http://kinoobsesja.blogspot.com/2014/09/w-obronie-brodatych-dzieciakow-bliskie.h tml
Coś w tym jest.
Chcemy gadać z kosmitami a sami nie potrafimy się porozumieć.
Dla mnie najlepszą sceną i najprawdziwszą była kłótnia żony z Roy'em.
Dodam tylko, że ładnie ujęcie (i zachodzące w pamięć) było w momencie jak wśród ewakuowanych tłumów dwoje bohaterów się odnalazło i przytuliło.
A tak w ogóle to cytując :"Spielberg co chwile gra na skojarzeniach. Wydaje się, ze UFO, a to nie ufo tylko śmigłowce (tudzież helikoptery). Po co to wszystko? A no po to, żeby rozwinąć jeden z podstawowych problemów filmu. "Bliskie spotkania trzeciego stopnia" nie są bowiem o spotkaniu ludzi z kosmitami, lecz o spotkaniu człowieka z człowiekiem, o braku dialogu między ludźmi, o wzajemnym niezrozumieniu, o strachu przed "obcym" rozumianym nie jako zielony ufoludek z wysokimi czółkami, lecz jako drugim człowieku. "