Wyjaśnij mi proszę czym ten film sobie zasłużył na Oscara? Przed chwilą skończyłem go oglądać i generalnie nie wiem...
Jakbym nie przeczytał wcześniej książki G.Greenwalda o tym samym to z filmu bym wyniósł bardzo mało i to na dodatek strzępków informacji.
Zdaję sobie sprawę, że nie da się tych wszystkich informacji co były w książce zawrzeć w 2h filmie ale mimo wszystko można było więcej z tego wyciągnąć.
Jak dla mnie Oscar trochę wymuszony, żeby zwrócić uwagę na temat.. Za takie coś można wręczyć Pullizera.. ale Oscar?:|
Moim zdaniem Oscar głównie ze względu na temat - wszechobecna inwigilacja obywateli ze strony państwa (temat, nie da się ukryć, ważny) oraz postać Edwarda Snowdena - kapuś czy bohater? Film zwrócił uwagę też na aspekt wolności słowa. Moim zdaniem wolność słowa to fikcja i mrzonka, co ten film potwierdził. Na tych aspektach trzeba się skupić. Co do innych filmów nominowanych - nie wiem, nie widziałem niestety. Ale Citizenfour'a oceniam wysoko.
Być może najważniejszym pytaniem powinno być: Czy Ty w tym temacie wiedziałeś coś przed obejrzeniem filmu?
Bo jeżeli tak - to ten film nie wniósł nic nowego dla Ciebie. Natomiast po głębszym zastanowieniu racją jest, że film zwraca uwagę na ten konkretny i bardzo ważny temat. Co jest bodźcem do przeczytania lub zdobycia wiedzy w inny sposób..
Jest też dobrze zmontowany. Ale i tak nie dałbym mu Oscara [Chociaż tutaj poruszyłeś ważną kwestię - inne filmy nominowane - może rzeczywiście pozostałe były gorsze..]
Moja wiedza w tej kwestii jest akurat dosyć obszerna, jednak takich jednostek jak ja czy ty (bo przypuszczam, że wiesz, "co w trawie piszczy") jest w skali świata niewiele. A dla tych, którzy nie zdają sobie sprawy ze skali inwigilacji, "Citizenfour" musiał wywołać nie mały szok. Jeszcze raz podkreślam, że trzeba zwrócić uwagę na reperkusje, jakie spotkały twórców filmu, w redakcji "Guardiana" oficjalnie interweniował rząd brytyjski. To jest skandal. Trzeba wypić nawarzone piwo.
Masz rację. Ja chiałem tylko zwrócić uwagę, że w filmie takich informacji nie było. Jak sobie przemyślałem dłużej to był rzeczywiście dbrze zmontowany ale według mnie to dalej nie wystarczy na Oscara.
Tamatycznie jeśli ktoś nie wiedział o tym nic - to film jest dobrym początkiem. Po obejrzeniu filmu ktoś zacznie szukać więcej informacji.. dojdzie do książki o której pisałem.. itd
Może wytłumaczę na czym polega problem w moim przypadku. Ja jestem osobą która bardzo mało się interesuje polityką. Afery traktuję jako coś "codziennego". Podejrzewam, że jest dużo młodych ludzi, którzy tak do tego podchodzą. Film traktuje sprawę bardzo powierzchownie i jeżeli bym wcześniej nie przeczytał książki i nie znał skali problemu i szczegółów to potraktowałbym to jako kolejną aferę. Co przechodzi w dzisiejszych czasach bez tzw. echa. [co absolutnie nie jest normalne ale mimo wszystko jest "normą"]
Powtarzam - jeżeli potraktujemy ten film jako środek do zwrócenia uwagi na problem to spełnia swoją funkcję dobrze. Natomiast nie uwarzam, że jest to film na tyle doby, żeby zasłużył na Oscara.
Podejrzewam, że jest dużo młodych ludzi, którzy tak do tego podchodzą. Film traktuje sprawę bardzo powierzchownie i jeżeli bym wcześniej nie przeczytał książki i nie znał skali problemu i szczegółów to potraktowałbym to jako kolejną aferę. Co przechodzi w dzisiejszych czasach bez tzw. echa. [co absolutnie nie jest normalne ale mimo wszystko jest "normą"]
no właśnie dla mnie chyba to jest najmocniejszym elementem całej tej historii. mówili o tym zresztą również inni bohaterowie filmu - Ladar Levison , twórca Lavabiut, i towarzyszący mu na konferencji prasowej kolega (niestety nie pamiętam nazwiska): że dziś wolność słowa zlewa się z prywatnością, a większość z nas przyjmuje, bez żadnego zaskoczenia czy oporu, że przecież prywatność, zwł. w sieci, nie istnieje. i podkreślają, że to jest najbardziej niebezpieczne: to że teoretycznie zdajemy sobie z tego sprawę ale jest to w jakiś sposób oczywiste, nie podejmujemy więc żadnego wysiłku by coś z tym zrobić.
w innym filmie, z tej samej tematyki - Killswitch (w polskiej dystrybucji ma tytuł #bitwaointernet) jest fragment wypowiedzi Snowdena z jakiegoś wywiadu, w którym mówi, że to, czego najbardziej się boi to to, że ludzie nic nie zrobią. czyli - ok, jest afera, ludzie się poburzą, podenerwują, ponarzekają, ale za moment wrócą do normalnego życia, korzystania z technologii - albo wypierając z głowy myśl, że wszystko co robią jest lub może być monitorowane, albo po prostu biorąc ten fakt za oczywistą oczywistość.
Bo i nie warto.
Początek filmu - "inwigilują nas"
Środek filmu - "inwigilują nas"
Koniec filmu - "inwigilują nas"
I nic więcej ten film nie ma do przekazania. Nuda, nuda, nic nie wnoszące rozmowy. Ludzie wcześniej wszystko usłyszeli z TV (w sumie dla średnio rozgarniętego widza żaden szok czy zdziwienie, że rząd USA <<lub każdy inny>> chce wszystko kontrolować, zwłaszcza w dobie tak rozbudowanej cyfryzacji), a tutaj jest zlepek informacji z programów informacyjnych z suchym komentarzem.
Naprawdę ten film dostał Oscara z pobudek politycznych, a nie że jest dobrym dokumentem.