Zachwyciło mnie w tym filmie to, że nic nie jest w nim oczywiste. Cała historia opiera się na zeznaniach jedynego świadka, Liz. A wszystko, co mówi możne być kłamstwem. Wspomnienia Liz różnią się od opowieści jaką przedstawia pani psycholog. W zeznaniach Mike zawsze jest po jej stronie, a we wspomnieniach nie chce mieć z nią nic wspólnego. To jakie były prawdziwe relacje w bunkrze, zostaje naszej wyobraźni.
Nic nie jest oczywiste? [SPOILER] Na samym początku dowiadujemy się, że zaginęło 4 ludzi a wychodzi jedna. Więc od razu wiadomo, że zeznania Liz są fałszywe, a reszta nie żyje....
Także już w połowie filmu widzimy wizualizację prawdziwych zdarzeń, więc dalej nie ma żadnych większych niespodzianek