Robert Bruce, nosił przydomek Waleczne Serce. Historycznie rzecz biorąc Wallace nie umywał sie do Roberta Bruca. Robert Bruce to dla Szkocji taki Władysław Łokietek na sterydach, nawet jego historia jest podobna,od zera do bohatera, nocowanie po jaskiniach. Radzę zapoznać się z Wikipedią.
William Wallace nie był Walecznym Sercem, Robert Bruce nosił takie przezwisko i na nie zasłużył. Zresztą w filmie nikt nie nazywa Walleca Walecznym Sercem.

Ok to wszystko jasne i rozumiem ale dlaczego ojciec Brucea nastawiał go negatywnie do poczynań Wallesa. No i wreszcie dlaczego Bruce zdradził Wallesa na bitwie a potem jechał i ochraniał króla. Walles go dopadł i poza smutnymi oczami nie było dalej nic wiadomo. Więc dalej nie wiem jaki interes w zdradzeniu Wallesa miał Bruce.

Tak to też ma pokrycie w historii. Bruce na początku swojej "kariery' był również sprzymierzony z Anglikami, nie angazował się również w powstanie Walleca. To było takie realpolitik. Bruce był młody, musiał szukać poparcia, gdyby poparł otwarcie Wallaca byłby zgubiony. Ojciec doradzał mu dobrze. Patrząc pragmatycznie postąpił właściwie, powstanie osłabiło Anglików, ale Bruce nie naraził się. Niewiele wiemy jak w rzeczywistości wyglądało powstanie, z pewnością Bruce miał podstawy by się nie angażować, a nawet brać udział w jego stłumieniu.
Film to film, rzeczywistość to rzeczywistość, ostatnia scena jest całkowicie zmyślona. Chronologia wydarzeń w filmie również odbiega od rzeczywistości.
Bruca powinno oceniać się po faktach, a fakty są takie, że był wielki. I film Gibsona nie ma tu nic do tego, bo luźno nawiązuje do historii i faktów historycznych.