film zapowiada sie niezle i niestety rozbudza apetyt,ktory jednak nie zostaje zaspokojony.chybiona koncowka a w zasadzie jej brak dopelnia kielich podrzednego wina jakim jest to dzielo.glowny watek filmu, czyli "degeneracja" dzieci pokazana w malo przekonujacy sposob.
ocenilem na 4 gwiazdki.mozna obejrzec ale po co?
Ja oceniłem 5/10.
Haneke oglądałem tylko "Funny Games" i bardzo mi się podobał, dlatego zainteresowałem się jego twórczością i postanowiłem obejrzeć "Białą wstążkę", która niestety w moim odczuciu jest słaba.
Jest słaby, więc dałem 5. Teraz widzę, że nawet 6. Sam oceniłem ten obraz na 8, ale jeżeli piszesz, że coś jest kiepskie - to przyznaj adekwatną notę. ;p
"Funny Games" to pułapka. Nie jesteś jedyną osobą, która z animuszem weszła w twórczość Austriaka - przez wzgląd na ten film i równie szybko się rozczarowała. Jeżeli miałbym wskazać drogę - to "Benny's Video" wydaje się być odpowiednim krokiem, ale i w tym przypadku może być różnie.
Jak na razie obejrzałam tylko trzy jego filmy, ale każde w zasadzie bazują na otwartym zakończeniu. Moim zdaniem gdyby film posiadał jakieś zakończenie, byłby po prostu moralizatorski. Haneke obrazuje za pomocą mikroświata jak rodzi się nie tylko patologia rodzinna. Osadzenie tego w kontekście zbliżającej się wojny już samo nasuwa, że nie chodzi tu o degeneracje rodziny, ukazanie wiejskiej mentalności, tylko też tego, jak rodzą się zbrodnicze ideologie. Haneke w ten sposób przedstawia, że historiozoficznie nie ma żadnego początku czy końca, historia się powtarza, stanowi pewien ciąg albo cykl - dlatego filmy zakończenia nie mają i pozostawiają w niepokoju. Widz sam ma dokonać przełożenia takiej alegorii na grunt wydarzeń bardziej globalnych. Lokalna wioska jako alegoria rodzącej się patologii.
Akcja rozgrywa się na przełomie lat 1913-14, czyli tuż przed zabójstwem Księcia Ferdynanda i wybuchem I Wojny Swiatowej, Mimo, że reżyser nie odnosi się dosłowenie do poźniejszych wydarzeń historycznych, widz może z łatwościa wyobrazić sobie te same dzieci, dwadzieścia lat poźniej, noszące uniformy, popełnijące zbrodnie i zmuszające innych ludzi do noszenia identyfikacyjnych oznaczeń na ramieniu. Zupełnie jak tytułowe białe wstążki, których używali ich rodzice w kwestii dyscypliny.
nie jest skierowana bezpośrednio do Ciebie jako odpowiedz na jakiekolwiek pytanie, ale do ostatnio wypowiadającej się osoby. W ten sposób chyba trochę łatwiej czyta się cały wątek.
A jednak się nie zawiodłaś, wbrew Twoim obawom dotyczącym nieprzychylnych komentarzy. :) Kontynuując wątek w sposób, który Ci najbardziej odpowiada:
Nieporozumieniem jest traktowanie tego filmu jako "opowiastki o niczym". "Biała wstążka" nie ma na celu przedstawienia nam jasno zarysowanej historii z morałem czy konkluzją. Z tego co pamiętam sam Haneke nie przedstawił autorskiej interpretacji całości pozostawiając ją widzom. Film ten ma wzbudzić przede wszystkim niepokój, czemu służą charakterystyczne czarno-białe zdjęcia oraz jak już wyżej wspomniano - skłonić do refleksji na temat więzi społecznych oraz ich wpływu na narodziny totalitaryzmów. Można też w pewny sposób potraktować ten film jako charakterystyczne dla Tomasza Manna analizowaniem niemieckiej duszy i szukanie odpowiedzi w jaki sposób najwspanialszy naród Europy sięgnął w XX wieku dna.
wbrew obawom nie zawiodłam się:) Na dziś planuje polecony przy Ciebie duński klimat:) Nie uważam by film był nudny, raczej powolny, wymagający, Za duży plus można uznać sprawne budowanie napięcia mimo luźnej narracji i wielu postaci. Przyszedł mi na myśl Mann, ale pierwsze skojarzenie dotyczyło Fromma i jego "Escape from Freedom" ..Niektórzy doszukują się związków nawiązujących do nazistów, choćby ukrytych w samej nazwie fikcyjnej wioski - Eichwald - Eichmann -Buchenwald...ale to już tylko spekulacje..
Jeden z niemieckich recenzentów doszedł do takich konkluzji, bardzo skrajna interpretacja. Eichwald w wolnym tłumaczeniu to <"dębowy las.".dość pospolita nazwa.
Tym tropem możemy dojść do tego, że nazwa Brzezinka pochodzi od rosnących tam brzóz co jest elementem łączącym filmową miejscowość z miejscowością w której znajdował się ten nieludzkie niemiecki obóz. A jest to moja pierwsze luźne skojarzenie.
jeśli dobrze pamiętam w jednym z numerów Focusa Haeneke udziela wywiadu, w którym zaprzecza jakimkolwiek związkom, ukrytym, czy dosłownym..Tak jak pisałeś wcześniej chodzi raczej o zjawisko rodzącego się zła, nie o konkretną formację społeczną.
przeskakując po satelicie zobaczyłam przez przypadek 'białą wstążkę' raz jeszcze i obejrzełam w absolutnej ekstazie aż do końca - jest to film genialny, od budowania postaci, przez scenografię, grę aktorów, narrację. dzieci w świecie perwersyjnych, despotycznych, zakłamanych i okrutnych dorosłych same stają się sadystami. 'cineaści' w świecie szybkich kolorowych obrazków o miałkiej treści w przeładowanej formie stają się konsumentami bez wyczulenia na ciche tony, delikatne niuanse, opowiadania w obrazach do gruntu poruszającej historii nie tylko o małej wiosce gdzieś na półoncy niemiec na początku xx wieku. 10/10
Mam podobne wrażenia, zakończenie rozmyte, wątek rozmyty i zgubiony w licznych nieciekawych podwątkach, mnóstwo nic nie wnoszących scen. Imho byłoby lepiej gdyby naprawdę pokazać film z perspektywy dzieci, a nie wikłać się w życie codzienne ich opiekunów.
Chętnie w sumie wyrzuciłbym wątek nauczyciela i opiekunki - ok, był częścią życia ludzi ze scenariusza, ale zajął jakieś pół godziny i naprawdę reszta filmu poradziłaby sobie bez przynudzania o zalotach głównego bohatera. I można by też silniej wyeksponować śledztwo, żeby widz był w napięciu, żeby się interesował i sam próbował rozwiązać. Niestety - kto był sprawcą łatwo przewidzieć, więc całą resztę filmu musimy spędzić na problemach małżeńskich.
Wg mnie najlepsza była część wizualna. Świetne ujęcia i kompozycja obrazu.