Patowa sytuacja, jedni trafili na wyspę i mają święty spokój, anthony dostał medal.
Myślę że lepiej nie szło zrobić. Wg mnie wszyscy mieli racje.
Czasami kapitan przypominał mi von Nogaya z CK Dezerterów.
Potrafił upodlić człowieka. Jednak bunt nie był do końca przemyślany.
Bligh postępował zgodnie z regulaminem który obowiązywał w tamtych czasach, miał tylko pech że trafił na rozwydrzonych buntowników .
Ci co zostali na wyspach (Tahiti i Pitcairn) ,wcale nie zaznali świętego spokoju.
Dokładnie, film kończy się w momencie kiedy jeszcze może nam się wydawać, że jest nieźle. Tak jak powiedział przedmówca- los buntowników nie był za ciekawy. Paradoksalnie najlepiej miało kilku pojmanych na Thaiti- część z nich uniewinniono i żyli sobie w UK. Ci którzy trafili na Pitcairn wyrznęli się na wzajem i stworzyli pato społeczeństwo funkcjonujące do dziś ("Jutro przypłynie królowa", książka M. Wasilewskiego o tym jak z grupki zbirów powstała komuna gwałcicieli pedofilów na Pitcairn).