Moim zdaniem filmów-klasyków się nie tyka. Czy to kontynuacja/remake czy cholera wie co. Nieważne, po prostu nie. Nie jestem wierząca ale użyję słowa zbezczeszczenie i profanacja, o Rajanie Goslinu nie wspominając.
Jak dobrze, że już po premierze i po takie Kasandry śmieciarki mogą przyjechać ;3
W dodatku film świetnie przyjęty przez krytyków (vide zgniłepomidory), więc można się rozejść
Instead of trashing artists for creating their own interpretation of classics you should admire their effort and respect courage. Here's an interview with the director: https://www.youtube.com/watch?v=pPn-xuifKFg, and above all as Pan_Don said the movie is great, case closed.
Nie podoba Ci się, że zabrałem głos w twojej dyskusji? To po kiego w ogóle ją rozpoczełaś?
nie buhahaj tylko zastanów się czy to było mądre z góry skazywać film na porażkę w imię przygłupiej nieco idei że "klasyków się nie tyka" i z powodu osobistych uprzedzeń do Goslinga. Swoją drogą przeinaczanie jego nazwiska jest tak infantylne... Film okazał się genialny i jest to opinia tylko moja ale też wielu innych, w tym krytyków którzy o filmie wiedzą więcej niż Ty i ja i połowa uczestników tej dyskusji razem wzięci. Warto go docenić ale oczywiście nie będę tego od Ciebie wymagał.
Uwierz, z nazwiskami dobrych aktorów nie mam problemu :] Mam nadzieję że gdy zobaczysz najnowszego BR za 30 lat zrobi na Tobie takie samo wrażenie. O ile spłycenie fabuły i odarcie z brudu, poetyckości i niedopowiedzeń względem pierwowzoru jakiemukolwiek filmowi może wyjść na dobre...
W swoich czasach pierwszy BR też nie był doceniany tak btw. Zauważono go dopiero jak zaczął pokrywać się patyną...
Ciekawe czy ta kobieta z wyraźnymi objawami wścieklizny i zaślepienia ideologicznego miała w ręku jakąkolwiek książkę Dicka na przykład. Albo czy widziała "Blade Runnera" z 1982 roku. Tam to by dopiero mogła sobie poużywać :D
Przed obejrzeniem BR 2049 przyznałbym Ci rację. Jednak po wizycie w kinie stwierdzam że byłoby wielką stratą gdyby ten film nie powstał. Jest zwyczajnie równie dobry jak pierwsza część.
To może przestańcie marudzić i idźcie do kina. BR 2049 to kolejne arcydzieło. Zupełnie nie kupuję czepiania się Ryana Goslinga, ale rozumiem, że skoro za bardzo podoba się żeńskiej części publiczności to trzeba go karcić. Otóż nawet jeśli ktoś uważa go za słabe ogniwo tej produkcji, to się rozczaruje, bo RG nie zawodzi. W tym filmie w zasadzie nic nie zawodzi. Zdjęcia, scenografie, muzyka, dźwięk rewelacja! Nr 1 roku 2017! Polecam w IMAX!
myślę, że dychy rozdają głównie ludzie co nie widzieli jedynki,
jedynka była idealna, nie za krótka, nie za długa, jedyne duższe momenty to chwile podróży statkiem czy raz deckard stoi na balkonie, w dwójce mamy bolesne przeciągnięcia rodem z benchmarków kart graficznych
w jedynce mamy zasyfione miasto, w dwójce wyjałowione komputerowo plenery
w jedynce mamy Deckarda cwaniaczka ala Han Solo, w dwójce głaciuśkiego K
w jedynce mamy wyrazistego Hauera w dwójce Leto/mesjasza od bezbarwnych monologów
uważam, że pewnego klimatu sie nie odtworzy i tyle...
Mam takie same przemyślenia. Jego klimat, jego poetyckość, głębia oraz jedyna, niepowtarzalna muzyka. Strony wizualnej chyba nie trzeba omawiać. Pytanie czy po takim samym czasie z podobnymi emocjami będziemy oglądać BR 2049...Osobiście-nie sądzę.
mi jest autentycznie smutno, następny tytuł zgwałcony mainstreamową papką dla kasy... jeszcze ma chyba powstać trójka (wtf?)...
All those moments will be lost in time, like tears in rain...
Pewne wątki zostały tutaj tak upchane, by film robił za wstęp do nowego uniwersum. Ale miejmy nadzieję, że słabsze wyniki w Box Office uciszą ten zapał producentów.
dokładnie tak. dodam jeszcze w jedynce świetną i stonowaną muzykę tu hałas, zbyt dużo i zbyt gęsto od nut.
W Jedynce jest idealny timing, tu ciągnie się wszystko jak nie przymierzając guma od ....
Mimo wszystko rozczarowanie.
Może za mocne słowa że profanacja, ale... w oderwaniu od "pierwszego" Blade Runnera "2049" to dobre, porządne sci-fi. Przepięknie nakręcone. Dla mnie troszkę naciągane, ale jednak - 8/10.
Jednak w połączeniu z pierwszym BR film jest łopatologiczny, fabularnie zrobiony dla Amerykanów, czyli prostacka kawa na ławę. Nie ma zbyt wiele tajemnicy, niedomówień, wieloznaczności. Nie ma ich wcale.
Jest niedzisiejszo długi film, z wieloma zmontowanymi na ciszy i długich ujęciach scenami. Są to piękne obrazy i mocna ścieżka dźwiękowa, ale są one po prostu estetycznie wyrafinowane, nie ma w nich metafory.
Pewnie oczekiwałam za wiele po tak entuzjastycznych recenzjach?
Nie wiem, pod koniec filmu miałam taki lekki niesmak, że oto wszystko jasne, że pozamykane, wiadome, a jeśli ktoś się nie domyślił - oto zrobimy szybką retrospekcję kto jest kim. Najlepsze filmy rozkminiasz po wyjściu z kina, rozmyślasz dlaczego i czy na pewno, a może inaczej. Tu się zapomina po zamknięciu drzwi. Jedyne co zostaje w pamięci to piękne zdjęcia, estetyka jest tu w punk i nie zawodzi.
prawda jest taka, że "Blade Runner" już trochę trąci myszką...nadal broni go niesamowity i świetnie wykreowany świat oraz muzyka Vangelisa...obejrzałem w ciągu tygodnia oba i rzeczywiście pierwsza część daje więcej do myślenia...nie można jednak nie zauważyć scen tandetnych w Blade Runnerze - np. zabicie replikantki od węża, która przelatuje przez kolejne szyby...albo ostatnia scena i jak dla mnie nazbyt teatralne zachowanie ostatniego z żyjących replikantów...Harrison Ford to też nie jest aktor przez duże A i osobiście uważam, że Gosling lepiej wypada na ekranie...stąd nie budowałbym przepaści między oboma filmami, bo jej nie ma...Blade Runner 2049 to świetny film (genialny wizualnie i tu przebił pierwowzór, którego scenariusz broni się, choć fakt, że nie rzuca na kolana) i dawanie mu 5/10 to zwykłe zaniżanie oceny...
Moim zdaniem BR 2049 jest filmem o miłości pomiędzy dwoma osobami/istotami/ bytami (a w przełożeniu na naszą codzienność ludźmi) w przeciwieństwie do BR 1982, który był o miłości do życia, zaś oba spina pytanie o istotę człowieczeństwa... i miejsce uczuć wyższych, jeśli ktoś tego nie dostrzega w filmie Villeneuve'a to właśnie dlatego, że jest on aż tak wyrafinowany - to film działający na emocje widza w sposób impresaryjny, poprzez podświadomość, głównie dzięki warstwie audio-wizualnej. Prostota dotyczy fabuły (chociaż ja dałem się reżyserowi nabrać trochę) ale nie warstwy emocjonalnej.
A jakieś konkrety? Bo skrytykować to każdy potrafi. Gorzej już z merytoryczną oceną, bo tutaj trzeba się trochę znać.
Główną osią scenariusza jest stary motyw "Odnajdź swoje prawdziwe ja", widzieliśmy to ostatnio np. w "Ghost in The shell", szczerze niezbyt mnie to ruszało czy jest "wybrańcem" czy nie jest. Od początku stawiałem, że nie jest, bo temu hologramowi nie zamykała się jadaczka " jesteś wyjątkowy, bla bla bla". Dodatkowo mieliśmy po prostu zerżnięty całościowo motyw z filmu "Her". Naprawdę po kontynuacji Blade Runnera spodziewałem się jakiejś oryginalności... Jakby z boku mamy "zagrożenie dla porządku świata" , które chce widzowi wmówić Pani porucznik, mnie jakoś nie przekonała, że apokalipsa się zbliża. Na koniec dają nam Deckarda, który został hodowcą pszczół, tylko po to, żebyśmy poszli do kina. Dowiadujemy się, że Deckard ma córeczkę, nie wiem czy to miało być wzruszające, nawet nie pamiętam imienia jego córki. Wszystko się tak jakby rozłazi, w konsekwencji nic nie jest ważne. Wszystko jest także łopatologicznie wyjaśniane albo przez tą JOI albo przez powtórki scen. Zakończenie jest strasznie słabe- Pokonują Panią terminator i potem spotkanie córki i deckarda, naprawdę mnie to nie obchodziło, że on ma córkę.
Wszystko było już znane, oklepane, bez iskry, bez zaskoczenia, bez tajemnicy pozostawionej widzowi po zakończeniu napisów.
Zabrakło scenarzysty, który nadałby temu filmowi magii. Przy okazji produkcji pierwszej częsci Hampton Fancher został odsunięty i przyszedł na jego miejsce David Peoples, który pozmieniał to i owo. Na przykład w pierwszej wersji Deckard po prostu zabijał Battyego i tyle. O ile gorszy to byłby film... Sam Fancher się wypowiedział, że on nie potrafił napisać tego co Peoples, że bez tego drugiego nie byłoby Blade Runnera. Niestety przy okazji pisania Blade Runnera 2049 - Peoples nie przyszedł z pomocą.
dokładnie, postacie są totalnie "płaskie" - nawet leżenie w śniegu "oficera K" niewiele mnie wzruszyło - jak daleko jest ta scena od umierającego Roy'a z jedynki.....lata świetlne w emocjach....
To jest moja opinia. Możesz uznać ten film za świetny ale stawianie go na równi z pierwszym jest nieporozumieniem. A najlepiej pogadać o tym za paręnaście lat.
ja również się cieszę że zrozumiałeś znaczenie słowa opinia :) i że być może zauważyłeś w moim pierwotnym poście sformułowanie "moim zdaniem [...]"
Ten film ma lepszą średnią jak jedynka normalnie śmiechu warte... popieram Cię. Łowca androidów to chyba mój najbardziej ulubiony film ale Blade Runner 2049 nie dorasta mu nawet do pięt
A seriale to już można?! TY słyszysz siebie, co piszesz hehehe "zbezczeszczenie i profanacja" to TWIN PEAKS 3 był nad którym tak sikasz z zachwytu!!!