Jeden z największych blamaży w dziejach "Oscara". Co ciekawe:
a) z trzech filmów, które zdobyły najwięcej "Oscarów", dwa to właśnie kompromitacje ("Ben Hur" i "Titanic") a trzeci ("Władca Pierścieni: Powrót króla") to co najwyżej efektowny film rozrywkowy, typu "Matrixa" czy "Terminatora";
b) wszystkie trzy to hollywoodzkie wielkobudżetowe "superprodukcje", wypełniające starą zasadę, że > kicz zrobiony z rozmachem i za wielkie pieniądze staje się sztuką <.
n'est-ce pas?
Czyli chodzi ci o to,że film się zestarzał, a nie o to dlaczego w tamtym okresie dostał Oskara
Chodzi o to, że nie zasłużył na Oscara, przynajmniej na nagrodę główną.
Wiele się nie zestarzał, bo schemat tego typu megaprodukcji do dziś jest taki sam - tyle że zwiększyło się tempo akcji i nowe, komputerowe efekty specjalne odgrywają coraz większą rolę w akcji.
Jak dla mnie to arcydzieło. Dla dzieciaków, jak - jak45 - polecam wersję z 2010 roku. A poza tym, filmy kręcone w powojennych Włoszech nie były takie drogie. Popieram Twoje zdanie.
Bardzo Ci się wydaje. Mam na tyle, że oglądałem film niedługo po jego premierze. Takie "megaprodukcje" są czymś wspaniałym właśnie dla nastolatków. Poza tym - "de gustibus...".
Jeżeli "de gustibus..." załóżmy, że "o gustach się nie dyskutuje". Ale z tego co Pan napisał to ta czterdziestka piątka to rok Pańskiego urodzenia.:)
Zgadza się. Jeśli coś wiesz o czasach, w których kształtował się mój gust artystyczny i intelektualny, to "za komuny" sprowadzano z "Zachodu" na ogół filmy na najwyższym poziomie: De Sica, Fellini, Antonioni, Bergman, Goddard, Truffaut, Clouzot, Tati, Bunuel, Kazan, Kurosawa, Lumet, Wilder, itp, itd.. Trzeba też pamiętać o DKF-ach i kinie "Iluzjon", gdzie "na okrągło" szły filmy z historii kina (Chaplin, Murnau, von Sternberg, Lang, Eisenstein, Pudowkin, Welles, Capra, itd.). Poza tym było nieco westernów, filmów "płaszcza i szpady", superprodukcji - ale te filmy ginęły wśród prawdziwych arcydzieł. Stąd mam gusta filmowe, jakie mam.
Urodziłem się rok przed premierą Ben Hur'a (światową). Czyli co nieco wiem o tych czasach. Pozdrawiam.
Absolutnie sie z Toba nie zgadzam.Film jest swietny.Brakuje mi teraz takich filmow-zrobionych z rozmachem,przenoszacych mnie w inna epoke czy czas.Jak dla mnie film nie przenudza,jest zrobiony ciekawie i inteligentnie.Proste sceny przepleciono z widowiskowymi scenami.Szczegolnie 2 sceny robia na mnie wrazenia.Scena z Chrystusem,gdy daje wody Hurowi.Jest prosta.Piekny artystyczny zabieg,gdzie nie pokazano nawet twarzy wybawiciela.I oczywiscie scena walki rydwanow,ktora i dzis by przeniosla tworcom uznanie.Historia jest fajna,ladnie sie zazebia.Nie zapomne sceny jak Chrystus stoi na wzgorzy a Heston odchodzi.Jest niczym zblakana owca,ktora odlaczyla sie od stada.Film zmusza do refleksji na temat milosci,zla,zemsty czy przebaczenia.Moze jest i prosty.Dla mnie to wielka zaleta.Jest to kino wybitne a wladca perscieni to moze buty czyscic temu filmowi.Jest to swietny film,ale nie ma takich scen jak ben hur
O odbiorze filmow decyduje inteligencja,wyksztalcenie,oczytnie itd.Im masz mniej tym gorzej to odbierasz.Scena ktora ma podwojne dno,jest metafora przegapiasz,bo nie masz wnikliwosci i bystrosci.Sceny wydaja sie proste,tandenty i pozbawione znaczenia bo odbiorca jest zbyt ograniczony by dostrzec piekno dziela.
Jaaasne. Gdybyś mi tego nie napisał, nie wiedziałbym, że kontekst kulturowy dzieła decyduje o głębi jego odbioru. Myślałem tylko, że odnosi się to przede wszystkim do kina artystycznego a nie rozrywkowego...
Kino artystczne i rozrywkowe.Dobre.Przypominaja mi sie rozne teorie ze studiow,ktore na sile robia roznice,klasyfikuja itd.Bodlera, Boudillarda i innych.Po to zostalo stworzone kino by dawac rozrywke.I wiadomo ze jest robione dla widza. Nie stosuj oddzielnie pojec o ktorych nie masz poecia.Jak jeden film moze byc artystyczny a drugi rozrywkowy.Masakra
Deprecjonowanie rozmówcy to nie jest dobra metoda w dyskusji.
Mnie na studiach uczono jednak o różnicy między rozrywką a sztuką, Jedno może być drugim i odwrotnie, ale niekoniecznie. W praktyce, większość filmów nie ma pretensji artystycznych [filmy akcji, kryminały, thrillery, horrory, komedie (zwłaszcza tzw. artystyczne), itd.], podobnie jak większość literatury, grafiki użytkowej i ogólnie dizajnu, piosenek i spektakli muzycznych. Jednym z warunków klasyfikacji czegoś jako dzieła sztuki jest ZAMIAR autorski. Jeśli jest on w zgodzie z odczuciem społecznym, mamy do czynienia z dziełem sztuki. Popkultura (w tym temacie kluczowe pojęcie) z definicji nie jest sztuką, jakkolwiek bardzo często bywa!; jednym z najlepszych przykładów byli "Bitelsi".
To akurat zupełnie nie jest dziwne. Dużo Oscarów dostają filmy, które mogą zgarnąć dużo statuetek technicznych, a trudno oczekiwać, że jakiś kameralny dramat dostanie Oscara za montaż dźwięku, czy efekty specjalne. :)
Dziecko, nie wtrącaj się do poważnych dyskusji, bo cię głowa rozboli. Ja mam tam nasrane, ale ty literalnie nic nie masz. Wiatr hula...
b) wszystkie trzy to hollywoodzkie wielkobudżetowe "superprodukcje", wypełniające starą zasadę, że > kicz zrobiony z rozmachem i za wielkie pieniądze staje się sztuką <.
Owszem. To są filmy trafiające do poślednich gustów, szczególnie z tej trójki chyba Titanic, pospolity harlequin tylko doskonale zrobiony technicznie.
Tylko Oscary to nagrody komerchy, oni nie nagradzają najlepszych filmów tylko właśnie tego pokroju widowiska która trafi pod strzechy. To nie są w ogóle nagrody artystyczne biorąc pod uwagę ile przeciętnych filmów dostawało te nagrody.