Dałabym jeden, gdyby nie Kevin Spacey, którego uwielbiam. Nie rozumiem idei powstania tego filmu. Nie rozumiem fabuły, nie rozumiem sensu. Uwielbiam Kevina, ale z ręka na sercu przyznaję, że ten film wydawał mi się beznadziejny.
Rozumiem, jak działają banki, ale dla mnie równie dobrze mogliby nagrać film o wielkim kryzysie warzywniaka na rogu.
Cieszę się że nie kierowałem się złymi opiniami, dla mnie dobry film , z budowanym napięciem .
W wielkim skrócie? TO SPOILER UWAGA.
Początkiem jeden z kierownictwa firmy powolikończył odkrywać w jakiej śmierdzącej kupie znajduje się już firma ale nie pozwala mu tego dokończyć, całą pracę przekazuje jednemu ze swoich podwładnych by ten dokończył dzieła (za to, że powiedział parę dobrych słów gdy już nie musiał, jako nagroda za zachowanie/?). Dane na pendrivie w odpowiednihc rękach zostają skompletowane i przedstawione szefowi wszystkich szefów. Który postanawia na tym bagnie które jest zarobić ile z firmy się da kuuuuuuuuuuuuuuupe hajsu na zwykłych ludziach i pracownikach niższej rangi mimo ze wie iż ten ruch sparaliżuje gospodarkę firmy, firmę, ludzi zwykłych którzy inwestowali i tylko po to by wycyckać z cukierka ile się da a wszystkich innych zostawić z niczym- co doskonale wyjaśnia nam tytuł "chciwość":)
Ciężko mi to opisać słowami ale mniej więcej nakreśliłem :)
Jak dla mnie interesujący film mimo, że nie interesują mnie takie rzeczy :)