Gdybym tuż przed śmiercią mógł spełnić swoje najskrytsze marzenia...
Wygrać fortunę na loterii. Co mi po niej? Ciężko byłoby umierać. Wydałbym na ratowanie żywota.
Podróże marzeń. Tym bardziej bolałaby śmierć. Już nigdy nie zobaczę tak pięknych miejsc.
Sama znajomość daty śmierci(choćby mocno przybliżona) byłaby już udręką.
Kto jest takim "cyborgiem" bez emocji, by żyć ze świadomością śmierci?A przy raku(i nie tylko) choroba nie da o sobie zapomnieć. I spokojnie zając się radosnym spełnianiem marzeń życia. Pewnie prawda jest taka, że tysiącom umierającym w hospicjach bardziej w głowie marzeniem życia jest" by nie bolało", albo "niech się to już wreszcie skończy."
Ja wolałabym umierać ze świadomością, że zrobiłam przed śmiercią coś wspaniałego, o czym zawsze marzyłam, zamiast martwić się, że nie zobaczę więcej takich widoków. Dla mnie tutaj jedyną wątpliwością jest, czy rzeczywiście racy starsi, chorzy panowie mieliby fizyczną możliwość wstać z łóżka i iść spełniać marzenia z listy. Ale, jeśli o to chodzi, to też za bardzo nie ma o czym dyskutować, bo w filmach wszystko jest możliwe.
E tam. To są starsi panowie a nie dwudziestolatka z wyrokiem. Przeżyli juz życie, jeden z nich zmagał się z chorobą od dłuższego czasu, obaj mieli w sobie wewnętrzny spokój i byli pogodzeni z losem. Moim zdaniem ładny film z fajnym poczuciem humoru. Film a nie reportaż o hospicjach nie doszukujmy się tylko nacieszmy z prezentowanego obrazu.