PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=427821}

Bracia Karamazow

Karamazovi
7,6 10 658
ocen
7,6 10 1 10658
7,6 10
ocen krytyków
Bracia Karamazow
powrót do forum filmu Bracia Karamazow

Widzę, że większość ludzi jest tym filmem co najmniej zachwycona i nie dziwi mnie to wcale. Dziś trudno jest wśród tej popkulturowej zgnilizny wybrać coś wartościowego, więc każdy film aspirujący do miana trudnego oczywiście zgarnia laury. Po prosu takich obrazów jest mało, więc jak reżyser na miejsce akcji wybiera opuszczoną, acz niepozbawioną klimatu halę hutniczą, angażuje aktorów, z których jeden udaje epileptyka, a drugi ze zblazowaną miną próbuje wcielić się w ojca, któremu umarł syn, to oczywiście film taki już z marszu można uznać za arcydzieło.

Może ja jestem po prostu zbyt głupia, ale do mnie poza stricte adaptacją powieści na scenie, nie dotarło nic. Ten film ratuje Dostojewski i jego "Bracia Karamazow", ale wydarzenia w tle to pompatyczny banał. Sceny ze spektaklu oglądałam z przyjemnością - gra czeskich aktorów była wyśmienita. Ale pomysł, by wtopić to w realia Nowej Huty jest według mnie kompletnie nietrafiony i przekombinowany. Reżyser miał pewien zamysł, jednak jak zwykle wyszła z tego rzewna, nieprawdziwa, napuszona historyjka o biednym tatusiu, który po dwudziestu latach roboty w walcowni nagle odkrywa w sobie wrażliwość poety. Co za absurd. To jest właśnie typowe dla artystów, nie tylko filmowych, wyobrażenie, że taki prosty człowiek zacznie się utożsamiać z bohaterami cholernie trudnej sztuki, na dodatek granej w innym języku (!), po czym popełni samobójstwo. No właśnie - zawsze musi być samobójstwo. Trudny film bez palnięcia sobie w łeb nie może być już trudnym filmem, no nie? To jak wisienka na torcie dla tych pseudo inteligentnych znawców ludzkich zachowań współczesnych reżyserów-psychologów. A więc robotnik z huty, który zapewne jest alkoholikiem i nie starcza mu do pierwszego nagle bardzo zaczyna interesować się jakąś teatralną sztuką, do tego stopnia, że się zabija. Śmiechu warte. Gdyby to było prawdziwe, to on by poszedł do baru i się uchlał do nieprzytomności. A ja tu dostaję Wertera pracującego w hucie. Pan reżyser pomylił chyba człowieka z ludu z romantykiem.

Poza tym reakcja grupy teatralnej, a zwłaszcza jednej z pań, na wieść o tym, że robotnikowi umarło dziecko jest zupełnie infantylna i nierealna. Nagle ten prosty człowiek staje się centrum wszystkiego, nagle przerywa się próbę, bo "jemu umarła córka". Strasznie sztuczne.

Przenikanie się sztuki z rzeczywistością też do mnie nie przemawia. Na końcu w ogóle nie wiadomo czy to jest jeszcze próba, czy może już życie? Ktoś powie, że to zaleta tego filmu. Dla mnie to wada, bo nie lubię niejasnych sytuacji.

Nie podobała mi się też gra pana Mastalerza, a raczej ta wkurzająca, robiąca karierę wśród aktorów maniera grania tępą miną mającą wyrażać smutek i ból. Och, to takie głębokie. Szkoda tylko, że takie same miny serwują w M jak miłość.

Ogółem w filmie podobały mi się jedynie sceny adaptacji samego Dostojewskiego - reszta mogłaby dla mnie nie istnieć. Brak naturalności, logiki, zbytnia patetyczność i banał pod płaszczykiem górnolotności i głębokości. Jeśli chcę coś przeżyć, chcę żeby coś mną dogłębnie poruszyło sięgam po "Porozmawiaj z nią" Almodovara. Oszczędność formy, maksimum treści. I tu nie muszę się zastanawiać nad tak absurdalnymi kwestiami jak: "a dlaczego ona sobie przycięła tę rękę? I w ogóle kim ta kobieta właściwie była?". Tam mam bohaterów z krwi i kości, historia jest głęboka i jednocześnie naturalna, prawdziwa, bez zbędnego patosu i nie wiadomo jak skomplikowanych środków.

5/10

ocenił(a) film na 9
adonae

Mnie również najbardziej zachwycił sam spektakl "Braci Karamazow" i nie pogardziłabym gdyby cały film był po prostu jego ekranizacją. Jednak wizja reżysera była inna i nie mogę zgodzić się by reszta filmu była pompatyczna.
Przyznam, że samobójstwo robotnika nie pasowało tu zupełnie. Głos A. Mastalerza niezbyt odpowiada typowemu pracownikowi huty, lecz jego fizys- znakomicie. Jednak wizja, że robotnik raczej powinien się zapić niż śledzić z zapałem sztukę... Nie ma nic gorszego od tego typu uogólnień! Niby to dlaczego taki zwykły człowiek nie mógł zainteresować się próbą? Była w innym języku? Gra aktorów jest tak wymowna, że można z niej wiele wynieść bez jego znajomości (za pierwszym razem oglądałam film po czesku, bez napisów i mimo to bardzo mnie zainteresował). Sądzę zresztą, że o to też chodziło- pokazać, że każdy człowiek może zainteresować się sztuką i na swój sposób ją rozumieć. Nie jest to w żaden sposób naciągane. Znam prostych, niewykształconych ludzi, których ciekawi wysokich lotów muzyka, film czy teatr. Co prawda postrzegają to na swój sposób, ale przynajmniej robią to szczerze, w przeciwieństwie do wielu "kulturalnych" ludzi.

Co do reakcji na śmierć SYNA, to każdy inaczej reaguje na dramatyczne sytuacje, a czy wychodzi to bardziej lub mniej sztucznie to już zależy od subiektywnego spojrzenia.

Naturalność jak najbardziej odczuwam (po za głosem Mastalerza, który jest zbyt wystudiowany), a brak logiki to cecha za którą doceniam czeskie filmy. Górnolotność nie przeszkadza gdy na siłę się jej nie doszukuje. Trudno też, aby adaptacja prozy Dostojewskiego była płytka.

Każdy lubi co innego i inaczej podchodzi do wielu spraw. "Porozmawiaj z nią" to znakomity film i wiem, że może poruszyć. Lecz i po nim zastanawiałam się nad kwestiami, które mogłyby zostać ochrzczone mianem absurdalnych. Zresztą czy filmy nie powinny pobudzać nas do rozmyślań? "Bracia Karamazow" są po prostu z innej półki. We mnie ten film rozbudził wiele zainteresowań, może dlatego tak go cenię.

użytkownik usunięty
adonae

Nie ma co się obruszać, jeśli nawet wątek ojca chłopczyka był nie całkiem trafiony, to wciąż zostaje bardzo dobre 90% filmu (a to jest naprawdę dużo). Jakby się czepiać każdego motywu, który nam nie odpowiada to zostanie tylko "Wyjście robotników z fabryki" i "Pancernik Potiomkin". Chyba, że niedościgłym ideałem są zgryźliwi dziadkowie z loży szyderców The Muppet Show - wtedy rzeczywiście warto nawet wyciągnąć lupę do szukania błędów.

ocenił(a) film na 10
adonae

Dla mnie wlasnie postac ojca dziecka (ktory jest tutaj jedynym widzem) jest bardzo realna.
Przenika w sferę gry i zaczyna ją urzeczywistniać, przeżywając swoją tragedię dodaje dramaturgii przedstawieniu i sam staje się jego częścią.
To do mnie trafiło w taki właśnie sposób, film wielowarstwowy dodtykający prawdy o człowieku jako istocie złożonej z uczuć a nie z potrzeb...
Huta jako miejsce trafiona idealnie, doskonałe zdjęcie połączone z doskonałym dźwiękiem tworzą niewymowny klimat i unoszą film na najwyższym poziomie.
Moim zdaniem 9/10

adonae

Spoiler!
Nie wiem czy podobnie odebraliśmy historię ojca tego chłopca, ale ja przez cały czas myślałam, że on przyczynił się do wypadku i późniejszej śmierci swojego syna. (Żeby wyłudzić odszkodowanie). Według mnie to właśnie zostało zasugerowane w filmie. Chociaż teraz czytam różne komentarze i widzę, że sprawa nie jest tak oczywista. Hmmm przypomnijcie sobie rozmowę ojca -robotnika z Iwanem Karamazowem na temat wrzucania pod koła samochodów dyplomatów dzieci w Indiach (żeby dostać odszkodowanie). Wtedy ten ojciec-robotnik mówi, coś w rodzaju "myślisz, że ja nie zrobił bym tego z własnym dzieckiem"? Do tego otrzymujemy informacje, że cały projekt robienia teatru w hucie jest finansowany z UE. Potem jest scena jak ten ojciec- robotnik słyszy słowa "Morderca" , wypowiedziane do niego, bodajże przez Smierdiakowa. Na koniec, słysząc że Smierdiakow , winny śmierci starego Karamazowa, popełnił samobójstwo, sam również postanawia się zastrzelić (prawdopodobnie zżerają go wyrzuty sumienia). Dlatego to nie była kwestia nagłego zainteresowania się prostego robotnika arcytrudną sztuką. Wg mnie on po prostu wszystko to potraktował osobiście i odniósł do własnej sytuacji życiowej. Przecież on to właśnie mówi swojej żonie, która nie rozumie dlaczego zostaje na przedstawieniu, mówi "oni grają to specjalnie dla mnie" (czy coś w tym rodzaju). Ja tak cały czas interpretowałam wątek z ojcem wpleciony w książkową fabułę jako element, który prawdopodobnie miał uświadamiać, że cała dostojewszczyzna i dylematy przed jakimi stają bohaterowie jego powieści, są wciąż aktualne. W innym wypadku, samobójstwo tego człowieka popełnione jedynie pod wpływem wrażenia jakie wywarła na nim sztuka, to byłby czysty absurd.

ocenił(a) film na 6
KotArystokrata

A moze nie tylko z tego powodu i pod wplywem jaki wywarla na niego sztuka, a moze z innego wazniejszego powodu, ze jego synek zmarl i on sobie z tym nie potrafi poradzic, ze to go przerasta...
A sztuka obejrzana przez niego z takim zaciekawieniem mogla jedynie w nim poruszyc calkiem nowy sposob przezywania, jakies nowe struny, cos na ksztalt aktora przezywajacego jakas tragedie, swoista tragedie, ktora jednak byla jego osobista i realna tragedia...

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones