PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=28}

Cienka czerwona linia

The Thin Red Line
7,6 96 456
ocen
7,6 10 1 96456
8,0 26
ocen krytyków
Cienka czerwona linia
powrót do forum filmu Cienka czerwona linia

Czyli ludziom, którzy lubią podane na tacy truizmy na poziomie liceum, setki retorycznych
pytań i jałowych dywagacji. Nie ma tu absolutnie nic odkrywczego, a pseudofilozofie w
rodzaju "w przyrodzie wszystko walczy ze sobą", "nikogo nie ominie śmierć" czy "zło i dobro
to dwie strony jednego medalu" wzbudzają tylko śmiech. Naprawdę dorosły człowiek miał
odwagę napisać w scenariuszu tak kosmiczne banały?

Nie daję 1, bo było kilka naprawdę dobrych scen, zdjęcia są rewelacyjne, gra aktorska
dobra, a reżyseria bitew powala. Tylko scenariusz kuleje.

użytkownik usunięty
doorshlaq

Zgadzam się w pełnie scenariusz kuleje strasznie, jeszcze tak akcja zdobywania wzgórza była w miarę ciekawa, choć trochę za długa i brakowało pomysłowych rozwiązań to później było już coraz gorzej czyli nuda, nuda i te narratorskie wstawki które nie dość że nic wartościowego z sobą nie niosły to jeszcze brzmiały śmiesznie i banalnie.

doorshlaq

świetnie podsumowanie nic dodac nic ująć nie można go zakwalifikować jako totalnego gniotu bo gra aktorska, krajobrazy, muzyka sa dobre ale te pseudointeligenckie dialogi, rozmowy wszystkich (oprócz tego oficera co jego syn sprzedaje przynęty na ryby) zbyt topornie i siermiężnie podają na tacy wrażliwośc antywojenna. Paulo Coelho chyba sam nakręcił ten film, napisał scenariusz i jeszcze powinien zagrać takiego doradcę filozofa który doradza żołnierzom co w danej chwili powinni czuć.

ocenił(a) film na 10
doorshlaq

czytaliście książkę?
jeśli tak- to widocznie nie lubicie książek poruszających tematykę człowieka jako istoty słabej i wątłej a gdzie fabuła jest tłem tych rozważań. Innej możliwości nie widzę. Nie mówcie, że scenariusz leży bo gówno prawda. Chyba, że oczekiwaliście filmu w stylu szeregowca no to nie dziwne, że się rozczarowaliście.

ps. Coelho nie napisał "Cienkiej czerwonej linii" i "Stąd do wieczności" i daleko mu do geniuszu Jones'a.

ocenił(a) film na 10
Gem

No tak. Film jest cienki jak czerwona linia;) Jak ktoś się spodziewał Arnolda z machine gunem to się zawiódł.

ocenił(a) film na 1
Gem

Nie zgodzę się. Czytałem "Cienką czerwoną linię" z trylion razy i film się totalnie nie umywa do książki. Dużo, jak to u Malicka, intelektualnego pierdzenia. Film widziałem pierwszy raz zanim przeczytałem książkę i naprawdę mi się podobał. A potem przeczytałem książkę i czar filmu prysł. Już pomijam nieścisłości fabularne na lini film-książka (które są ogromne i dla mnie nie do przyjęcia), znam pojęcie licencia poetica, ale przez to film ma zupełnie inny wydźwięk jak książka. Jak to jest, że na podstawie "Stąd do wieczności", praktycznie nie odbiegając od fabuły, można było zrobić porządny film a tutaj tak spartolono robotę. Jones gdyby mógł, zapewne obił by mordę Malickowi.

No do cholery, tam nie walczyła banda filozofów! To byli prości ludzie, z prostych domów! Nie wymagajmy od farmera czy robotnika fabrycznego (bo tacy ludzie tam służyli) intelektualnych wynurzeń! A cały film sprowadza się do tego, że zwykli szeregowcy rozważają sens życia a w tle sobie leci wojna. Nie taka była idea tej książki, film nie pokazuje stosunków jakie panowały między żołnierzami (w książce było to świetnie opisane), nie ma pokazanej głupoty wyższych oficerów, itd.

ocenił(a) film na 7
nyggy

Pod tym komentarzem mogę się podpisać, z tą różnicą że najpierw przeczytałem książkę, a później obejrzałem film. Jeśli film jest adaptacją powieści to trudno uniknąć porównań- Książka Jonesa jest genialna, ale wymaga skupienia i co by nie mówić pewnej wrażliwości wewnętrznej, którą nie każdy posiada. Film z wielu względów interesujacy, ale książce nie dorasta do pięt.

nyggy

11 lat minęło, ten komentarz jest dowodem na to, że głupota jest ponadczasowa

ocenił(a) film na 1
trukomholek

Nie, ten film jest dalej przeintelektualizowaną nudną bzdurą. Jak z resztą wszystko od Malicka.

nyggy

Może i jest, ale twój komentarz wciąż jest idiotyczny

Gem

a co ma książka do filmu? Oceniam film, nie powieść. Oczekiwałem ambitnego, inteligentnego dramatu, a dostałem płaską, jednowymiarową, pełną truizmów kupę w stylu Coelho. Byc może powieść jest genialna, ale film słabiutki.

ocenił(a) film na 10
doorshlaq

"Nie daję 1, bo było kilka naprawdę dobrych scen, zdjęcia są rewelacyjne, gra aktorska
dobra, a reżyseria bitew powala. Tylko scenariusz kuleje."
I dla Ciebie film, w którym wadzi tylko kilka pseudointeligentnych (według Ciebie) wypocin jest słabiutki ? Rozumiem, że może ujmować ocenie, ale chyba nieźle przesadzasz. Jak sam napisałeś dobre zdjęcia, aktorstwo i reżyseria poniekąd..... moim zdaniem sam już sobie zaprzeczasz pisząc raz, że kuleje scenariusz tylko, a potem że film to słabiutka kupa.
Mi się podobał od początku do końca razem z tymi ckliwymi wstawkami, nie jestem fanką Coelho, nigdy nie spodobało mi się nic co napisał, ale też bez przesady, żeby tak po nim jeździć ? Banały - jak najbardziej. To już było? No ba! To napisz mi chociaż jedną w miarę aktualny film, który niesie w sobie treść w przyzwoitej formie, jednak dostanę coś ODKRYWCZEGO i NIEBANALNEGO :) będę super wdzięczna i być może zmienię zdanie na temat CCL i jej scenariusza.

ocenił(a) film na 8
doorshlaq

Hanna z 2011 zostala oceniona przez ciebie na 8, a cienka czerwona linia na 3. Ciezko mi to zrozumiec. No ale zapewne w hannie widziales odkrywcze i ambitne kino.

Ibrah

Domyślam się, że ciężko ci to zrozumieć. W końcu oceniłeś "Cienką czerwoną linię" na 8, więc widocznie widzisz w niej odkrywcze i ambitne kino. Współczuję.

Współczuję też tego, że kino musi być dla ciebie odkrywcze czy ambitne, żeby zasługiwać na wysoką ocenę. Często daję wysokie noty obrazom, które zapewniają mi po prostu dobrą rozrywkę. "Hanna" to film z prościutkim scenariuszem, nieodkrywczym i nieambitnym (choć niektóre dialogi są dobre) i, gdyby nie inne zalety, nigdy bym jej tak nie ocenił. Jednak jest to obraz dobrze wyreżyserowany, cudownie zmontowany, świetnie nakręcony i bardzo sprawnie wystylizowany, a Ronan naprawdę nieźle się spisuje w tej roli. Przypominam, że kino jest sztuką (także, a może przede wszystkim) wizualną i oprócz treści liczy się także forma. Forma "Linii" jest poprawna (poza zdjęciami, które momentami są naprawdę wspaniałe, i pojedynczymi rolami) i w żaden sposób nie ratuje tego steku banałów.

Problemem filmwebu są właśnie takie dyskusje. "Nie możesz mieć racji, bo oceniłeś wysoko film x albo nisko film y". "Człowiek, który ocenił film z na tyle, nie ma prawa głosu". I tak bez przerwy. Dlatego parę lat temu przestałem tu komentować. Może z co dwudziestej dyskusji wychodziło coś konstruktywnego albo przynajmniej zabawnego. Zanim skomentujesz czyjąś ocenę, zapytaj o powody tejże.

Najsmutniejsze w pewnym sensie jest to, że tak bardzo uwiera cię cudza ocena, że aż musisz ekshumować moją wypowiedź sprzed prawie 6 lat.

PS. Pierwszy rzut oka na twoją listę ocen pokazuje, że nasze gusta nie sa zbyt odległe, więc nie wiem, po co od razu to podejście. Wyobrażam sobie, jak trafiasz na ten sześcioletni wątek i zadajesz sobie trud, by przekopać moją listę ocen i znaleźć coś, co mnie ośmieszy w twojej opinii. Czy to naprawdę jest tego warte?

ocenił(a) film na 8
doorshlaq

Twoj komentarz pojawil sie jako jeden z pierwszych pod filmem (nie zwrocilem uwagi na date i nie wiedzialem, ze nie mozna komentowac postow, ktore maja 6lat). Pisales w swoim poscie, ze w cienkiej linii nie widziales nic odkrywczego, dlatego zapytalem sie czy widziales cos odkrywczego w Hannie? Powody twojej oceny sa w twoim pierwszym poscie, wiec pytac sie nie musialem, wystarczylo przeczytac. Sadze, ze 3/10 to zdecydowanie zanizona ocena. Tak czy inaczej pozdrawiam i zycze milego wieczoru.

Ibrah

Można, oczywiście, komentować stare posty, tylko to nie zawsze ma sens - przez sześć lat dużo się może zmienić. Co prawda w przypadku "Linii" nic się nie zmieniło, podtrzymuję ocenę po ponownym obejrzeniu tego filmu. Może teraz inaczej sformułowałbym swój główny post.

Nie twierdzę, że oceniłem ten film obiektywnie, zresztą nikt nie może tak twierdzić. Subiektywnie zasługuje na 3 z wielu powodów, których nie warto tu przytaczać. Film nie podobał mi się tak bardzo, że czułem się po nim po prostu źle, co zdarzyło mi się tylko kilka razy w życiu. Ba, mnie i dwóm osobom, z którymi go oglądałem, wiele scen wydawało się niezamierzenie śmiesznych.

Pozdrawiam i miłego dnia.

ocenił(a) film na 6
Gem

film nie został nakręcony dla książki. Jako niezależny twór nie może bronić i zasłaniać się książką. Ma swoje ręce i nogi, a nawet dostaje skrzydeł filozofii w wielu momentach, chyba nawet przez większość czasu, ale właśnie to najmniej do wojny pasuje, a przynajmniej nie w takim kształcie, w jakim film nam to serwuje.

ocenił(a) film na 10
Gem

Tak, film 10/10, ale książka jeszcze lepsza....

ocenił(a) film na 2
Gem

ten film nawet w polowie nie jest podobny do ksiazki ...

ocenił(a) film na 8
doorshlaq

Zgadzam się, że odrobinę przesadzono z tymi filozoficznymi przemyśleniami, ale ta wada i tak została zacmiona przez świetną grę aktorską i poprostu genialną muzyke...

ocenił(a) film na 9
doorshlaq

Przepraszam, ale uważasz, że miliony czytelników i fanów Paulo Coelho dysponują światopoglądem na poziomie licealisty?

Może nie dociera to do Ciebie, ale nie wszyscy ludzie znają odpowiedzi na postawione przez siebie pytania, niektórzy nigdy takich odpowiedzi nie znajdą, a tego typu książki, czy filmy są dla nich drogowskazem, dowodem na to, że nie są osamotnieni w swoich poglądach.

vasper

Licealisty? To mało powiedziane. Oczywiście, że nie wszyscy znają odpowiedź na pytanie, ile to jest 2+2 - tych, którzy jej nie znają, nazywa się idiotami.

ocenił(a) film na 9
doorshlaq

Jeśli dysponowałbyś chociaż odrobiną inteligencji, to nie wyzywałbyś ludzi od idiotów i nie przyrównywałbyś prostej arytmetyki do czysto filozoficznych, metafizycznych przemyśleń.

Jednak muszę Ci jedno przyznać, nick wybrałeś sobie świetny, bo dopuszczasz (przepuszczasz) do siebie jedynie te opinie, przekonania , które Tobie odpowiadają, nie godzą w Twój światopogląd, a resztę po prostu ignorujesz.

Tak poza tym, jeśli ci Twoi "idioci" nie umieją dodawać, to czytać pewnie też nie potrafią, więc co robią z książkami tego pana, palą nimi piecu?

vasper

Jeśli dysponowałbyś chociaż odrobiną inteligencji i wiedzy o literaturze, nie nazywałbyś truizmów Coelho "filozoficznymi, metafizycznymi przemyśleniami". Jestem otwarty na inne opinie, ale po przeczytaniu kilku książek tego grafomana mogę mieć chyba własne zdanie. Co nie znaczy, że inne ignoruję, przeciwnie - jestem ich bardzo ciekaw, o ile ktoś wyraża je z sensem, argumentując kulturalnie.

Co robią z książkami tego pana? Czytają je, uważając je za ambitne.

ocenił(a) film na 9
doorshlaq

Tak, jesteś bardzo otwarty na inne opinie...
Zwłaszcza wtedy, kiedy nazywasz swoich oponentów idiotami.

"ale po przeczytaniu kilku książek tego grafomana mogę mieć chyba własne zdanie."
Potrzebowałeś "aż" kilku książek tego autora, żeby stwierdzić jego "grafomaństwo"? Nie szkoda było Ci czasu, na takie "kosmiczne banały"?

Zresztą, co ja się będę odzywał, Ty na pewno masz bardziej trafne i głębsze przemyślenia. Zapewne, jak kiedyś przeczytam Twoją książkę, to zamknę się na rok w w całkowitym odosobnieniu i będę kontemplował, i rozmyślał nad pięknem słów, które napisałeś...

vasper

nie wiem, po co ta ironia. nie umiesz normalnie dyskutować?

po pierwsze: nigdzie nie nazwałem oponentów idiotami.
po drugie: wyjaśniałem już w tym wątku, czemu przeczytałem kilka książek tego grafomana i czemu nie szkoda było mi czasu. poszukaj sobie.
po trzecie: kiedy napiszę książkę, będziesz miał pełne prawo uznać ją albo za arcydzieło, albo za kompletną kupę, bo takie prawo ma każdy czytelnik każdej ksiązki.

ocenił(a) film na 9
doorshlaq

Z dużym prawdopodobieństwem można stwierdzić, że ewentualnymi oponentami, będą fani literatury tego autora, bo zmieszałeś jego książki z błotem, więc nie trzeba dużej inteligencji, żeby połączyć pewne fakty i dojść do tego typu wniosków.

"wyjaśniałem już w tym wątku, czemu przeczytałem kilka książek tego grafomana i czemu nie szkoda było mi czasu. poszukaj sobie."

Tak, czytałem tę wypowiedź i szczerze powiedziawszy, nic ona nie wyjaśnia...
Jak można czytać coś, co w ogóle Cię nie rusza, coś, co z góry uznałeś za grafomaństwo?
Równie dobrze mogłeś zabrać się za lekturę książki kucharskie - na to samo by wyszło.
Masz bardzo dziwne podejście, bo większość ludzi czyta książki, aby coś z nich wynieść, a nie zabiera się za jakiś tytuł, tylko żeby odfajkować go na swojej liście i pochwalić się tym przed znajomymi.

"kiedy napiszę książkę, będziesz miał pełne prawo uznać ją albo za arcydzieło, albo za kompletną kupę, bo takie prawo ma każdy czytelnik każdej ksiązki."

No tak, bo książki albo są genialne albo do dupy... Po prostu, przeciętnej książki, to już nie miałeś w ręku?
Aby na pewno nie jesteś informatykiem, bo tutaj ewidentnie widać system binarny - arcydzieło (1), "kupa" (0)?

Oczywiście, że każdy ma prawo do swojego zdania, ale powinno być ono wyrażone w odpowiedni sposób, z szacunkiem dla autora i osób stojących po przeciwnej stronie barykady.
Uważasz się za człowieka obeznanego z kulturą, a nie potrafisz uszanować odmiennego gustu.

vasper

1. Nie nazwałem swoich oponentów idiotami. Naucz się czytać ze zrozumieniem. I nie wnioskuj, tylko czytaj.
2. Niczego nie uznałem Z GÓRY za grafomanię. Musiałem przeczytać Coelho, by uznać go za grafomana.
3. Też czytam książki po to, żeby coś z nich wynieść. Nie wiem, gdzie przeczytałeś, że chciałem się tym pochwalić przed znajomymi, zwłaszcza że czytanie Coelho jest raczej powodem do wstydu, a nie dumy. Wiesz może, że czytelnik powinien poznawać nieznane sobie powieści czy też autorów, żeby ich oceniać? Ty nie musisz czegoś przeczytać, żeby się o tym wypowiedzieć?
4. Podejście inne niż twoje nie musi być dziwne.
5. Gdzie ty, do cholery, wyczytałeś, że moim zdaniem książki są albo genialne, albo do dupy? Naprawdę nie umiesz czytać. Napisałem wyraźnie, że książkę BĘDZIESZ MÓGŁ uznać za genialną albo kiepską, a nie że będziesz MUSIAŁ.
6. Też uważam, że swoje zdanie należy wyrażać z szacunkiem, dlatego staram się tak robić, o ile oczywiście ktoś traktuje mnie z szacunkiem.

ocenił(a) film na 9
doorshlaq

1. Proponuję również Tobie przeczytać dokładnie moją wypowiedz.
Co z sytuacją, gdybym ja był fanem Coelho? Może nie zdajesz sobie z tego sprawy, ale dotknęłaby mnie Twoja wypowiedź, że tego typu osoby są w Twoim mniemaniu idiotami.
2/3. Źle się wyraziłem. Po co czytałeś kolejne jego książki, skoro zapewne już po pierwszej wyrobiłeś sobie takie, a nie inne zdanie?
Owszem, każdy powinien poszerzać swoje horyzonty, ale jak Ty je poszerzyłeś, czytając kolejne powieści tego autora?
Dla przykładu przypuśćmy, że kompletnie nie interesujesz się wędkarstwem i latając po kanałach trafiasz na program o takiej tematyce i mówisz sobie: "obejrzę go" i do końca seansu będziesz siedział na wpół przytomny przed telewizorem, przed czymś, co dla Ciebie, równie dobrze, mogłoby nigdy nie powstać.
Jakie przydatne informacje wyciągniesz z takiego ślęczenia przed telewizorem? Że wędka musi mieć jakąś tam wymaganą długość, aby złowić konkretną rybę? :)

4. Może i tak, z tym, że zwykle ludzie dla rozrywki, nie katują się czymś, co im nie odpowiada.

5. No dobra, czyli ta Twoja książka będzie albo genialna, albo okaże się kompletną kupą? :) Czyli będzie na co czekać, albo i nie...
Poważnie mówiąc, było trochę nadinterpretacji z mojej strony, ale sam przyznasz, że po Twoich wcześniejszych wypowiedziach i tej ostatniej można było dojść do takich wniosków.

6, Ale ja tego szacunku za bardzo nie widzę, nie za bardzo jest możliwość gdzieś go wcisnąć pomiędzy jednych "idiotów", a drugich, czy też pomiędzy "grafomanów".

vasper

1. Nie nazwałem fanów Coelho idiotami.
2. Pisałem już, dlaczego. Zresztą jedna książka nie wystarczy, żeby mieć opinię o całej twórczości jakiegoś pisarza. A ja jeździłem dużo porannymi pociągami i nie zawsze miałem ochotę czytać z rana w podróży Faulknera czy Camusa.
3. Czytając pierwsze ksiązki Coelho, nie wiedziałem, że nie poszerzy mi to horyzontów. Byłem zresztą dużo młodszy i nie całkiem pamiętam swoje motywacje. Ale i tak wzbogaciłem wiedzę - przecież dowiedziałem się dzięki temu, że jakiś tam pisarz jest słaby i od tej pory mogę się wypowiedzieć na jego temat.
5. Nie, może też być kompletnie średnia. Ale prawda jest taka, że dla jednych będzie wspaniała, dla innych żenująco słaba, a dla jeszcze innych przeciętna.
6. Przecież grafomanem nazywam tylko Coelho, natomiast mianem idiotów określiłem jedynie ludzi majacych kłopoty z dodawaniem :_) Nie żywię szacunku do tego filmu, ale nie mam nic do jego fanów, o ile oczywiście nie chcą być chamscy.

ocenił(a) film na 9
doorshlaq

1/6. Nazwałeś idiotami ludzi nie radzących sobie z prostą arytmetyką, jednocześnie porównując ich do osób lubujących się w, jak to nazwałeś, "truizmach" Coelho i Malicka. To, że ci czytelnicy, lubią tego typu książki, wypowiedzi, nie znaczy przecież, że są idiotami. Takie osoby po prostu mają "inny stopień" wrażliwości, inaczej postrzegają niektóre sprawy, więc nie można ich w ten sposób szufladkować.

2. Jedna książka to za mało, ale aż sześć?
Poza tym, nie musiałeś przecież czytać Camusa. Nie masz innych, prostszych w odbiorze, ulubionych autorów?

3. Nie wolałbyś wzbogacić swojej wiedzy o autora, o którym mógłbyś wypowiadać się w superlatywach? ;)
Przepraszam, że tak się wtrącam, w końcu to Twoja sprawa co czytasz, ale wg mnie, lepiej wyszedłbyś na przeczytaniu czegoś, co wniosłoby coś bardziej istotnego do Twojego życia, niż wiedza, że ktoś tam nie potrafi pisać książek ;)

5. Między innymi dlatego świat jest tak ciekawy. Jeżeli wszyscy posiadaliby takie same poglądy, nie byłoby żadnej różnicy charakterów, to nasza planeta byłaby bardzo ponurym miejscem.

vasper

1. No tak, ale nie nazwałem bezpośrednio fanów Coelho idiotami, nie o to mi chodziło. Choć subiektywnie mam mało pozytywne zdanie o ich guście.
2. Pewnie, że mam. Ale to było dawno. Już nie pamiętam tak dobrze powodów.
3. Czytam tak wiele, że znalazło się miejsce i dla Coelho, i dla lepszych :)

ocenił(a) film na 9
doorshlaq

Pośrednio, czy bezpośrednio, to już niewielka różnica, bo tak czy siak mogłeś kogoś tym urazić ;)

Tak nawiasem mówiąc, nie widzę większego sensu w zakładaniu tego typu tematów, bo i po co drażnić ludzi. Niech każdy ogląda to co chce, czyta to co chce, robi to co chce, a dywagacje na temat rzekomej genialności (czy też jej braku) danego dzieła, zostawmy indywidualnej ocenie każdego z odbiorców.

vasper

Ale przecież po to jest ten portal, żeby ludzie mogli wypowiedzieć się na temat własnych ocen.

ocenił(a) film na 10
doorshlaq

I odpuść sobie tych "licealistów", znam inteligentniejszych i bardziej rozgarniętych i zaradnych życiowo oraz zdarza się, że bogatszych w wiedzę gimnazjalistów od ludzi studiujących. Wiek ma tutaj mało do rzeczy.

Vanillia

Ja to wiem, z zażaleniami zgłoś się raczej do vaspera, na którego posty odpowiadałem.

doorshlaq

Dziurawy durszlak wybełkotał: "Nie ma tu absolutnie nic odkrywczego, a pseudofilozofie w
rodzaju "w przyrodzie wszystko walczy ze sobą", "nikogo nie ominie śmierć" czy "zło i dobro
to dwie strony jednego medalu" wzbudzają tylko śmiech"

Kolejny debilny temat założony przez jakiegoś pryszcza. Jestem pewien że dzieciak nie przeczytał ani jednej książki Coelho i Jonesa. Mimo to ze swadą próbuje o nich rozprawiać.


Nyggy napisał: "No do cholery, tam nie walczyła banda filozofów! To byli prości ludzie, z prostych domów"

A możesz wskazać kto tam jeszcze filozofował oprócz Witta? Zresztą odpowiem za Ciebie. Nikt. Natomiast wszystkie teksty wygłaszane przez Witta w filmie, znajdziesz w trylogii Jonesa. Postać Witta/Preewita została oczywiście przez Jonesa celowo przerysowana. O takich postaciach w literaturze mówi się że są archetypiczne.

Reszta Twego wywodu jest więc kompletnie bezsensu. Przeczytaj dokładnie całą trylogię Jonesa, a potem obejrzyj jeszcze raz film Malicka. Może coś wtedy zrozumiesz.

ocenił(a) film na 10
dr Machino

jak to czytać nie umie, to się nie spodziewaj
wydaje się im że jak wysłuchali tekstu, posłuchali muzyki jak w radiu czy na dyskotece
obejrzeli obrazki jak z widokówek czy też z tapety z kompa to zaraz wpadną na to co się działo w tym filmie
ale tak to już jest z ludźmi że nie rozumieją, gorzej jak jeszcze piszą wywody na jakiś temat którego nie rozumieją, lub też nie zrozumieli bo dłubali w nosie lub w miedzy czasie robili coś innego bo wydało im się że nic się akurat nie dzieje
i potem wstawiają tą swoje wypowiedź na forum, szkoda że przez takich ktoś przeczyta i pomyśli nie warto
A jednak WARTO, bo to jest FILM o ŻYCIU, o ŻYCIU i jest bardziej prawdziwy jak Homilia w TV, tylko że nie każdy ma czas... chęci... wsłuchać się....

oremi

Ten film jest właśnie dla takich ludzi jak ty - nie umiesz się nawet posługiwać poprawną polszczyzną, co świadczy o tym, że niewiele prawdziwej literatury w życiu przeczytałeś. Nie masz kultury osobistej, bo oceniasz i obrażasz innych jedynie na podstawie odmiennego gustu.

Pewnie, ten film spodoba się prostemu człowiekowi, nieobeznanemu z klasyką filmu i literatury. To całkiem fajny kinowy odpowiednik McDonald's - tandetna, komercyjna bzdurka, która ma się dobrze sprzedać. Można coś takiego obejrzeć od czasu do czasu, ale żeby tak się tym fascynować?

Rozumiem, że dla człowieka głupiego albo po prostu niedojrzałego "mądrości" podane w tym filmie mogą się wydawać odkrywcze, ale człowiek, który już coś przeżył i przemyślał, uzna ten scenariusz za przesycony truizmami i banałami. Ten film jest mniej więcej tak "o życiu", jak "Plebania" czy "Na Wspólnej". Zapewne fani tych seriali też uważają je za ambitne, tak jak ty myślisz o tym gniocie.

Poczytaj trochę ambitnej literatury, także tej traktującej o wojnie, obejrzyj jakiś dobry film (jednak sugeruję literaturę, bo film każdy głupi potrafi obejrzeć) i zrozum, że "Cienka czerwona linia" to odgrzewany kotlet dla plebsu, czyli dla fanów literatury w rodzaju Coelho, taniej filozofii z kiosku i komunałów. Chyba że teksty w rodzaju "nikogo nie ominie śmierć" są dla ciebie czymś nowym. Wtedy odwołuję.

A może chcesz pogadać o literaturze i filmie? Z przyjemnością ci udowodnię, że się na tym nie znasz. W końcu widać, że niewiele czytasz, a arcydziełem są dla ciebie "Sami swoi", więc nie będzie to dla mnie trudna rozmowa.

ocenił(a) film na 10
doorshlaq

ty tak samo mnie zaszufladkowałeś jak ja, więc o jakiej kulturze chcesz się wypowiadać? że nie potrafię bardziej elokwentnie się wypowiedzieć - nie mam czasu myśleć nad każdym zdaniem pół godziny..

podoba mi się ten film i to nie dlatego że ma takie oczywiste proste i zwyczajne podejście do wojny, bo przedstawia to co przedstawia, ja po prostu lubię wracać do tego filmu i zawsze z miłą chęcią obejrzę jeszcze raz, tak samo jak Sami swoi, co akurat może nie mieścić Ci się w głowie
masz rację dużo nie czytam ale myślę że więcej niż przeciętny człowiek
ciekaw jestem tylko co Ci z tego przyszło, że tak dużo się naczytałeś i naoglądałeś ? co z tego masz? poza oczywiście piękną osobowością która w przyjazny i miły (nie obrażając nikogo) udowodni swoje racje

oremi

Odpowiedziałem ci w takim tonie, w jakim ty napisałeś o mnie. Cieszę się, że teraz byłeś już milszy.

Przecież nie zabraniam nikomu lubić tego filmu.

Co mam z tego, że się naczytałem? Pewną wiedzę i dużo przyjemności.

dr Machino

Kolejny cham i prostak usiłuje obrażać ludzi tylko dlatego, że mają inną opinię. Może, jeśli nie umiesz korzystać z internetowego forum zgodnie z jego przeznaczeniem i rozmawiać kulturalnie, powinieneś raczej skoncentrować się na przygotowaniach do egzaminu gimnazjalnego.

Przeczytałem sześć książek Coelho i (chyba) dwie Jonesa. Coelho jest koszmarny, co przyzna każdy literaturoznawca (którym notabene jestem z wykształcenia), natomiast Jones to solidny pisarz. Ale co nas obchodzi tutaj pisarstwo? Jones napisał całkiem dobrą książkę, ale Malick fatalnie ją zaadaptował.

Kto filozofował w filmie? Praktycznie każdy. Od narratora (nieważne, kto jest narratorem w danej chwili) poprzez postacie grane przez Penna, Caviezela, Reilly'ego i Nicka Nolte (nie chce mi się przypominać nazwisk postaci). Musisz obejrzeć ten film dokładniej - ja widziałem go dwa razy. Podałem cytaty w pierwszej wiadomości.

Jeżeli nadal będziesz pisał chamsko, następny twój post zignoruję. Mogę rozmawiać merytorycznie, ale nie będę się wyzywał z dzieciakami.

doorshlaq

doorshlaq napisał: "Przeczytałem sześć książek Coelho (...) Coelho jest koszmarny."

Czyli potrzebowałeś przeczytać aż 6 książek Coelho, aby zorientować się że czytasz coś koszmarnego? W takim razie zmarnowałeś bezpowrotnie masę czasu;)

doorshlaq napisał: "Kto filozofował w filmie? Praktycznie każdy. Od narratora (nieważne, kto jest narratorem w danej chwili) poprzez postacie grane przez Penna, Caviezela, Reilly'ego i Nicka Nolte (nie chce mi się przypominać nazwisk postaci). Musisz obejrzeć ten film dokładniej - ja widziałem go dwa razy. Podałem cytaty w pierwszej wiadomości."

Cytat nr 1 i 3 z twojego tytułowego postu powiedział Witt, natomiast cytat numer dwa został przez Ciebie wymyślony.

To na tobie spoczywa ciężar właściwego udowodnienia tezy. Niestety podobnie jak 99 proc. użytkowników tego forum nie stosujesz zasad dyskursu. Wybacz generalizację, ale tacy jak Ty umieją tylko wymyślić prowokacyjny tytuł tematu i nic poza tym. Powiedzmy jednak że przymknę oko na niedostatki z Twojej strony i odpowiem.

Postać grana przez N. Nolte (Tall) nie wygłasza żadnych tekstów filozoficznych. W jedynej scenie, w której słyszymy jego narrację wewnętrzną (ta początkowa na okręcie z Travoltą), padają zdania i teksty typowego, zawiedzionego brakiem awansu, zmęczonego życiem cynika. Jeżeli to nazywasz "filozofowaniem", to w takim razie filozofami będziesz musiał nazwać miliony ludzi na świecie, którym nie udało się zrobić kariery w pracy, mimo że tak jak postać grana przez N. Nolte wchodzili przełożonym w dupę. Jestem bowiem pewien, że ich myśli są bardzo podobne do tych wygłaszanych w narracji wewnętrznej przez Nolte. W innych scenach w których widzimy pułkownika, wygłasza on typowe żołnierskie formułki.

Postać grana przez Penna (Welsh) nie wygłasza żadnych filozoficznych tekstów. Jego narracje wewnętrzną słyszymy tylko raz (scena z Clooneyem). W jej trakcie padają zwykłe teksty i przemyślenia na temat polityki kadrowej w US Army (zaczerpnięte bez żadnych zmian z książki Jonesa). W pozostałych scenach występuje jako słuchacz tekstów Witta; taki rodzaj postaci która umożliwia dokładne przedstawienie jego przemyśleń (coś na wzór oponentów Sokratesa w "dialogach" Platona)

Postać grana przez Caviezela (Witt). No ona oczywiście filozofuje, o czym napisałem w swoim pierwszym poście w tym temacie.

Postać grana przez Reilly (Storm). W filmie wygłasza dokładnie jedną kwestię, która brzmi: Nie ważne jakie masz wojskowe doświadczenie ani jak dobrze jesteś wytrenowany, znajdziesz się w nieodpowiednim miejscu i czasie to i tak zginiesz (tłumaczenie wolne). Oczywiście ten tekst nie ma w sobie nic "filozoficznego" i jest zwykłym stwierdzeniem starej wojennej prawdy, która mówi że pocisk nie wybiera w kogo trafi.


dr Machino

Cieszę się, że zdecydowałeś się na rozmowę bez wyzwisk.

Przeczytałem sześć książek Coelho między innymi dlatego, że lubię wiedzieć, co krytykuję. Nie straciłem masy czasu, bo powieści tego grafomana czyta się bardzo szybko, a ja często jeździłem pociągami i nie zawsze miałem ochotę na ambitną literaturę. Uważam, że człowiek obeznany z kulturą powinien znać i kiepskie, i wybitne dzieła.

Przyznaję, że cytat nr 2 nie był dosłowny, sparafrazowałem wypowiedź Storma. Oczywiście, że to, co powiedział, nie miało być głębokie. Kłopot w tym, że nie było też w żaden sposób odkrywcze. Powstanie filmu ma sens tylko wtedy, kiedy albo dostarcza on rozrywki (ten mi nie dostarczył) albo w odkrywczy czy też po prostu ekspresyjny sposób przekazuje sobą jakieś ważne treści (ten nie przekazał mi absolutnie niczego, czego wcześniej sam bym nie przemyślał, własnie tak, jak ksiązki Coelho). Nie wiem, po co Storm to mówi. Żołnierze w tym filmie ogólnie nie mówią niczego tak po prostu, wszystko musi być Ważne i Głębokie.

Oczywiście, że umiem prowadzić dyskurs, więc generalizujesz niepotrzebnie. Z tym, że sama umiejętność prowadzenia merytorycznego dyskursu nie obliguje mnie do prowadzenia tegoż. Wyraziłem swoją opinię i tyle, nie muszę jej uzasadniać ani rozprawiać godzinami na jej temat. To, czy rozmawiam, zależy wyłącznie od reakcji innych.

Co do Talla masz rację. Postać grana przez Nolte nie filozofuje sensu stricto, ale jej wynurzenia są - ponownie - strasznie TYPOWE. Nie dowiaduję się niczego także od tej postaci. Zresztą, szczerze mówiąc, wypowiedź ta w kontekście całego filmu nie ma większego znaczenia. Skoro ten film składa się głównie z typowych, żołnierskich formułek, to jaki jest sens jego powstania? A idealna miłość z Mirandą Otto, która przez cały film tylko huśta się i ładnie wygląda (tak, wiem, tak pamięta ją bohater), która okazuje się być jedynie wydmuszką, nie wydaje Ci się tandetna? Dlaczego tu wszystko jest takie ograne, banalne, typowe?

Welsh filozofuje. Zacytuję pierwszy dialog: "Na tym świecie jednostka jest niczym. A innego świata nie ma". Dalej w filmie, nie tylko od Welsha, padają też inne komunały w rodzaju "gdzie jest twoja iskierka", "zabiorę cząstkę was ze sobą" i (z pamięci) "w trakcie wojny człowiek się zmienia". Chciałoby się odrzec "no co ty nie powiesz".

ocenił(a) film na 10
doorshlaq

ja to tak patrze, że może i masz chłopie wiedzę, ale po prostu zwyczajnie lubisz się kłócić udowadniać wyższość swoją nad innymi, no nie wiem skąd to się bierze, ale taki już jesteś, zwykły malkontent
przed kilkoma postami jedziesz drMachino żeby szedł na egzamin do gimnazjum, a jak udowodnił Ci że ma tyle samo pojęcia o tym filmie co ty, to nagle zacząłeś go głaskać,
Twój problem polega na tym że za dużo się naczytałeś i to co może jest odkrywcze dla innych nie jest dla Ciebie... tak Ci się wydaje.
Ten film jest odkrywczy bo może i jest ograny("może") ale też daje do myślenia(może nie Tobie bo ty już pozjadałeś rozumy innych) ale zwykłemu prostemu ludowi, który nie rozumie czym jest wojna.
Ciekaw jestem czy ty byłeś na jakiejś wojnie? Pewnie znasz ją tylko z filmów i z książek, ale zdarzyłeś już sobie wyrobić o niej zdanie. Znam wiele książek i znam wielu ludzi. Znam wiele rzeczy z książek i wiem jako praktyk( a nie jak empiryk z pisma) że życie to jedno, a książka to drugie.
Nie zrozum mnie źle, nie chce Cię obrazić, ale wypowiadanie się o wojnie na której się w życiu nie było to tak jak mówienie o budowie domu tylko na podstawie tego że się książkę przeczytało, czy też zrobiło domek z kart.

oremi

Nie lubię się "kłócić", tylko polemizować. Jest różnica. Nie służy to udowadnianiu innym, że mam rację, lecz wymianie poglądów. Może ja kogoś przekonam, może ktoś przekona mnie. Bytowanie w społeczeństwie polega na porozumiewaniu się. Czy wszyscy mają zachować swoje opinie dla siebie?

Nie "zacząłem głaskać" drMachino, po prostu zmieniłem swój ton, kiedy on go zmienił. Na początku lekko mnie obraził, więc się zrewanżowałem. Potem stonował swój język, więc i ja to zrobiłem.

Oczywiście, że nie byłem na wojnie. Większość z twórców filmu też nie była. Co z tego? Mówimy o filmie, a nie o wojnie. Nie jest ważne, czy film pokazuje coś wiernie. Ważne, jaki jest efekt artystyczny. Jeśli zechcę zobaczyć prawdziwą wojnę, to pojadę do kraju, w którym takowa się toczy.

ocenił(a) film na 10
doorshlaq

Chyba za daleko zaszedłeś w swoich przemyśleniach
Efekt artystyczny ? film właśnie pokazuje to co ma pokazać setki retorycznych pytań w połączeniu z cudownymi obrazami i muzyką. Myślę, że ten punkt efekt artystyczny pokazało w całym swoim zakresie jednolicie, mamy piękne krajobrazy, dobrą muzykę i pytania które mimo upływu lat dalej są bez odpowiedzi - może za bardzo się skupiłeś na ich bezpośrednim tłumaczeniu( w książce zawsze pokaże się coś lepiej niż w filmie np uczucia i myśli, a w filmie coś lepiej niż w książce np krajobrazy) - np poco nam wojna, skoro tyle zła nam przynosi? itd
Film mi się wydaje ma trafiać do wszystkich a nie tylko do wybranych oczytanych jednostek, a im bardziej prosty tym bardziej uniwersalny i zrozumiały swoim w przekazie.
Wojna to straszne dzieło i to jakie jest nikt nie zdoła przekazać, pokazać i opisać, także pisanie w temacie o "kosmicznych banałach" chyba jest lekko nie na miejscu.
Konfrontując to potem Twoimi własnymi słowami "mówimy o filmie a nie o wojnie" i "Jeśli zechcę zobaczyć prawdziwą wojnę, to pojadę do kraju, w którym takowa się toczy." to może jak zechcesz bronić własnego zdania "Nie ma tu absolutnie nic odkrywczego" to powiedz o co tak naprawdę ci chodzi ? Czego ty chcesz od tego filmu? Skoro prawda tego filmu i życia Cie nie przekonywują i tak naprawdę nie intersują ?
Może i za dużo prostych tu jest pytań i wszystko jest podane na tacy, ale Ty nawet nie chcesz dopuścić do siebie, że gdy wszystko co normalnie jest nie normalne( mordowanie ludzi itd) to właśnie wtedy myśli człowiek o własnej dupie, o swojej kobiecie, nie zamierza myśleć o czymkolwiek innym(budowaniu bezgranicznych monologów po "zjedzeniu słownika"), tylko w chwili wolnej, samotnej( bo chyba nie odmówisz tego że śmierc żołnierza na takiej wojnie to statystyka) odlecieć daleko i choć na chwilę zapomnieć co się tu dzieje do okoła, a dzieje się sporo i głowa może polecieć w każdem momencie

Także powiedz twoje posty to nie tylko chęć tworzenia "setki retorycznych pytań i (prowadzenia) jałowych dywagacji"?

oremi

Chyba nie chce mi się już tłumaczyć tego wszystkiego. Nie rozumiesz mojego postu - nigdzie się nie wywyższałem, nie pisałem, że jestem "wybitną jednostką". Już mówiłem, czemu nie lubię tego filmu, a ty zadajesz mi znowu te same pytania.

ocenił(a) film na 10
doorshlaq

nie no jasne, ja wiem... udzielanie takich odpowiedzi przez Ciebie to samo w sobie wywyższanie się, bo najlepiej jest komuś powiedzieć " Nie rozumiesz mojego postu"... chciałbyś pewnie dodać chłopcze
no ale widzę... postęp....znalazłeś czas żeby po tygodniu odpowiedzieć drMachino, czyżby wena podleciała? film jeszcze raz obejrzałeś, a może książkę doczytałeś?
pytania całkiem retoryczne, bo po co mi cokolwiek będziesz jeszcze raz tłumaczyć wszystkiego... Einstein powiedział kiedyś, że jak się nie da czegoś w prosty sposób wytłumaczyć, to nie ma się tak naprawdę o tym pojęcia.... także :D

oremi

Nie wszystko da się wytłumaczyć w prosty sposób, a odpowiadam po tygodniu, bo - w przeciwieństwie do niektórych - nie spędzam całych dni w necie.

doorshlaq

doorshlaq napisał: "Żołnierze w tym filmie ogólnie nie mówią niczego tak po prostu, wszystko musi być Ważne i Głębokie."

Tu się mogę z Tobą częściowo zgodzić. Faktycznie w filmie zabrakło pokazania tej zwykłej, szarej żołnierskiej codzienności, obecnej na kartach książki Jonesa. Zważ jednak że Malick musiał coś wyciąć aby się zmieścić w kinowym limicie czasowym. Pamiętaj że pierwotny materiał filmowy (już po pierwszej obróbce czyli po usunięciu scen nieudanych z przyczyn technicznych) liczył aż 6 godzin. W efekcie te zwyczajne sceny z życia żołnierzy zostały tylko zasygnalizowane w filmie w sekwencjach z "szybkim montażem", w muzyką Zimmera w tle.

doorshlaq napisał: "Welsh filozofuje. Zacytuję pierwszy dialog: "Na tym świecie jednostka jest niczym. A innego świata nie ma".

Po prostu Welsh - po to by odpowiednio oponować - wygłasza czasami teksty przeciwstawiające się poglądom Witta. Buntowniczy transcendentalizm młodego Witta versus zgorzkniały materializm starego Welsha. Jednak powtarzam ponownie, że w filmie jest to tak przedstawione aby widz odrzucał natychmiast poglądy Welsha i jednocześnie tym łatwiej przyjmował Transcendentalizm Witta. Ot taka sama sztuczka jaką zastosował Platon.

Co do cytatów. Pierwszy wprowadza nas w postawę jaką reprezentuje Welsh czyli materializm (fizykalizm), drugi wygłoszony nad grobem Witta jest w rzeczywistości pytaniem do samego siebie. Welsh sam siebie pyta gdzie jest jego iskierka w nawiązaniu do wcześniejszej rozmowy z Wittem, w skrytości bowiem Welsh podziwiał Witta. Trzeciego nie pamiętam (ale może był), czwarty cytat został przez Ciebie wymyślony.

doorshlaq napisał: "Co do Talla masz rację. Postać grana przez Nolte nie filozofuje sensu stricto, ale jej wynurzenia są - ponownie - strasznie TYPOWE. Nie dowiaduję się niczego także od tej postaci. Zresztą, szczerze mówiąc, wypowiedź ta w kontekście całego filmu nie ma większego znaczenia."

Ja akurat po krótkiej, blisko 3 minutowej scenie z Travoltą na okręcie dowiedziałem się że Tall:
a) Jest oficerem zawodowym z długim liniowym stażem, obejmującym I Wojnę Światową
b) Jest rozgoryczony tym że nie otrzymał upragnionego awansu, który pozwoliłby mu zejść z linii i zająć się pracą za biurkiem. Jest jednak gotów zrobić za niego wszystko.
c) Jest zmęczony i zgorzkniały. Nie lubi samego siebie i nienawidzi swoich przełożonych i podwładnych.

Po tej dawce informacji, jaką w tej scenie otrzymałem na temat Talla, rozumiem jego postępowanie w dalszej części filmie, znam już jego przyczyny itp. Dlatego nie dziwi mnie że:
a) upiera się przy ataku czołowym na wzgórze (taktyka rodem z PWŚ oraz chęć stworzenia
widowiska godnego wizyty admirała.)
b) tak a nie inaczej traktuje kpt Starosa (Zachowanie Talla wobec kpt Starosa jest odbiciem zachowania przełożonych Talla wobec niego samego)

Postać Talla jest realna, jest z krwi i kości. Z tego względu oczywiście jest typowa. Tyle że ja nie traktuje tego jako wadę a jako zaletę ponieważ dodaje to temu filmowi realizmu.
Oczywiście zdaje sobie sprawę że inni wolą oglądać w kinie postaci nierzeczywiste, nierealne, wręcz bajkowe jak np. główny bohater "Szeregowca Ryana" grany przez Hanksa. W cywilu znakomity nauczyciel licealny, w wojsku jeszcze lepszy, wyśmienity wręcz oficer rezerwy. Człowiek bez żadnej skazy i wady, co to w dzień wraz ze swoimi "chłopcami" zniszczy Tygrysa, w nocy pocieszy swoich podopiecznych opowiadając łzawą historyjkę, a przed snem ich utuli i przykryje kocem.


doorshlaq napisał: "Dlaczego tu wszystko jest takie ograne, banalne, typowe?"

A czy nie jest przypadkiem tak, że nasze życie jest zazwyczaj typowe, ograne i banalne?

doorshlaq napisał: "To całkiem fajny kinowy odpowiednik McDonald's - tandetna, komercyjna bzdurka, która ma się dobrze sprzedać."

Wyjątkowa bzdura. Wskaż mi inny hollywoodzki wysokobudżetowy film, w którym zastosowano choćby monologi wewnętrzne? Wskaż mi mainstreamowy hollywoodzki film, który posługuje się takim lirycznym i metafizycznym językiem? W którym hollywoodzkim filmie poruszane są kwestie z zakresu transcendentalizmu Emersona, Daseinu i bytu Heideggera czy fizykalizmu Wittgensteina?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones