Przerysowana grubaska z przystojnym prawnikiem? To nie ma szans w realnym życiu . Ale w filmie to możliwe ,choć to
bardzo naciągany scenaeiusz . Aktorka przytyła do roli , szacun , ale jest obślizgła i nieapetyczna ! Co ten showbiz robi z ludzi
, marionetki , żenujące ! I wszystko dla kasy .... tylko kasa...
Widocznie nie oglądałaś filmu , jest grubaską , widać to na ekranie , aż bije po oczach jej nadwaga !
Bezsensowna dyskusja. Chyba lepiej wiem, czy film oglądałam, czy też nie. Nie sądzę, by kobieta ważąca sześćdziesiąt kilo była grubaską. Poza tym jeśli jedyną rzeczą, którą wyniosłaś z tego seansu było to, że Bridget nie wygląda jak wychudzony wieszak, to bardzo mi przykro.
Bridget nie jest grubaską. Może problemy z wagą ma, jak wielu, ale słowo grubaska tu nie pasuje.
Obejrzałam oba filmy (niestety więcej niż jeden raz), i stwierdzam (ocena subiektywna), że wycięłabym postać Bridget z filmów bez namysłu.
Główna bohaterka niestety irytuje mnie do tego stopnia, że oglądając niektóre sceny, zakrywałam oczy ze zdumienia i czasem zażenowania.
przyjemnie się patrzy na potyczki Firtha i Granta, ich akcent i dykcja są prześwietne, są zabawni i widać ich dystans do siebie podczas bójek, które dzięki Bogu nie były robione przez dublerów (poza wylotem przez szkło).
jak patrzę na Bridget, to się zastanawiam, gdzie jest nóż. I nie chodzi o jej wygląd, bo każdy z nas ma swoje lepsze lub gorsze momenty w tym temacie
jej zachowanie po prostu w wielu momentach filmu dobija i sprawia, że nie chcesz się podnieść z ziemi, żeby nie zarobić jeszcze raz.
z obu filmów wymieniłabym tylko kilka scen, które Zellweger, które nie wywołują u mnie odruchu "face palm"
z przykrością jednak stwierdzam, że występ Colina i Hugh z pewnością powiedzie mnie po raz kolejny przed ekran tv
eh :)