Przyznam szczerze, że film obejrzałem, bo zaciekawiło mnie streszczenie. Body horror i zwykle towarzyszący mu festiwal obrzydliwości był swojego czasu całkiem popularny, ale dzisiaj cofnął się do "horrorowego podziemia". Nie ma co ukrywać tego typu produkcję raczej ciężko uświadczyć w czasach gdzie 80% horrorów sprowadza się do historii o duchach, opętaniach, albo opętaniach przez duchy... Czy było warto? W sumie, jak ktoś jest fanem filmów gore to się zawiedzie. Niby tam jest wszystko pokazane, niby laska gnije... ale tak na pół gwizdka... Jak ktoś za opus magnum uważa obecność to nie zawiedzie się. Tym pierwszym znacznie bardziej polecam film Thanatomorphose. To dokładnie ta sama historia (nie zdziwiłbym się gdyby Contracted było wymyślone jako ugrzeczniona wersja Thanatomorphose) tylko tam jest dużo, dużo więcej obrzydliwych efektów i niepokojącej atmosfery i w ogóle wszystkiego.
Martwa dziewczyna, May, Raw, American Mary... to pierwsze, które przychodzą mi na myśl, całkiem zgrabnie zrobione. 'Nekromantik" 1 i 2 to taka klasyka, ale dość stary film, w którym dodatkowo główną rolę odgrywa nekrofilia.
Dla mnie tanatomorfoza była słaba, takie 3/10, a lubie gore. Brak tam treści i fabuły. Niby dużo mocnych scen ale ukazanych w półmroku, przez co mało co można zauważyć.
Nie wiedziałam, że jest taki podgatunek horroru, więc widzę coś takiego drugi raz (pierwsza była "Mucha") i jestem pozytywnie zaskoczona. Zgrabny film, wciągający, wyważone efekty, więc nawet nie fan gore spokojnie obejrzy i tak jak piszesz - miło zobaczyć coś innego niż duchy i opętania.