PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=473563}

Była sobie dziewczyna

An Education
7,1 69 387
ocen
7,1 10 1 69387
6,8 22
oceny krytyków
Była sobie dziewczyna
powrót do forum filmu Była sobie dziewczyna

Odświeżam trochę, bo widzę, że niewiele tu się dzieje.

Zbierałam się do tego filmu grubo ponad rok i tak wyszło, że dopiero mi się udało obejrzeć - przyznam od razu na początku, że jestem zachwycona. Jak zwykle po przeczytaniu wypowiedzi na forum, zaczęło się we mnie burzyć wszystko. :D

Widzę, że wiele osób tu uważa, że to scenariusz jakich wiele. Jak to było? "stary facet uwodzi młodą i głupią cizię". No naprawdę? Czy to jest jedyna rzecz, która wydarzyła się w tym filmie, a jedyna nauka, jaką można wyciągnąć to "uważaj na starszych facetów"? :D Osobiście, dopóki nie przeczytałam komentarzy, w ogóle nie odczułam moralizatorstwa w tym filmie, ani nie poczułam się nastraszona starszymi facetami. Jeśli ktoś stał się bardziej ostrożny, no to fajnie. Ale dla mnie ważniejsze było raczej to, że dałam się wciągnąć w nastrój filmu tak bardzo, że nie miałam nawet cienia wątpliwości, że facet jest okej. I to jest urok tego filmu: że na zakończenie dostałam w mordę tak samo jak główna bohaterka i byłam tak samo zdezorientowana. To świadczy o poziomie filmu. Nie wspominając o tym, że chłonęłam go po prostu z ekranu, przez to, jak dobrze był zrobiony.

Tytuł polski - bez komentarza. Oryginalny - trafiony. Edukacja... Wiele osób już rozpisywało się przede mną o tym, że pokazuje jakie były czasy, że kobieta nie mogła zbyt wiele, że nawet po studiach nie było różowo. Co jeszcze? Dla mnie oczywistość - lekcja jaką dostała bohaterka dzięki tej całej przygodzie i jej słowa pod koniec, że czuje się bardzo stara. Oprócz tego - dom rodzinny, ojciec, stosunki. Wiele się zmieniło po całym zajściu, a ułamek tego widzimy podczas monologu ojca pod drzwiami i potem przy stole, kiedy przychodzi list z Oxfordu. No i nauka tego, żeby nie stawać się zależną od kogoś. Wniosek? Nauczyła się więcej, niż gdyby to się nie wydarzyło. Sama mówi o tym pod koniec filmu, że wydawała się naiwna jak reszta studentek, ale taka nie była.

Jedyna rzecz, która była zgrzytem jak dla mnie - spotkanie z żoną Davida i jej tekst odnośnie ciąży, że zdarzało się i tak, że inne zachodziły z nim w ciążę. Jak dla mnie - za mocne jak na ten moment i lepiej byłoby, gdyby po prostu zostali przy tym, że ją oszukał, a nie, że był to jakiś sport dla niego. Wtedy można byłoby zostawić widza z takim niedokończonym wątkiem odnośnie Davida.. Że może on naprawdę ją pokochał, że może w tym jego małżeństwie był jakiś syf, może ono się rozpadało, a ktoś w końcu dał mu miłość i on był w takiej rozterce. A tutaj postawili sprawę jasno i zrobili z niego ch.... jakich mało :)

Ostatnia kwestia, co myślicie o kwestii uczuć, przeżyć wewnętrznych? Najpierw w momencie poznania Davida taki brak rozterek dotyczących tego, że jest starszy, a potem szybkie ogarnięcie się i wzięcie się za naukę, przygotowania. Zupełnie pominięty etap cierpienia, czy żalu. Być może to celowy zabieg, ale jednak zastanawiające.

ikofeinna

Jestem świeżo po seansie i odpowiem, jeśli pozwolisz, chociaż raczej nie będziemy w zgodzie, bo jak dla mnie, film mocno przeciętny. ;)
Odniosę się do tego co napisałaś:
"dałam się wciągnąć w nastrój filmu tak bardzo, że nie miałam nawet cienia wątpliwości, że facet jest okej. "
Przecież ten facet od początku był nie okej !!!! - prawie nic o sobie nie mówił, bardzo szybko okazało się że kradnie i prowadzi jakieś lewe interesy (mnóstwo forsy, brak 'normalnej" pracy, pokątne rozmowy, dziwne spotkania). Bohaterka doskonale wiedziała, że jej książe ma sporo na sumieniu, ale dała się przekupić drogimi prezentami, wycieczkami i flakonikiem od Chanel - bez wyrzutów sumienia żerowala na krzywdzie innych i zamieniła się w arogancką, przemądrzałą lafiryndę (spotkania z nauczycielkami, z dawnym chłopakiem)
Nie wiem skąd takie zdziwienie - wiadomo było, że "książe" miał już sporo romansów na koncie - pamiętasz może jego rozmowę z kolegą? Tamten powiedział mu coś w stylu "co ty z nią wyprawiasz, nie chcę żeby cierpiała", a "książę" odpowiedział "tym razem jest inaczej - ona jest tą jedyną" hehehe - tia , skąd my to znamy. To co na samym końcu mówiła żona (o ciążach i tych laskach, które przychodziły wcześniej) pokrywało się z tym, co podejrzewaliśmy mniej więcej od połowy filmu.
Rodzina tej dziewczyny, była przedstawiona w sposób komiczny, jako banda snobów i dorobkiewiczów. Naprawdę, czasami miałam wrażenie, że oglądam powtórkę z "Co ludzie powiedzą" (swoją drogą świetny serial o klasowych aspiracjach)

Co do przeżyć wewnętrznych i zewnętrznych - film był z nich wyjałowiony. To nie tylko kwestia braku wielkiego żalu po rozstaniu z ukochanym, ale też między parą bohaterów kompletnie brakowało chemii - czy pojawiły się w tym filmie jakiekolwiek sceny namiętnych pocałunków? uwodzenia? flirtu? Niestety - ale ten facet wyglądał raczej jak jej wychowawca (i nie chodzi o wiek, ale o typ relacji), niż kochanek.

Co do dziewczyny - wydawała się pusta, snobistyczna (jak jej rodzice), paplająca nachalną francuszczyzną, przemądrzała, glupia, naiwna, bezmyślna, merkantylna i dlugo można by jeszcze wymieniać. Sprawiała wrażenie takiej, która sama nie wie czego chce - uczy się bo rodzice każą, ćwiczy na wiolonczeli bo panienka z dobrego domu musi mieć hobby, nie chodzi na koncerty, bo rodzice tego nie uznają, rezygnuje ze szkoły bo tak podpowiada jej nowe towarzystwo i kochanek etc. Rzygać mi się chciało od tych mądrości. Dobrze, że pod koniec trochę spokorniała, ale wcale mi nie było żal, że dostała od losu po du...pie (wybacz słownictwo).

Film jest moralizatorski, a jego przesłanie w moim odczuciu raczej banalne - "każdy popełnia głupie błędy w młodości, ale później przychodzi czas na refleksje i odkupienie win" albo przekładając z polskiego na nasze - "możesz stracić dziewictwo z żydowskim złodziejem i spać na pieniądzach, ale gdy już się obudzisz, i tak będziesz musiała odrobić zaległe zadanie z łaciny" :D
A propos, te antysemickie faux pas przy pierwszym spotkaniu ojca z niedoszłym zięciem, to miał być taki element komediowy? Nie rozumiem też, dlaczego dziewczyna chodzila do szkoły, której dyrektorka była idiotką ("Żydzi zabili naszego pana" WTF ?!!!?! ) Serio, nie było tam innych szkół w których mogłaby się czegoś nauczyć? Ja się boję pomyśleć, jaki tam mieli program nauczania o.O

Nie...nie . Film mnie znudził i trochę rozdrażnił. Nic specjalnego i raczej nie polecam.

KotArystokrata

To zdecydowanie film moralizatorski, natomiast moralizowania szukałabym gdzie indziej.
Film pokazuje, że w społeczeństwie klasowym nie da łatwo przeskoczyć z niższej sfery do wyższej, więc lepiej porzucić marzenia o księciu i zająć się nauką by później mieć męża (ze swojej sfery) i posadę w typie nauczycielki.
Aspekt uczuciowy w tym filmie jest dla mnie drugorzędny.

kaleenee

ale czy rzeczywiście ci oszuści należeli do "wyższych sfer" ? Przecież to było niewykształcone i cwane towarzystwo, nie jakaś "arystokracja" czy "rodziny z tradycjami" etc. ?
Nie pamiętam już dokładnie tego filmu, ale nie wydaje mi sie, żeby ta dziewczyna poszukiwała "księcia". Wiedziała, że facet zajmuje się jakimiś szemranymi interesami, ale pasowało jej że ma pieniądze, więc przestępcza działalnośc nie stanowiła problemu.

Sądzę, że największym problemem dla tej dziewczyny (i jej rodziny), było to że "zszargała sobie reputację" i w przyszłości może mieć problem ze znalezieniem dobrej partii. Nie sądzę również, by zmieniły się aspiracje klasowe tej dziewczyny. Kiedy za kilka lat skończy naukę, prawdopodobnie znów poszuka sobie jakiegoś starszego, bogatego pana, który spodoba się rodzicom. Tylko że tym razem dobrze sprawdzą czy to rozwodnik albo wdowiec i czy nie ma żony na boku.

KotArystokrata

Posiadali pieniądze, aspiracje kulturalne, piękny apartament, samochody, w interesujący sposób spędzali wolny czas. Tak, w porównaniu z realnie ubogą, drobnomieszczańską rodziną bohaterki należeli jednak do innej sfery.

Po Oxfordzie miałaby 25 lat a wykształcenie wcale nie pomogłoby jej znaleźć bogatego faceta - edukacja nie była wówczas atutem w kontekście małżeństwa.

kaleenee

"realnie ubogą"???
chyba widzieliśmy inny film (?) ;)

Dziewczyna była dość urodziwa, więc mogła natrafić na kogoś "z dobrej rodziny" w trakcie studiów. Gdyby rzeczywiście doszło do takiej sytuacji, dopiero wtedy mogłaby mieć problemy ze strony rodziny chłopaka, która wytykałaby jej pochodzenie. Tego typu "mieszany" związek dobrze pokazano np. w filmie "Klub dla wybrańców".
Zgadzam się co do ogólnej tezy o trudności społecznego awansu bohaterki, jednak dla mnie ten temat w filmie nie został na tyle rozwinięty, by wnioskować, że w zamierzeniach twórców, miał to być główny problem filmu.

W rzeczywistości, gdyby ten ukochany nie okazał się żonatym oszustem, nie byłoby "klasowych" przeciwwskazań do tego by byli razem. Natomiast gdyby ten mężczyzna pochodził z jakiejś superbogatej , wpływowej rodziny...cóż taka partia byłaby wówczas dla tej młodej dziewczyny zupełnie nieosiągalna zarówno z powodu pochodzenia, jak i groźby obyczajowego skandalu (wiek !). Chyba, że przyszły małżonek byłby gotów ryzykować wydziedziczenie :)

ocenił(a) film na 1
KotArystokrata

100% się zgadzam! Zmarnowany czas :(

ocenił(a) film na 7
KotArystokrata

"Sprawiała wrażenie takiej, która sama nie wie czego chce - uczy się bo rodzice każą, ćwiczy na wiolonczeli bo panienka z dobrego domu musi mieć hobby" - co w tym dziwnego? Większość nastolatków jest taka :D

Co mnie się w bohaterce nie podobało, to to że najpierw oszukuje rodziców, a potem ma do nich pretensje, że jej nie ochronili - strasznie irytujące.

ocenił(a) film na 7
ikofeinna

Tekst, który rzuciła żona Davida nie musiał być zgodny ze stanem faktycznym. Facet mieszkał ze swoją rodziną za rogiem, a jak wiadomo plotki, sąsiedzi... Kobieca intuicja rzadko bywa zawodna, więc kobieta musiała wiedzieć, że coś się dzieje w życiu męża i że to może chodzić o kochankę. Pewnie wiedziała w jakim towarzystwie się obraca, więc to było do przewidzenia, że nie będzie jej wierny. Zapewne w końcu wpadła na ślad Jenny i jak dziewczyna stanęła w progu jej mieszkania to wszystko stało się jasne. Niewykluczone, że sam się jej przyznał. Żona mogła powiedzieć o rzekomych nieletnich kochankach Davida z czystej zawiści, po to, żeby dowalić bohaterce, ośmieszyć ją w jej własnych oczach, że była kolejną głupią na jego koncie i niech sie cieszy, że nie skończyło się to ciążą.
Bardziej mnie zastanawiają inne kwestie:
1) Skoro David mieszkał po sąsiedzku to jak rodzice Jenny mogli go nie kojarzyć? Sam fakt, że tak łatwo dali mu się omotać zostawię bez komentarza...
2) Jaki interes miał kolega Davida gdy podrywał Jenny? Czyżby jakiś grupowy spisek przeciwko dziewczynie tj. David chroniący ja przed zalotami innego?

ocenił(a) film na 7
bellate

3) Jak można się zaręczyć z kimś, nigdy wcześniej nie odwiedzając go w domu, nie wiedząc, gdzie mieszka itd.

ocenił(a) film na 7
Irma100

Myślę, że dlatego, że w tamtych czasach to kawaler przychodził do panny, a nie na odwrót. Kiedy David odwiedzał dziewczynę, robił to w obecności jej rodziców. Późna kolacja po pierwszym wspólnym koncercie czy Paryż - odbywały się w obecności (wyimaginowanej) ciotki, czyli generalnie w obecności "przyzwoitek". Sama Jenny nie mogła się wybrać do Davida do domu, bo by nie wypadało. Poza tym (albo przede wszystkim) mieli dość zajęty harmonogram zajęć - koncerty, wystawy, wycieczki itd. No i na uwagę zasługuje fakt, że zarówno Jenny jak i jej rodzice, byli oczarowani do tego stopnia przez Davida, że nie zwracali uwagi nawet na rażące nieprawidłowości, więc komu by tam przyszło do głowy jakieś odwiedzanie domu Davida, a nawet jeśli by zechcieli, ten po mistrzowsku by się z tego wywinął.

ocenił(a) film na 7
bellate

1) może na tyle często wyjeżdżał "w interesach", że się nie złożyło poznać sąsiadów albo mieszkał tam od niedawna.
Jenny niby była w szoku, gdy się dowiedziała, że mieszkają niemal po sąsiedzku, a z drugiej strony sama zaznaczyła "pewnie dlatego na siebie wpadaliśmy", tyle, że poznała go stosunkowo niedawno, więc jest w tym trochę niejasności. W końcu nie wpadali na siebie odkąd dziewczyna skończyła 5 lat, dlatego skłaniałabym się ku opcji, że zamieszkał tam niedawno.
2) kolega Davida miał piękną kobietę, ale kompletnie głupią, interesującą się jedynie modą, więc zainteresowała go Jenny - młoda, rezolutna i wykształcona dziewczyna, która posługuje się językiem obcym, zna się zarówno na literaturze, sztuce, muzyce, jak i motoryzacji. Nie szukałabym tu ukrytego dna - facet dostrzegł w niej to, co widział David już wcześniej. Dlatego też w pewnym momencie kolega Davida mówi, że nie chce by skrzywdził kolejną dziewczynę - po prostu się o nią martwił.

A co do żony Davida - sądzę, że nic nie zmyślała ani nie koloryzowała, żeby dopiec kochance męża, bo gość był po prostu gnojem i nie trzeba było wielce pogarszać, podkręcać sprawy, żeby Jenny poczuła się z tym źle. O tym, że David miał ją gdzieś, dowiadujemy się w momencie, gdy Jenny z rodzicami czekają, aż ten przyjdzie z samochodu wytłumaczyć się (gdy Jenny dowiedziała się o żonie; w drodze na kolację). Nagle zniknięcie zwiększa prawdopodobieństwo, że takie coś się już zdarzało - romans, odkrycie prawdy przez żonę lub kochankę, ucieczka od problemów. I znowu. Co prawda pada po drodze zdanie z ust Davida do kolegi, że Jenny jest tą jedyną, ale życie weryfikuje deklaracje. Cóż, jednak nią nie była, skoro nie umiał stawić temu czoła i uciekł.
Dodatkowo, wydaje mi się, że żona Davida wręcz z empatią czy żalem patrzy na młodziutką Jenny. Mam wrażenie, że współczuje Jenny i jest jej przykro, że David posunął się do czegoś tak okropnego, jak omotanie tak młodej dziewczyny.

ocenił(a) film na 7
Nawinawinawi

Zgadzam się w 100%.

"Dodatkowo, wydaje mi się, że żona Davida wręcz z empatią czy żalem patrzy na młodziutką Jenny. Mam wrażenie, że współczuje Jenny i jest jej przykro, że David posunął się do czegoś tak okropnego, jak omotanie tak młodej dziewczyny."

Też odniosłam takie wrażenie. Jenny była prawdopodobnie najmłodszą z jego kochanic, poza tym rzuciła dla niego szkołę,czyli wszystko to, na co ciężko pracowała, poświęciła się dla idei bycia z nim, została mocno upokorzona w oczach rówieśników, sąsiadów i nauczycieli.

ikofeinna

moim zdaniem film nie ocenia łatwości i naiwności z jaką bohaterka poddala sie nieznajomemu. w końcu to starszy,inteligentny, czarujący, dość bogaty i mający takie same zainteresowania mezczyzna, ona zaś ma szesnaście lat,a w tym wieku jesteśmy chyba najbardziej ciekawi świata, wydaje się nam ze wszystko wiemy, a przede wszystkim najbardziej wątpimy i zastanawiamy się nad przyszłością. pamiętam jej rozmowę z rodzicami po tym jak on jej się oświadczył. nie mogła uwierzyć, że ojciec tak kładący nacisk na stopnie i edukację jest w stanie to wszystko odpuścić na rzecz małżeństwa. myślę też, że w filmie nie chodzi o potępienie rodziców ( choć muszę przyznać, że na to zasługują, bo jak bohaterka powiedziała: ona mogła dać się nabrać ale jak oni mogli) myślę że są oni odzwierciedleniem większości rodziców z tamtych czasów, kiedy w wielu przypadkach na studia szło się po to, by znaleźć męża.
historia całkowicie mnie wciągnęła choć z góry wiedziałam, że ten związek nie ma nadziei na przyszłość. a co do braku scen pokazujących namiętność i uczucia w ich związku, myślę, że to także celowe.myślę,że bohater od początku nie traktował tego zwiazku poważnie chociażby biorąc pod uwagę fakt, że wymyślił dla nich pseudonimy ( nie pamiętam dokładnie, mówił na nią Mini? ) myślę że brak takich relacji ma właśnie podkreślić ze była jego zabawka,a naiwna się zakochała i była to jej pierwsza miłość, wiec może odbierała to za naturalne w związku.
oczywiście to wszystko to tylko moja opinia..

ikofeinna

Dla mnie uderzające było, że nauczycielka jenny zapytała jej się w pewnym momencie "czy się zabezpieczacie" i cała ta śmiałość, ale też troska nauczycieli i dyrektorki o przyszłość jenny, albo kiedy była scena kiedy pierwszy raz david i jenny spali sami w łóżku i on powiedział tylko "pokaż mi je" haha myślałam w tamtym momencie, że padnę. Ogólnie film według mnie jest dobry, ale dziwiły mnie niektóre decyzje bohaterów.

ocenił(a) film na 10
daenerys_2

najbardziej zaskakująca była rozmowa ojca córki przed udaniem się na koncert..."macie wrócić o 22...nie córka wróci o23.30 bo idzie jeszcze na kolacje"....:)

ocenił(a) film na 8
ikofeinna

Tak .Wysmakowana pod względem artystycznym opowieść . Bardzo mi się podobał ten film :)

ikofeinna

@ikofeinna Recenzja w punkt. Też mi się podobał, ładnie to ubrałaś w słowa.

ocenił(a) film na 10
ikofeinna

Ta kwestia nie przepracowania uczuć u 16 latki jest grubo naciągana dziewczyny w tym wieku sa wrażliwe, no chyba że była socjopatką.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones