Jest jeszcze "Margin Call" - też dobry jeśli chodzi o opis tego kryzysu

polecam również Inside Job z 2010 r.

Widziałem.Niezłe a zwłaszcza historia Islandii

Z pewnością przez te ferie nadrobię zaległości, dzięki wielkie za propozycje :)

Zeitgeist Addendum bije wszystkie inne na głowe
http://www.filmweb.pl/film/Zeitgeist%3A+Addendum-2008-493452

Lubię dobre science fiction.

Fascynujący film o tym, że warto być złodziejem ale sprytniejszym od większości złodziejów. I o tym, że pieniądz to gówno, które używa się do tego, żeby kontrolować świat i ludzi. Kiedy ludzie wreszcie to zroumieją

Ludzie to wiedzą odkąd istnieją pieniądze... ale naród jest zbyt leniwy aby dać się wyrwać z łańcuchów niewoli....

wydaje mi się, że ludzie tego nie wiedzą, bo żyją zmanipulowani wiarą, że bez pieniędzy żyć się nie da, a potem to już chcę się tylko więcej, jakby to lat miało życiu dodawać:)

Wiedzą, tylko, że z pieniędzmi jest "łatwiej" większości, a mniejszość się nie liczy.

Tak jak powiedziałeś "pieniądz to gówno" , pieniądze według mnie nie mają żadnej wartości , można by powiedzieć "pieniądz pieniądzowi nie równy", bo... może opisze to na przykładzie, że jeśli w niemczech magazynier zarobi na miesiąc 1300 euro to w polsce magazynier też zarobi 1300... ale złotych i niech mi ktoś powie że to jest sprawiedliwe... załóżmy że niemiec i polak chcą kupić komputer i zarabiają właśnie tyle co wspomniałem... niemiec 1300 euro a polak 1300 zł, za tą samą pracę na magazynie... niemiec kupuje komputer po 2 miesiącach a polak po ok 9 miesiącach ponieważ komputer kosztował 2500 euro a że producenci zagraniczni i tak sprzedają bo oni zarobek chcą mieć w euro to polaka komputer kosztował ok 10 000 złotych :/ smutne i to bardzo. To samo tyczy się w sumie tego jak ktoś zarabia np 5000 zł za "nic nierobienie" no po prostu siedzenie i dyrygowanie tym co zarabiają po 1300 zł za ciężką pracę fizyczną a powinno być na odwrót.
"wydaje mi się, że ludzie tego nie wiedzą, bo żyją zmanipulowani wiarą, że bez pieniędzy żyć się nie da" no właśnie to jest ten problem że żyjemy w 21 wieku i pieniądze są już tak długo obecne w naszym życiu że nie mogą teraz tak nagle odejść w zapomnienie bo zapanował by jeden wielki chaos i ludzie wróciliby do neandertalczyków, bo zauważ że nawet jakbyś chciał ze swoim sąsiadem zrobić wymianę on uprawia ziemniaki a ty pomidory no i tu też występuje nierówność bo jego kg ziemniaków jest tańszym produktem niż twój kg pomidorów(tak teraz biorę pod uwagę ceny sklepowe ale jakby argumentami miały być np "bo zdrowsze" , "bo na to na tamto") więc w tym przypadku wybuchła by podobna wojna bo ten twój sąsiad musiałby uprawiać z 5 razy więcej ziemniaków niż ty pomidorów.
Prawda jest taka że nie ma na świecie sprawiedliwości, równości, uczciwości można by powiedzieć że " jak sobie pościelisz tak się wyśpisz" jak ktoś ma łeb na karku to da sobie radę w życiu i będzie zarabiał tyle ile chce albo przynajmniej tyle aby mógł godnie dostatnio żyć.
Dziwie się też ludziom co chcą się wzbogacić grając w Lotto, mimo że do tej pory jakoś nikt nie udowodnił że da się w to wgl wygrać, ale już nie chodzi tu o samo granie tylko o to że więcej ludzi gra jak jest więcej do wygrania np 20 mln a jak jest kumulacja np 5 mln to "e tam co to jest" no pewnie... wyspy za to nie kupi, jeśli taki miał zamiar ale zastanawiam się czy ten ktoś ma kalkulator albo jakiekolwiek myślenie matematyczne bo załóżmy: osoba ta ma 30 lat i powiedzmy dożyje do 80 to ma jakieś 50 lat życia czyli wygrywając 5 mln ma na rok 100 000 więc na miesiąc wychodzi jej ok 8000... a kto tyle zarabia bez żadnego wykształcenia czy innego doświadczenia spokojnie mogłaby żyć jeszcze drugie 50 lat a i tak byłoby to dużo pieniędzy, to się właśnie tyczy tego co napisałeś "a potem to już chcę się tylko więcej, jakby to lat miało życiu dodawać"

"To samo tyczy się w sumie tego jak ktoś zarabia np 5000 zł za "nic nierobienie" no po prostu siedzenie i dyrygowanie tym co zarabiają po 1300 zł za ciężką pracę fizyczną a powinno być na odwrót." hahaha

Co w tym śmiesznego?

wszystko, szczegolnie spłycenie tematu i gimnazjalne podejscie do tematu

To fajnie że według ciebie to co napisałem jest gimnazjalnym podejściem tylko, że ja to wziąłem z życia swojego, z tego co widzę jak funkcjonuje świat. Mam 22 lata i zarabiam najniższą krajową, nie mogę iść na studia, kombinować czegoś na większą skalę czyli dążyć do jakiejś pracy w której więcej zarobie bo sytuacja materialna mi na to nie pozwala. Nie jestem jednym z tych młodzików którzy idą na studia tylko po to żeby się nachlać i dalej być przez 5 lat na utrzymaniu rodziców a później narzekać, że oni pracy nie mogą znaleźć, no tak bo poszli na zarządzanie albo inne bezużyteczne nauki, to się nie dziwię. Ja tam nie wiem ile ty masz lat ani co robisz i ile zarabiasz ale najwidoczniej jesteś chyba z tych którym w życiu bieda i inne nieszczęścia nie zawitały.

nikt ci nie zabronił zostać tym, ktory siedzi i nic nie robi, to że zarabiasz najniższą krajową to tylko twoja wina, widocznie nie umiesz nic, za co ktoś by zapłacił wiecej.

Nie nadajesz się na żadne studia jeśli myślisz, że w układzie pracownik fizyczny - szef to ten pierwszy powinien zarabiać prawdziwą kasę.

O tak, uwielbiam jojczenie ludzi, że przedsiębiorcy źli i niedobrzy i nie powinni tyle zarabiać :D
Jeśli uważasz, że to niesprawiedliwe, że ludzie, którzy potrafią stworzyć firmę i miejsca pracy dla innych, zarabiają od nich więcej, to dymaj do biblioteki, poducz się w ramach przedsiębiorczości, ekonomii, finansów i instrumentów finansowych, dalej do banku po odpowiednią kasę i działaj!

Bogactwo to nie zasoby twojego portfela, a to, co potrafisz wykrzesać z niczego (na podstawie wiedzy i doświadczenia). Dlatego właśnie o tylu inwestorach i wielkich przedsiębiorcach się słyszy, że np. dotknęli prawdziwego dna, zbankrutowali do zera a potem zbudowali prawdziwe imperium.

Ty naprawdę nie widzisz zależności pomiędzy wysokością pensji w dwóch krajach (podałeś jako przykład Niemcy i Polskę) i różnicą w gospodarkach obu tych krajów? Nie widzisz zależności pomiędzy wysokością pensji i innowacyjnością tych gospodarek? Nie widzisz zależności pomiędzy wysokością zarobków i efektywnością pracy w Polsce i w Niemczech, która również opiera się na poziomie produktywności. Naprawdę jesteś tak naiwny, by nie wiedzieć, z czego się bierze różnica w zarobkach polskiego i niemieckiego magazyniera?... Jeśli tak, to przed Tobą lektura kilku przynajmniej książek/artykułów. Nie będę Cię wyręczać i robić chociażby za Wikipedię.

A na czym ma się opierać świat? Na produkowaniu wszystkiego dla przyjemności i dzieleniu się za darmo?
XD

jeśli ktoś się chce wgłębić w temat to niech oglądnie sobie na yt money as a debt albo poczyta serię wojna o pieniądz;)

Tak, czytałem te książki również polecam

Pomijając wartość "edukacyjną" filmu i jego przesłanie, nie ma on w sobie nic szczególnego. I oceniając go ze strony dzieła artystycznego, to jest przeciętny. Mało emocji, mało charyzmy, obrazy i muzyka też zwykłe. Nie wiem czym tu się napalać. Film, do którego nie ma po co wracać to dla mnie marny film.

Mam bardzo podobnie. Film nieźle tłumaczy zawiłość sytuacji, temat chwytliwy. Natomiast mimo, że obsada bardzo mi pasowała, to szczerze muszę przyznać, że się ciut umęczyłam oglądając.

"nie ma on w sobie nic szczególnego" poza zupełnie nowatorskim podejściem do przedstawienia widzowi obrazów daleko wykraczających poza zakres znajomości tematu przez widzów. Kiedyś za takie coś otrzymywało się łatkę 'najlepszego filmu wszech czasów".

Mam tak samo - historia też nie porywa. Ot, kilku gości zauważyło, że coś nie gra na rynkach i przewidują, że "jebnie", ale - uwaga! - Jest zwrot akcji i ich panika, bo "nie jebło!". Nie no, spoko, jednak za kilka miesięcy wszystko poszło zgodnie z planem i jednak zarobili. The end.

Wzorowa wypowiedź kompletnego laika tematu.

Dzięki za uznanie :)

Nie mogę się zgodzić. Jeśli ktoś idąc na Big Short spodziewał się filmu artystycznego, poematu przepisanego na język kliszy filmowej, to rzeczywiście mógł poczuć się zawiedziony. Nie zmienia to jednak faktu, że The Big Short jest filmem wyróżniającym się. Dobre kina jest różnorodne.
Wyróżnić możemy choćby podjętą przez twórców próbę wytłumaczenia skomplikowanych procesów rynkowych szerokim masom. Odbieram ten film, jako próbę pokazania nam, jak otaczający nas świat finansowy poprzez swoje odcięcie od zwykłych ludzi stał się dla nas niebezpieczny. Każdy z nas może w przeciągu pół roku stracić oszczędności życia nie rozumiejąc nawet dlaczego.
Osobiście kończyłem seans z rosnącą potrzebą rozwinięcia swojej wiedzy w tym zakresie. I chyba o to twórcom chodziło.

tak, uważam że film jest świetny, ekonomii zajęcia z ekonomii powinny być juz w szkole podstawowej. /doskonała lekcja, doskonały film

No, to Ci gratuluję. Ja jestem "dorosła", po ekonomii, a żeby zrozumieć, o co gościowi chodziło, musiałam obejrzeć pierwsze dwadzieścia minut klatka po klatce i dokładnie przetrawić każde zdanie; ale wziąłeś mnie na ambicję, więc co tam, jak trzeba, to trzeba. Pozdrawiam:)

Ty jesteś po ekonomii, podobnie jak i 99% finansistów w filmie, którzy pukali się w czoło gdy mówiono im, że rynek nieruchomości się załamie. Tu chyba nie chodzi o wykształcenie, ale nieszablonowe podejście tych, którzy byli w stanie zrozumieć problem przed jego pojawieniem się.
Scena z konferencją w Las Vegas dobitnie mówi o tym ile warta jest dzisiejsza edukacja ekonomiczna...

Nie wiem, ja po prostu kompletnie nic nie rozumiałam:)

Może tak się właśnie ma nauka ekonomii do prawdziwego rynku.

Ja nie byłem na żadnych studiach ekonomicznych a film zrozumiałem bez problemu.

Studia tutaj nie mają nic do rzeczy po prostu jedni ludzie są inteligetni i rozumieją to co widzą a inni przelatuje przez nich jak przez sitko możesz mówić jak do ściany :)

Mi zrozumienie nie sprawiło żadnego problemu. Może pewni ludzie po prostu chodzą na studia dla samego pójścia.

Film jest bardzo dobry i w dość przystępny sposób przedstawia ekonomiczne zagadnienia. Czego nie załapałem po seansie, doczytałem później.
Więcej w mojej recenzji (razem ze Spotlight) http://pikowo.blogspot.com/2016/02/oscarowy-rzut-okiem-spotlight-i-big.html

Hej, fajnie, że mimo 18 lat jesteś w stanie pojąć przesłanie tego filmu. Na CDA widziałem mnóstwo opinii w stylu "nudne gówno", zapewne pisane przez ludzi trochę młodszych od Ciebie. Zirytowało mnie to. Ten film podejmuje niezwykle ważny temat czyli temat mechanizmu funkcjonowania rynków finasowych w USA oraz przede wszystkim odpowiedzialności finansowej zwykłych obywateli. Kredyt jako taki nie jest żadną tykającą bombą, może ułatwić życie. Trzeba tylko zadać sobie 2 pytania: czy naprawdę w chwili obecnej potrzebuje tego kredytu i czy na pewno dam radę w terminie go spłacać. Większość tych ludzi piszących "nudne gówno" prędzej czy później weźmie kredyt, czy to chwilówkę czy to kredyt mieszkaniowy. A potem płacz i zgrzytanie zębów, że nie ma go z czego spłacać.
Na ten film powinny chodzić całe klasy w ramach edukacji ekonimicznej!

Dodajmy do tego ,że nie tylko kredyt na mieszkanie powoduje takie skutki . Masa ludzi dziś wybiera wszystko naj. telefon , samochód , wycieczkę i inne . Taki tryb życie to równia pochyła . Choćby nie wiem jakie dochody miała taka osoba nigdy nie zaspokoi swojego zapotrzebowania na dobra luksusowe i to koniecznie w najwyższej półki. Tego filmu nie trzeba rozumieć od strony inżynierii finansów , wystarczy zobaczyć jak dążenie do doskonałości i pomnażanie kasy niszczy człowieka. Wystarczy wyjść z tego pędzącego pociągu i zapewniam ze poczujemy się lepiej.

Film jest rewelacyjny i nie dotyczy tylko samego kryzysu, co najbardziej mi się spodobało. Pokazuje jak przeciętni, dorośli i "odpowiedzialni" ludzie są lekkomyślni i łatwowierni! Najgorsze jest to, decydujemy się na jakieś finansowe rozwiązania nie mając pojęcia o zasadach ich działania! To, że ktoś bierze kredyt nie jest niczym złym, tylko fakt, że nie chce zrozumieć jak funkcjonuje taki "produkt", boi się myśląc, że nie jest odpowiednio wykształcony, abo po prostu wstydzi się swojej niewiedzy, a niektórzy najnormalniej w świecie mają to gdzieś, bo są ważniejsze rzeczy! Pamiętacie scenę z piękną damą w wannie - Margot Robbie, która tłumaczy czym są sub-prime, czyli kredyty z wysokim ryzykiem, albo ten szef kuchni? - jak dla mnie genialne i łatwo załapać o co chodzi. Najgorsze jest to, że ktoś daje bezcenną i wartościową wiedzę i informację, praktycznie podając ją na tacy w postaci filmu, a i tak jest ogrom komentarzy, że głupie, nudne, że po co film o kryzysie?! A film pokazuje, w jakim świecie żyjemy...

Masz rację tylko pamiętaj,że dla bankiera Zawsze najważniejsza jest prowizja.

Film pokazuje też, że bankierzy nie mają żadnej odpowiedzialności - wcisną ci coś, a potem mają cię w dupie. Pod koniec filmu mówili, że tylko jeden poszedł siedzieć za "schowanie" w papierach 2 miliardów dolarów, a ci, przez których część amerykanów straciła wszystko, a świat przeszedł kryzys nie ponieśli żadnej odpowiedzialności, oprócz stracenia pracy i niebagatelnego wzbogacenia się na niewiedzy klientów i własnej bezmyślności.

Miałam podobnie. W sumie, jako kompletny laik, gdzie wzory są dla mnie w większości stekiem bzdur, zdziwiłam się, że zrozumiałam, o co chodzi. Dzięki nieszablonowemu myśleniu twórców, którzy wpierw mówią wszystko językiem fachowym, a potem opowiadają poprzez przykłady - jak na przykład ten szef kuchni.
Lepsze niż Wall Street czy Chciwość - w końcu coś zrozumiałam.

Nie wiem o jakich konkretnie wzorach piszesz, ale generalnie wzory nie są "kompletnym stekiem bzdur", tylko ich po prostu nie rozumiesz.

Też polecam, szczególnie wyznawcą Korwina i wolnego rynku których ostatnio pełno. :)

Czyżbyś sądził, że całe to zamieszanie miało coś wspólnego z wolnym rynkiem?

Chyba filmu nie zrozumiałeś. :)

A co film ma do mojego pytania?

A, czyli jednak nie zrozumiałeś. Trudno.

Śmieszny jesteś.