Serio, podczas oglądania zastanawiałem się między 7 a 8. Potem była scena złych na cały świat meksykańców w aucie, którzy ubzdurali sobie, że jak ściągnął dwóch gliniarzy to cała dzielnica będzie ich... Następnie strzelanina... 4 osoby z kałachami nie są w stanie ustrzelić dwóch gości. Już pomijając totalny brak logiki w postępowaniu gliniarzy. Wychodze na dziedziniec, zaczynają do mnie strzelać, więc zamiast cofnąć się dwa kroki zapierdzielam 20 metrów pod ostrzałem. No i na koniec typowo hamerykański scenariusz. Biały, główny bohater żyje, meksykaniec umiera. Gdyby Brian też umarł to zostałbym przy 6.