Jak człowiek obejrzał trylogię Nolana, a dopiero później zabrał się za to gów.... a nie przepraszam, za
film 'Batman' to człowiek może się tylko śmiać, Nolan pokazał jak się robi filmy o superbohaterach, a
ten film to jedno z większych nieporozumień jakie w życiu przyszło mi widzieć. Nicholson może się
uczyć od Ledgera roli Jokera. Jaki ten film był tandetny, ja rozumiem, to rocznik 89', ale tandetą i
plastikiem zalatywał strasznie.
Być może. Pewnie gdybym nie obejrzał tego filmu w 2013 tylko w 89' moje wrażenia byłyby zupełnie inne, ale Nolan teraz udowadnia jak się kręci filmy o Mrocznym Rycerzu :))
Inni mogą z kolei powiedzieć o Nolanie że zrobił 3 chłamowate filmy o batmanie bez klimatu, bez adrenaliny itp.
Ten film ma wiele mocnych stron, Burton świetnie oddał mroczny świat tego komiksu, w filmie sporo jest symboliki a muzyka z tego filmu stała się ikoną popkultury. Chociaż uważam kreację Ledger'a w mrocznym rycerzu za jedną z najlepszych ról jakie do tej pory widziałem, Nicholson w roli Jokera też sprawdził się świetnie, szczególnie w scenie w muzeum. I ogólnie byłby to świetny film, gdyby nie jak mu tam w roli batmana. Ten człowiek nie ma w sobie za krzty ekspresji, przez większość filmu mruczy coś pod nosem, albo zachowuje się jakby miał poważny udar mózgu. Ale nie to jest w tym filmie najgorsze. Jedną z najbardziej fascynujących rzeczy w batmanie jest jego wewnętrzny konflikt dobra ze złem. Mimo iż na co dzień zmaga się ze złem tego świata, sam nigdy nie pozwala sobie popaść w mrok z którym walczy. Batman nie zabija. Nigdy. A w tym filmie jak mu tam morduje z zimną krwią kogo tylko popadnie i generalnie sieje większy chaos niż Joker z cały jego gangiem razem wziętym. Ogólnie jest to bardzo fajny film, nawet po latach, ale kreacja batmana jest po prostu płaska.
Jeśli ktoś chce zobaczyć dobry film z batmanem polecam "Batman: The Dark Knight Returns"
Świetna wypowiedź. Nie rozumiem, jak ktoś, kto nie czytał komiksów, może się wypowiadać, jak powinien wyglądać film o superbohaterach. Tzn wypowiadać się może, ale po co takie emocje, skoro to tylko film. Dla mnie universa Marvela i DC, były zawsze ważne i mam do tego emocjonalny stosunek, dlatego rozumiem złość fanów na Batmany Nolana. Burtonowe Batmany były bliższe w klimacie.
Co do polecenia, zgadzam się :) świetny.
" ogólnie byłby to świetny film, gdyby nie jak mu tam w roli batmana. Ten człowiek nie ma w sobie za krzty ekspresji, przez większość filmu mruczy coś pod nosem, albo zachowuje się jakby miał poważny udar mózgu. Ale nie to jest w tym filmie najgorsze. Jedną z najbardziej fascynujących rzeczy w batmanie jest jego wewnętrzny konflikt dobra ze złem. Mimo iż na co dzień zmaga się ze złem tego świata, sam nigdy nie pozwala sobie popaść w mrok z którym walczy. Batman nie zabija. Nigdy. A w tym filmie jak mu tam morduje z zimną krwią kogo tylko popadnie i generalnie sieje większy chaos niż Joker z cały jego gangiem razem wziętym."
Święta racja. Keaton całkowicie zmaścił kultową postać.
kogo batman niby zabił? tylko jokera, nie miał wyjścia, inaczej by uciekł i cała zabawa od nowa
Emmm, zrzucił jeszcze człowieka Jokera z miejsca, gdzie był dzwon, na sam dół (jakby po prostu nie mógł go obezwładnić), no i poza tym wysadził także jego fabrykę, a wraz z wybuchem zginęli inni.
Te wszystkie bomby i karabiny maszynowe których używa pewnie zabiły kilka osób, nawet jeśli ciał nie pokazano w filmie. Jeśli dobrze pamiętam tuż przed sceną z paradą Jokera Batman wysadza w powietrze fabrykę pełną zbirów. W obliczu psychopaty szalejącego po jego mieście Batman raczej nie przeznaczył by potrzebnego czasu na pokonanie wszystkich zbirów w owym budynku i wyniesienie ich po kolei poza obszar wybuchu.
Zgodze się z tobą względem tego jak powinny być robione filmy - u Nolana nie było humoru,był mrok,niepokojąca atmosfera itd - u Burtona było podobnie ,aczkolwiek różnica u obu jest ogromna . Jestem fanem komiksów i ich adaptacji,ale denerwuje mnie humor w adaptacjach,częste spłycanie postaci itd. Dlatego Avengers było dla mnie do obejrzenia na raz ,i to tylko przez wzgląd na Hawkeye'a i Kapitana Amerykę. Nolan o ile stworzył idealny świat przedstawiony ,to zniszczył postać batmana - charczy jakby się czymś zakrztusił,nosi kuloodpornych kostium który nie przetrzymał psich zębów,rusza sie jak wóz z węglem itd
Co racja to racja ale i tak przesadzasz z tą krytyką i porównywaniem obydwu produkcji.Nolan oprócz tego że miał dostęp do lepszej technologi to też miał o wiele i tu zaznaczam o wiele wyższy budżet więc mógł wycisnąć ile chciał z Batmana a Burton miał ile miał więc musiał bardziej uważać dlatego wygląda to tak jak wygląda.
Teraz na tle nowego Batmana wygląda nieźle ale dawniej prezentowało się o wiele lepiej jednak są produkcje które w całym tym znaczeniu się starzeją i widać to gołym okiem.
No właśnie ja też na początku obejrzałam Nolana, a potem te stare i tak powiem szczerze ze przepaść jedyne to chyba Gotham wygląda fajniej, reszta lipnie, nawet Keaton mnie drażni zero mięśni, charyzmy nic ciekawego nie pokazuje, dużo spotykam takich opinia że Keaton był lepszy że to prawdziwy Batman/Bruce Wayne, nie wiem skąd ten zachwyt Bale wydaję mi się dużo bardziej żywy w każdym filmie, i jako Batman naprawdę fajnie się go ogląda, Keaton w tej swojej koszuli i dżinsach w Batgrodzie wygląda jak przeciętny Kowalski.
Co do jednej rzeczy nie można się nie zgodzić - Batman to potężny facet, powaliłby jednym ciosem nie jednego człowieka, natomiast Keaton zbytnio muskularny czy wysportowany nie był.
To polecam w takim razie "Batman Forever" i "Batman i Robin", może potem zmienisz trochę zdanie...
PS Chyba nie spodziewałeś się po Burtonie filmu pseudo realistycznego, dramatycznego i współczesnego jak Batmany Nolana. Burton nakręcił filmy po swojemu- dziwne, przerysowane, artystyczne i emanujące gotycką estetyką, i za to go uwielbiam.
Litości. Naprawdę myślisz że taki gimbus wie kim jest Burton? I żeby nie było - trylogia Nolana to również świetne filmy, ale zupełnie inne od dzieła Burtona.
Cóż, gimbusy mogą znać przynajmniej współczesne jego filmy jak Alicja w krainie Czarów... Co nie zmienia faktu, że i tak mogą nie mieć zielonego pojęcie odnośnie istoty jego (przynajmniej wcześniejszej) twórczości.
Bo, misiu kolorowy, zauważ że ten film zrobił Burton. Wszystkie jego filmy są podobne, mają podobny klimat i nieco tandetną oprawę. Ja go za to uwielbiam, no ale spoko, nie każdy musi. Nie musisz od razu gównami rzucać na prawo i lewo, tylko dlatego, że nie czaisz tego klimatu. Nie podoba się to trudno, ale trochę szacunku, chamie, bo dla baaardzo wielu ten Batman jest kultem i legendą. Także dla mnie.
Wolę tego Batmana niż tego nowego, którego szczerze mówiąc nie zapamiętałem wcale...
U mnie było podobnie w przypadku twórczości Nolana. Jak zobaczyłem Memento to potem się dziwiłem że reżyser potrafiący kręcić takie genialne filmy potem robi jakąś bajeczkową trylogię z kolesiem przebierającym się za nietoperza.
Jak na ironie to właśnie Ledger bał się, że nie dorówna Nicholsonowi... To są dwa różne filmy, obsadzone w dwóch różnych klimatach. Batman Burtona jest surrealistyczny, zaś Nolanowska trylogia bardziej realistyczna. Oba filmy są dobre na swój sposób jeśli patrzeć na nie oddzielnie a nie do siebie porównywać.
Ja widzę te filmy jako dwie wersje historii o jednej postaci. Wszyscy wiemy że ta wersja z 2005 nie sprzedawany się w 89 i na odwrót. Podejrzewam że na to jak postępował Batman miał wpływ tego co ludzie lubili w tamtych czasach - lata 80/90 były pełne uwielbienia dla ludzi pokroju Rambo,który w pojedynkę pokonywał Armie ,i zabijał przeciwnika. Odebrał batmanowi kodeks i zastąpił go tym co wtedy lubiano ,być może po to by pokazać że Joker i Batman niewiele się różnią.
Napierw oglądali Nolana a potem prawdziwe batmany, jena jakie tu gimbazjum siedzi. Co ty człowieku możesz o kinie pisać jak po prostu za poźno się urodziłeś. Obecna młodzież, zbombardowana setkami kolorowych obrazków na sekundę i gównem w 3d serwowanym nam maszynowo nie doceni kina z praktycznymi efektami jak w "Thing", "dłużącymi" się scenami, jak w "Bladerunner" czy teatralnymi wręcz "Batmanami". Technologia zlasowała mózgi i brak perspektywy czasu.
Te Rysiu weź najpierw poczytaj komiksy, potem się produkuj. Dla mnie wersja z '89 ma klimat, świetne zdjęcia, dobrze zagrany aktorsko, wszędzie mrok, bez efektów specjalnych z pc'tami, zwala z nóg. Ja w ogóle chyba stary jestem.... bo kocham kino z tych lat. Było takie... prawdziwe, a nie jak teraz - plastikowe.
Ten film nie jest zadnym gniotem.. Przedstawia po prostu historie Batmana w klimacie typowo burtonowym, troche komiksowym i groteskowym. Oprócz tematu przedowniego nie ma nic wspolnego z trylogia Nolana.. Ja osobiscie lubie i cenie obydwie interpretacje i na pewno ich ze soba nie porównuje, bo to tak jakby porównać ojca chrzestnego z gwiezdnymi wojnami ;) oba kultowe, lecz nie sposób je obok siebie zestawić. Warto dobrze przeanalizować temat zanim sie negatywnie wypowie na temat jakiegos filmu ;) pozdrawiam
Zgadzam się, w porównaniu do filmów Nolana te Burtona są dużo gorsze. I nie chodzi o budżet czy efekty specjalnie, tylko np. o aktorstwo, fabułę, koncept czy wątki. "Batman - Początek" i inne są po prostu dużo lepiej dopracowane.