Może i zachowana rama: spotykają się - zakochują - kłócą - godzą - żyli długo i szczęśliwie,
ale NARESZCIE amerykańska komedia romantyczna, w której główni bohaterowie nie knują
intryg, nie okłamują się nawzajem 'żeby się sobie bardziej podobać'. Nareszcie.
Coś w tym jest.
I całkiem fajni poprowadzeni bohaterowie - Sarah nie jest typową suczą, ma swoje słabości, podejmuje decyzje i w ogóle. Całkiem spoko film.
Poza gołymi facetami zamiast babkami cały film można nazwać jednym słowem "cliche". A największym banałem jest spotkanie dziewczyny, która zachęca artystę (dlaczego to zawsze muszą być artyści....) do zrobienia czegoś o czym marzy i on to robi i jest tak cudownie, no bo przecież bez niej by się to nie udało...