Każdy Niemiec to esesman, sympatyczni Rosjanie pomagają Polakom we wszystkim, Armia Ludowa dźwiga na swych barkach cały ciężar walki z wrogiem, Armia Krajowa siedzi na dupie i nic nie robi, Narodowe Siły Zbrojne kolaborują. Czyli typowy peerelowski obraz polskiej walki partyzanckiej w czasie II wojny światowej. Nic atrakcyjnego dla współczesnego widza.
3/10 za kapitalną scenę wysadzenia niemieckiego pociągu.
zgadzam się z tobą co do treści historycznej,aczkolwiek pomijając to film(przynajmniej ja)traktuję z dystansem i przymrużeniem oka.Dla mnie jest to dobry film przygodowy umiejscowiony w czasie II wojny ze świetnymi kreacjami K.Chamca i T.Shmidta.Co do scen batalistycznych-również świetne jak na owe czasy zwłaszcza wspomniana przez ciebie scena z pociągiem:)
Właśnie, fabuła jest oparta na książce podpisanej przez Mikołaja Diomko vel Mieczysława Moczara - komunisty i dowódcy obwodu AL, późniejszego pułkownika UB, ministra spraw wewnętrznych i generała dywizji "ludowego" WP. Podpisanej, ale nie napisanej, bo on był zbyt prymitywny i tępy, by napisać tę książkę. Napisali ją inni i odstąpili mu autorstwa.
AL-owcy i Sowieci są tu skrajnie wybielani i idealizowani, NSZ-owcy przedstawieni w zupełnie fałszywym świetle jako rzekomo podobni go gestapowców i kolaboranci z hitlerowcami pomagający im w zwalczaniu "dobrych, niewinnych i szlachetnych" komunistów. Oglądając ten film, widz nie dowie się o zbrodniach AL na NSZ-owcach i AK-owcach, dowie się za to o mordach NSZ na AL-owcach. Tymczasem prawda jest taka, że to GL-owcy zaczęli mordować NSZ-owców i AK-owców, wywołując u nich akcje odwetowe. Najpierw był mord w Drzewicy (22 stycznia 1943), a dopiero później mord w Borowie (9 sierpnia 1943).
Notabene "Brzoza" to pseudonim działającego na Kielecczyźnie (czyli właśnie tam gdzie działa się akcja filmu) Czesława Byka vel Boreckiego, jednego z największych AL-owskich zbrodniarzy, palącego dwory i mordującego kobiety, a po wojnie pułkownika UB i szefa WUBP w Łodzi i Zielonej Górze.
Szkoda dobrych aktorów, którzy grali w tym propagandowym gównie.
Dyrektor FBI James Comey, dnia 15.04.2015 w amerykańskim Muzeum Holocaustu, użył w przemowie zwrotu "Mordercy i ich wspólnicy z Niemiec, Polski i Węgier..."
Takie zrównanie roli Polaków i Niemców w tej najstraszliwszej zbrodni w historii nie jest przypadkowe:
1. Większości ludzi prawda historyczna jest doskonale obojętna, z podobnych powodów, jak bzykającym komarom.
2. Szybko rośnie liczba osób, którzy jako "prawdę historyczną" ogłaszają tylko takie fakty, bądź ich dowolne modyfikacje, jakie służą ich aktualnym brudnym interesom. Przykłady: 1. Rosjanie, którzy przez wiele lat głosili, że ludobójstwo na polskich oficerach w r. 1940 to sprawka Niemców. 2. Historia opowiedziana w "Barwach walki". Świat jest zalewany kłamstwem, propagandą różnych polityków i grup działania, często pozbawionych nie tylko skrupułów, ale jakichkolwiek cech ludzkich. W przyszłości młodzież, nawet ta przyzwoita, będzie miała duże trudności z ustaleniem, jak naprawdę było.
3. Ludzie, nawet ci przyzwoici, są coraz bardziej obojętni na kłamstwo. Np. tu obok pisze ktoś "zgadzam się z tobą co do (niezgodności) treści historycznej, aczkolwiek pomijając to (...) jest to dobry film przygodowy."
4. Ludzi dbających o prawdę jest mało i coraz mniej, a ich siła oddziaływania zawsze jest mniejsza, niż bezprawia i draństwa.
Logicznie biorąc, prawda i przyzwoitość są skazane na porażkę.
Ale bardzo chciałbym się się mylić - może jednak jest jakaś szansa? co można zrobić?
Cóż, nie za bardzo wiem, co mam Ci odpowiedzieć, więc nie będę się silił na wielkie słowa. Może przytoczę mały przykład: uczestniczyłem przedwczoraj w obchodach setnej rocznicy Rzezi Ormian w Krakowie. Masa wspaniałych, kreatywnych ludzi w różny sposób zaangażowała się w organizację uroczystości. Przechodnie po drodze w większości byli bardzo zdziwieni. Nie wiedzieli kompletnie, o jakie ludobójstwo chodzi. Niektórzy pytali, gdzie leży Armenia. Ale CHCIELI SIĘ TEGO DOWIEDZIEĆ, a to jest nadzieja, że gdy nadejdzie inna Polska, w której dostęp do mediów będą mieli patrioci, a nie przedstawiciele ekstremistycznych grupek, uda się zmienić świadomość społeczeństwa.
Oczywiście byli i tacy, którzy odwracali wzrok, a nawet pluli w naszą stronę. Nie zwracam na to uwagi. Grunt w tym, że znalazło się tylu ludzi, którzy chcieli zorganizować te obchody. A świat jest jak Sodoma - dopóki będzie na nim żyło dziesięciu prawych, nie zginie.
Pozdrawiam ciepło :)
Moja wypowiedź nie była "anty", tylko w stylu narady. Z tymi "dziesięcioma prawymi" nie poprawiłeś mi nastroju. Dziękuję za odpowiedź.
W bitwie pod Rąblowem (bo to o niej, jakby ktoś nie wiedział, jest ten film) udział brało z 50 akowców, co stanowiło raptem niewielką część z 900 walczących po stronie polsko-radzieckiej. Gdy porównamy liczebność AL (600 ludzi) i partyzantów radzieckich (200), to co niby miałoby być główną siłą obrony? AK? Chyba tylko w IPN-owskich komiksach.
Co tam jeszcze jest takiego strasznego? SS-mani w SS-Viking? Niemożliwe! Kolaboranci w NSZ? A co w tym dziwnego? :) Jeśli znacie prawdę lepiej od Moczara o tym, kto mu podlegał, w jakiej liczbie i jak walczył, to ją opiszcie. Mietek ma nad wami tę przewagę, że to on w tej bitwie dowodził stroną polską (odnosząc jedno z najbardziej brawurowych zwycięstw w historii polskiej walki partyzanckiej), a nie wy, więc w kwestii faktów i ocen wolę zaufać jemu.
Moczar to dowodził żydowskimi komuchami tępy pustaku. Wierzysz w komunistyczne kłamstwa i propagandę jak typowy peerelowski przygłup. Kolaboracja NSZ to wymysł komuny deklu.
Moczar to dowodził żydowskimi komuchami tępy pustaku. Wierzysz w komunistyczne kłamstwa i propagandę jak typowy peerelowski przygłup. Kolaboracja NSZ to wymysł komuny deklu.
Moczar to dowodził żydowskimi komuchami tępy pustaku. Wierzysz w komunistyczne kłamstwa i propagandę jak typowy peerelowski przygłup. Kolaboracja NSZ to wymysł komuny deklu.