Dobry film, ale nie wiem skąd taka wysoka ocena.
Ci ludzie sami stwarzają sobie problemy - żadne z nich nie wie kogo kocha i z kim chce być ;/
Ciągła wymiana partnerów - dla mnie nierealne
A ile masz lat i w ilu związkach byłeś (byłaś) jeśli można wiedzieć?
Bo dla mnie też jest to dalekie od normy, ale wcale nie jest nierealne. Ludzie mają nieprawdopodobną skłonność do komplikowania sobie życia, gdy w grę wchodzą relacje damsko męskie. To chyba zależy od doświadczeń jakie się nabyło i od ludzi których się spotyka. Ja znam zarówno ludzi bardzo przyzwoitych jak i takich którzy otwarcie przyznają się do zdradzania partnerów.
Jeśli cyferki w Twoim nicku - to Twój rocznik - to jestem starsza ;)
Napisałam - "dla mnie nierealne", bo jestem taką osobą, który dwa razy do tej samej rzeki nie wchodzi...na dodatek 'brudnej rzeki".
Wiem, że świat jest pełen zdrad, złego traktowania...
Obejrzałam film patrząc na ocenę i poprostu się zawiodłam. Film nie zostanie na długo w mojej głowie, ani mnie nie ziębi, ani nie parzy.
Mnie film niesamowicie poruszył. W pewnym sensie i wobec pewnej okoliczności w moim życiu był nawet inspiracją. Nie wiem czy tu można mówić o wchodzeniu do brudnej rzeki. Bohaterami kierowały różne pobudki. Dan był (chyba) romantykiem i do końca wierzył w miłość. Larry był chamem, ale zakochanym w Alice. Anna to chyba najbardziej zagubiona postać w filmie, a co kierowało Alice do dzisiaj nie wiem. Końcowa scena filmu jest tak rozbrajająca, że wykłada cały scenariusz na łopatki.
Oczywiście, że film jest lekko przerysowany i ja też nie wyobrażam sobie wpakować się w taki układ (mam wystarczająco wiele innych problemów) ale nie powiedziałbym, żeby samo zachowanie bohaterów było nieprawdopodbne.
Ja mam wrażenie, że był celowo tak przerysowany ... Trochę jak Vicky Christina Barcelona. Też nie zgodzę się, że był nierealny. Nawet w moim otoczeniu są osoby, które parę razy już wchodziły do tej samej rzeki i to nie jednej, starej miłości. Niektórzy po prostu tak lubią ... komplikować sobie życie.