Tytuł aż kłuje w uszy i wywraca mózg na drugą stronę, to klasyczny pleonazm. Czyli masło maślane. Nie wiem jaki tłumacz to wymyślił ale na pewno miał dobrego dilera.
Bunt to zwyczajnie sprzeciw wobec czegoś, z czym się nie zgadzamy. Główny bohater nie miał przeciw czemu się buntować, jedyne z czym nie chciał się pogodzić, to ze swoim darem mądrości i faktem, że powinien go jakoś ambitnie wykorzystać. A to głupie przecież. Dlatego "buntownik z wyboru" - wybrał bycie buntownikiem, mimo że nie miał powodu. To według mnie, ale mogę się mylić.
A co miałoby mieć? Oryginalny tytuł to gra słowna, dodatkowo powiązana z głównym bohaterem. Nie dało się tego dobrze przetłumaczyć na polski.