Zgadzam się, chyba najlepsza rola dziecięca jaką widziałem kiedykolwiek. Michael też świetny :)

Świat filmu nie takie rzeczy widział (a raczej nie widział)... Po tym jak prawie dwumetrowy, muskularny Ron Perlman zagrał garbatego, bezzębnego pokurcza Salvatore w "Imieniu róży" i nawet o nim nie wspomniano, nic mnie nie dziwi...

Genialnie zagrał też ojciec.

I bardzo dobrze, że nie dostał. Zagrał tak sobie, robił przy tym dosyć głupie miny (chyba, że tak zakładał scenariusz). Był bezpłciowy. Osobiście widział bym kogoś innego w tej roli.

W tym filmie cała obsada trzyma niewiarygodnie wysoki poziom,wszyscy grają fenomenalnie,nawet wtedy młodzi mniej doświadczeni aktorzy jak Bell i Draven dotrzymują kroku doświadczonym Julie Walters i Gary Lewisowi,dlatego tę historię tak dobrze się ogląda,choć wcale nie jest oryginalna.