Batman i Robin vs Batman Forever
Głosujemy. Każdy może oddać tylko jeden głos. Możliwa jest również zmiana głosu. Który z filmów był dla was ciekawszy po prostu lepszy? Pozdrawiam
Obydwa są tak denne że więcej ich oglądać nie zamierzam, choć B&R oczywiście jest denny bardziej.
Batman i robin ale tylko dla tego że jest tu postać mr freeza no i schwarzenegger.
Forever- nie było beznadziejnych żartów o lodzie co 15 sekund+ Carrey i Lee Jones byli OK, a w "B&R" broni się tylko Uma Thurman
Ja odwrotnie- wolałam Umę i Arnolda, w Forever tylko Carrey mi się podobał. Poza tym lubię kicz, parodie, przerysowywanie konwencji- dlatego wolę Batmana i Robina, traktuję ten film jako komedię, wersję nie na serio i tak jakoś podchodzę z przymrużeniem oka. Lubię go nawet. Oczywiście, to moje subiektywne zdanie, wiadomo, że każdy ma inaczej, także nie bierzcie tego jako jakiegoś ataku czy złośliwości z mojej strony. Tommy Lee Jones mi się akurat nie podobał w tej roli- tylko się śmiał i podrzucał monetę jak dla mnie. Wolałam Arniego- nawet z tymi żartami o lodzie, ale przynajmniej był wg mnie odrobinkę bardziej rozbudowaną postacią, bo miał jeszcze wątek żony, szukania lekarstwa, szpitala psychiatrycznego. Moim ulubionym w ogóle jest Powrót Batmana, a na drugim miejscu Batman i Robin- z tej starej serii.
Batman Forever nie podobał mi się, bo nie był wg mnie ani tak ciekawy i przejmujący jak Powrót, nie było psychologizmu postaci ( dlatego scena z praniem po śmierci rodziców Robina- jedno nie przystaje do drugiego) ani nie był też typową komedią jak Batman i Robin, jak dla mnie za słaby na film na serio, i za słaby na komedię/parodię.
Oryginalnie...nie powiem. Batman i Robin zaraz po Powrocie Batman'a. Mnie się ze starej serii właśnie Powrót najbardziej podoba. Ta część z Nicholsonem jest nieco przeceniona w porównaniu z Powrotem, Batman Forever ma nijakiego Kilmer'a, ale za to seksowną Nicole, zaś Batman i Robin ma przeuroczą Umę Thurman i uroczego Clooney'a ( któremu jednak daleko do Keaton'a). Oba Batman'y Schumachera nie są wcale takie fatalne jeśli odpowiednio z dystansem się do nich podejdzie i nie będzie się ich porównywało do filmów Burton'a. Batman Forever ma u mnie 4/10 , a więc UJDZIE - czyli można obejrzeć, nie jest to totalne g.... , ale też nie ma się czym zachwycać. Najwyżej cenię Powrót Batman'a z tych starych filmów, a i tak wolę nolanowskie filmy.
Ale dlaczego tutaj dałaś aż 10/10 - arcydzieło?
Zdecydowanie Batman Forever. Nie to że był jakiś super (oceniłem 6/10, wiec powiem że był znośny), ale na pewno lepszy od tego gówna...
Oba filmy mogłyby nigdy nie powstać, a kino nic by na tym nie straciło. Oba oceniam na 4/10 chociaż film z Kilmer'em ma lepszy klimat, mroczniejszy i do pewnego stopnia nawiązujący do Burton'a ( ale tylko trochę ).
Natomiast łatwiej byłoby mi wybrać najlepszą aktorkę. Pomiędzy Umą Thurman i Kidman ( obie świetne ) decyduję się na rewelacyjną Pfeiffer :-P z zupełnie innej części...