PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=33320}

Chlew

Porcile
6,6 1 487
ocen
6,6 10 1 1487
7,2 6
ocen krytyków
Chlew
powrót do forum filmu Chlew

Film jest podzielony na dwie części - jedna to historia kanibala żyjącego w średniowieczu, druga przedstawia zoofila w XX wieku. Historie te się przenikają, są prowadzone równolegle, zestawione na zasadzie kontrastu. W opowieści o kanibalu nie ma w ogóle słów (wyjątek - ksiądz na końcu, ale ten jest zagłuszany przez dzwon), w XX wieku ludzie gadają, gadają, szybko gadają. Niemal same zbliżenia na twarz, aktorzy gapią się w kamerę i recytują.

Rozwinę wstęp: technicznie to rzecz świetna - wątki przenikają się intuicyjnie dla widza, już po kilku minutach wiadomo który kadr jest z której historii. To samo z pomysłem - i wykorzystaniem go - na kontrastowanie tych dwóch wątków. Średniowiecze to głównie natura, horyzont i cisza. XX wiek to wnętrza pomieszczeń, wszystko jakby od linijki ustawione (przypomnijcie sobie "2001" Kubricka, to właśnie coś takiego) a ludzie gadają między sobą tak często (piętrowe dialogi, rzadko ktoś mówi krócej niż minutę) że uszy więdną.
A merytorycznie? Wątek kanibala jako tako ma sens - w obliczu upadku człowieczeństwa, dla niego polowanie na warchlaka to polowanie na warchlaka. Inni widzą w warchlaku człowieka, on i jemu podobni nie mają takich dylematów*. Z drugiego wątku już takich wniosków nie wyciągnąłem, prawdopodobnie jestem na to za głupi więc to moja wina, nie filmu.

No i nie potrzebnie się nasłuchałem podczas wykładu (w Iluzjonie przed filmem był wykład nt. kina PPP i kina w ogóle) o źle, bezwzględności i obrzydliwości tego filmu. Niczego takiego tu nie ma. Jeśli ktoś chce oglądać zapinanie świń z podniesionym czołem, póki co może liczyć tylko na "Balladę o Narayamie".


4/10.

*moja interpretacja, nie spotkałem się jeszcze z takim odbiorem filmu.

ocenił(a) film na 9
_Garret_Reza_

Dwa wątki wzajemnie się dopełniają. Pasolini pokazuje jak społeczeństwo piętnuje niewygodne pożądania protagonistów [kanibalizm i zoofilia]. W średniowieczu, ze względu na naturę epoki, nie mamy za bardzo do czynienia z dialogami. Koleś po prostu chce przetrwać i żyć w zgodzie z samym sobą. W XX wieku za to syn przemysłowca staje przed podobnym problemem. Ma się ożenić, odziedziczyć majątek etc. Ale interestuje go coś zupełnie innego, coś co stoi w sprzeczności porządkiem wyznawanym przez wszystkich wokół. Młody dziedzic porzuca kompromisy i zapina świnię.

ocenił(a) film na 9
_Garret_Reza_

No nie zgodzę się z tą opinią. Na mnie film zrobił olbrzymie wrażenie. Czy lub co Pasolini chciał przekazać można dyskutować. To trochę jak dyskusja co przekazać chciał Picasso. Nonkonformizm? Może. A może niemożność zapanowania nad instynktami? Moim zdaniem to zupełnie nie ważne! Chodzi o formę; tylko i wyłącznie o formę! To wyróżnia ten film (podobnie jak obrazy Picassa). To ma szokować, ma w PIĘKNY sposób opowiadać o gwałcie na naszych cywilizacyjnych i kulturowych dogmatach. Film jest naprawdę przepiękny, co czyli go wyjątkowo dziwnym. :)

PS. W filmie nie ma scen "zapinania świń" jeśli ktoś się przestraszył... :)

_Garret_Reza_

szanuję twoją wypowiedź przede wszystkim dlatego, że przyznałeś sobie swoją głupotę. nie chcę żeby to brzmiało obraźliwie, jestem zbyt zmęczona by opisać swoje stanowisko, ciężki dzień w dodatku spóźniłam się na połowę chlewu, który dzisiaj puszczali w krakowskiej księgarni. jak nie zapomnę, jutro rozwinę, po obejrzeniu pierwszej części, na która się nie wyrobiłam.

ocenił(a) film na 1
Below_Normal

Intelektualnie, powiedzmy od razu, to nie jest moje kino. Nie akceptuję niektórych jego przesłanek ani kluczowej diagnozy, iż człowiek jest liną zawiązaną miedzy zwierzęciem a nadczłowiekiem. Ani to odkrywcze(Nietzsche) ani atrakcyjne w formie, dodam, atrakcyjne dla mnie.
Nie czuję się z nim blisko również na płaszczyźnie emocjonalnej mimo tego, że nader często ,,wypomina się" Pasoliniemu powinowactwo z marzeniem sennym, a mnie truizm, że kino jest snem wyjątkowo odpowiada.
Stosem pacierzowym tej narracji jest teza, iż niepodzielnie rządzą nami instynkty i nawet przebywanie w cywilizacyjnej enklawie i otoczeniu kultury wysokiej symbolizowanej gustownymi wnętrzami, obecnością harfy na ekranie, co jest swoistym wyłomem warsztatowym, zwykle reżyser obywa się bez wykwintnej scenografii, niczego nie zmieni. Zaś ta część filmu rozgrywająca się w plenerze, głównie na zboczach wulkanów z dymiącymi dziurami nachalnie się kojarzącymi. Oto lewoskrętny humanista posłużył się mityczną czeluścią piekielną, światem nadprzyrodzonym.Pewnie gdzieś tam przemyca, ale tego już nie jestem pewien, tęsknotę za absolutem...
Tylko czy wielbiciele tego filmu wyrzekną się udogodnień życia by osiągnąć głębię życia?
Tu żachną się egzegeci twórczości Pasoliniego, wytykając, że się nie znam bo tak naprawdę mistrz ograniczał się do okazywania odrazy wobec otaczającej go rzeczywistości. Wspominają też coś o aktualności dokonań, nie wierzmy w to. Dzisiaj jesteśmy zbiorem ludzi, pracujących w różnych systemach, mających różne tożsamości i wynikające z nich koncepcje dobrego życia, więc i identyfikacja wolności ma rys osobny. W takim ujęciu to kino starzejące się nieładnie.
W razie każdym bądź lepiej odnajduję się w ,,trylogii życia" Pasoliniego, tam przynajmniej jest pochwała wolnego wyboru.
W "Chlewie" nade wszystko brakuje ... nożyczek montażysty!

P.S. Idąc za przykładem uczestników festiwalu w Sundance, którzy zorganizowali festiwal filmów z Harrisonem Fordem, w których nie biega, namawiam do organizacji festiwalu filmów Pier Paolo Pasoliniego, w których nie pada nazwisko: Palmiro Togliatti. Kim był wymieniony odsyłam, choćby, do Wikipedii.
1/10 z dziką satysfakcją

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones