Dla tych, co myślą, że to film o niemieckim społeczeństwie, mam niemiłą wiadomość: wszędzie są tacy młodzi ludzie jak tam - picie, seks, bełkot, ksenofobia itd. itp. Reżyser pokazał mielizny takiego życia, ale - dla mnie - mało przekonywująco. Główna bohaterka "wytrzeźwiała", sądzę, że większość też dojdzie do siebie, gdy zacznie się dorosłe życie: praca, rodzina, dom. Część nie dożyje, parę procent zasili szeregi partyjek o mętnej ideologii, klubów kibica czy rzeszę więźniów pospolitych. Film prześlizguje się nad społecznym odbiorem takich postaw (nie liczę rodzin).Odbiegając nieco od filmu: wielu ludzi myśli tak - chwasty trzeba wyrywać (chwasty to przywódcy, liderzy). No tak, ale jak to zrobić, gdy nasze kodeksy karne są nafaszerowane źle rozumianym humanizmem. Sądy zaś chronią nie tylko dane osobowe "urodzonych przestępców". Młodzież dorasta w bólu, tym bólem jest fakt, że dużo chce, a mało może, bo niewiele potrafi. Więc buntują się młodzi - niemal wszyscy. Część buntuje się, bo chciałaby od razu kosztować owoców, a robić im się nie chce. Policje świata mają swoje wtyki w tę większą (amerykańska) czy mniejszą (europejska) gangsterkę. Pytanie - czemu jej nie likwidują pozostawię domyślnym.