Przed obejrzeniem filmu o tak dramatycznej i poważnej tematyce nigdy ale to nigdy bym nie pomyślała że tak się na nim uśmieje . Z podwładnych doc. Religi , z ówczesnych realiów np kradzieży benzyny . A już scena ze świnią w karetce pogotowia no rozwaliła mnie na łopatki ." Bogowie" zaskoczyli mnie szczerze powiedziawszy bałam się że może też trochę zalatywać Leśną Górą brrr z ułagodzeniem tematu i jakąś cukierkowością . A tymczasem kawał dobrego wyważonego kina . A no i plus za Chajdeckiego .
Ja też uważam, ze najśmieszniejsza scenka w tym filmie to ta ze świnią. :D Ale sceny operacyjne to były bardziej realistyczne niż w "Na dobre i na złe" czy innym serialu z medycyną w tle.
Tak, towarzyszka Jadzia byla spoko, ale mnie najbardziej rozbroila scena, gdy doktor decyduje sie kroic pacjenta na ulicy, chwyta narzedzia, wydaje polecenia ratownikow, robi, co trzeba a na pytanie oniemialego sanitariusza: ''Kim pan jest?'' rzuca oslupialemu personelowi: ''A, tak tylko, przechodzilem'', po czym rozkraja pacjentowi klatke piersiowa, a cale towarzstwo tylko kiwa glowami, jakby to byla najbardziej oczywista rzecz na swiecie :)
A potem pytanie tego partyjniaka: ''To pan jest ten wariat, co lata ze skalpelem?''
:))))
I blyskawiczna odpowiedz: ''Nic mi nie zrobicie!!'' :)
Btw. film bliski mi, bo moj pierwszy chlopak i wielka milosc byl operowany wlasnie przez dr. Zembale, ktory nota bene pochodzi z mojego miasta i kumplowalam sie z jego dziecmi (jest w ogole sasiadem tego chlopaka - paradoksalnie - i uratowal tez zycie jego bratu).
Wyjatkowo fajni ludzie, a najstarszy syn pana Mariana poszedl w jego slady i tez pracuje w Zabrzu. Dr. Religa juz nie leczyl, gdy przeprowadzono te operacje, ale kuzyn tego chlopaka zmarl na serce (choroba genetyczna) bo nie znaleziono na czas dawcy.
Wiec ja po smierci oddam wszystko, co sie tylko komus moze przydac.