poza dobeymi zdjeciami, nie dostajemu w sumie nic ciekawego. schemat jak w kazdym filmie o "muzykach wykletych". niestety walkowany juz tyle razy, ze zaczyna byc zenujacy. Corbijn mial szanse przelamac trend, bo jak fotograf grupy, mogl pokusic sie o mniej zaangazowana relacje, albo z innej perspektywy. jednak ciagle jest to samo co zawsze, a niespojna narracja powoduje, ze w sumie nie wiadomo o czym opowiada ten film.