi: „Zdobądź coś własnymi siłami. Przeżyj własną młodość, walcz o coś, choćby o te samochody, o te dziewczyny. Byle nie o emeryturę, kiedy masz dwadzieścia kilka lat.” (głosu w tej scenie użyczył sam Skolimowski i być może jest to jakieś nawiązanie do tego Leszczyca, który walczył na ringu bokserskim w „Walkowerze”). Drogą na skróty - małżeństwo z bogatą kobietą, nie z miłości a wyłącznie dla pieniędzy, którą obrał bohater, znajduje swoje potwierdzenie w scenie na wieży skoczni narciarskiej (swoją drogą frapuje mnie czy to ta, której szkielet zachował się przy ul. Czerniakowskiej na warszawskim Mokotowie).

„O gęsi, które straciłyście ambicje ptaków i utuczone przestałyście fruwać. Gęsi, ja was rozumiem.” - powiedział bohater na górze wieży. Chwilę potem, po kilku sekundowym locie, z impetem runął na ziemię. Jak widać, wymieniając indeks studencki na kluczyki do samochodu, stracił i skrzydła młodości.

Kiedy dokładnie nastąpiło zmartwychwstanie? Jakąś wskazówką w filmie jest przewrotne ujęcie na litery malowane przez tramwajarzy. Najpierw widoczny jest napis „NIE ŻYJE”, za parę minut „NIECH ŻYJE”. Jak widać „ch” ma kolosalne znaczenie, dlatego chciałoby się posłużyć słowami weterana od Przyjaciółki: „mała różnica, (…) i takie konsekwencje”.

6. Ocena

„Bariera” jest filmem zdecydowanie najtrudniejszym, w porównaniu do innych filmów Skolimowskiego. Mam na myśli oczywiście studencki „Rysopis”, zawodowy „Walkower”, a także wyprodukowany zagranicą „Le depart”. „Bariery” raczej nie można traktować jako film „samodzielny”, ze względu na liczne odniesienia do wcześniejszych filmów, w których sporządzany był rysopis młodego inteligenta. Przynajmniej takie jest moje zdanie, do takich wniosków doszedłem podążając nitkami kontekstów. Film jest estetyzowany, poetycki, uszlachetniony nietuzinkową symboliką przez co wymaga dużego skupienia i uwagi. To pozostawanie w ciągłym napięciu by nie umknął jakiś szczegół, w pewnym momencie zaczyna być dla widza męczące.

Dlatego mimo ogromnego szacunku do reżysera i szczerej, osobistej sympatii do samej postaci Leszczyca, a także mimo wielu innych „za” (polski jazz, zdjęcia, problematyka filmu, który mówi o teraźniejszości, „tu i teraz”) uważam, że film jest przeintelektualizowany. „Barierę” oglądałem kilka razy i za każdym razem dochodziłem do tego samego wniosku. Brakuje mi w nim spontaniczności, tej która emanowała z „Rysopisu” i już trochę mniej z „Walkowera”. Brakuje mi również wyraźnej linii fabularnej, która przekładałaby się na czytelność treści filmu, takiej jaka była w „Le Depart”. W „Barierze” łatwo jest zagubić się tym labiryncie wskazówek i rebusów, szczególnie, że kluczy trzeba szukać w innych filmach Skolimowskiego.

Jak zauważył Zygmunt Bauman, artyści dostarczając dzieł sztuki, nie mogą zapomnieć, że potrzeba też klucza interpretacyjnego dla odczytania i oceny tego dzieła. Inaczej dzieło staje się sztuką dla sztuki.

Uważam, że w „Barierze” po prostu forma przerasta treść, fabuła ugina się pod ciężarem znaczeń poszczególnych scen, a widz w pewnym momencie zaczyna odczuwać zmęczenie. Zbyt wiele Skolimowski chciał umieścić w jednym filmie, zabrakło wyważenia. Dlatego „Barierę” ująłbym jako popis. Ale pytanie czemu ten popis miał służyć? Chyba nie była to próba potwierdzenia swoich umiejętności, bo komu jak komu, ale Skolimowskiemu talentu nie sposób odmówić.

Mam nadzieję, że ta garść spostrzeżeń wsypana w ten temat - „worek” przyda się następnym widzom.

filipmosz

Serdeczne dzięki za wpis.
Zdecydowałam się na obejrzenie "Bariery" ze względu na muzykę. Po 15 min. uznałam, że film jest tak nasycony symboliką, że należy o niej najpierw poczytać, by dalej oglądać go świadomie. Inaczej jednorazowy seans zdecydowanie nie wystarczy.
Pozdrawiam

ocenił(a) film na 8
filipmosz

Mam podobne odczucia, a także podobny problem z oceną . Film jest wzniosły (a może a może wcale nie?), przesycony symbolami (czasem nazbyt oczywistymi, ale przynajmniej czytelnymi). I chociaż problematyka jest mi bliska (z racji wieku), to tak jak piszesz - brakuje tu chyba jaśniej zarysowanej fabuły. Film jest piękny (aktorsko, muzycznie...), ale i brzydki zarazem. Ciężki i trudny, bo opowiada o nas samych. Tak jak to właśnie jest z życiem kiedy wchodzimy w dorosłość. A przecież wszystkim nam chodzi tylko o to, aby dobrze się bawić!

filipmosz

Obejrzałem Rękopis, Walkower, obejrzałem Barierę i zabieram się za start. Nie ujmowałbym wiele dla tego filmu tylko dlatego, że jest przeintelektualizowany. Jest to kino ambitne moim zdaniem i wymaga większego zaangażowania. Kolejny bardzo interesujący wpis tego samego autora, gratuluję są one bardzo pomocne w interpretacji.

ocenił(a) film na 8
filipmosz

Świetna robota.

ocenił(a) film na 9
filipmosz

Dziękuję za ten wpis. Bardzo wyczerpujący.

Jedyna rzecz, która nas różni w odbiorze tego filmu to fakt że mi to przesycenie nie przeszkadza a wręcz przeciwnie. Bardzo się podoba.