Film, który w zapowiedziach wyglądał nieźle okazał się bardzo słaby. Do momentu zejścia lawiny jest dobrze, potem poziom drastycznie spada:
- nie ma momentu porwania licealistów przez lawinę - kluczowego momentu tej historii, centralny punkt filmu wokół którego powinna toczyć sie akcja przemyka sie bokiem poza fabułą
- wydarzenia opowiadane później są chaosem narracyjnym - mamy przeskoki w czasie, wyjęte z kontekstu sceny (akcja ratownicza - potem nagle przeskok w czasie o kilkanaście tygodni), brak zwartości
- tak naprawdę nie dowiadujemy się z filmu (z jego fabuły) ile osób zginęło (chyba, że przegapiłem)
- film koncentruje się nie na lawinie i akcji ratowniczej tylko na wydarzeniach późniejszych, które powinny zając max 5 min, nie 50.
Duży niedosyt w każdym razie. Nie ma w nim dużego ładunku emocjonalnego, jest taki nijaki. Gdyby to nie była historia prawdziwa, to po obejrzeniu tego filmu po kilku godzinach można by o nim zapomnieć.
moment porwania przez lawinę??? jasne...:) za duże koszty
Poza tym film w zamysle miał opowiadać o żałobie, to nie miał być film gdzie ukazana byłaby walka o przeżycie.
Jedyny problem polega na złej reklamie tego filmu - jakoby był on katastroficzny i traktował o samej wycieczce na Rysy i zejściu lawiny. A on koncentruje się na żałobie, na reakcji i życiu rodzin ofiar po tragedii. Brak dużego ładunku emocjonalnego? Przepraszam, sceny z Olszówką zwijającą się w pościeli syna i roztrzaskującą szkło w drzwiach szafki należą do jednych z mocniejszych w ostatnich latach filmu polskiego.
Zgadzam się z Tobą. Wiele osób, które oglądało ten film koncentrowało się na samej wyprawie, na lawinie, a film przecież nie o tym mówi. Jak sam tytuł wskazuje - traktuje on o żałobie, ogromnym bólu po utracie dziecka. Ja osobiście jestem pod wrażeniem roli Olszówki i sposobu, w jaki pokazała cierpienie matki. W końcu pokazano żałobę w realistyczny sposób, a nie jedna łezka i nic się nie stało.
Dokładnie,jak ktoś chce obejrzeć widowiskowy film o tragedii górskiej,z podobnym motywem niech włączy sobie,Everest ;)
Po samym tytule filmu można się domyślić, że film opowiada o tym, co nadeszło później :) O ciszy po śmierci bliskich. Siadając wczoraj do filmu myślałem w ogóle, że cała katastrofa zostanie przedstawiona w pierwszych minutach filmu. Ogólnie film poprawny, całkiem niezły, bez zbędnego patosu i nadęcia całkiem dobrze oddaje emocje i przeżycia. Tym bardziej, że ta historia miała miejsce naprawdę. Jako ojciec zupełnie nie wyobrażam sobie siebie w takiej sytuacji.
To nie była mocna scena. Była spoko, ale bez przesady, aby się nią jakoś zachwycać. Film bardzo średni, ja czuję duży niedosyt po obejrzeniu go.