Cronenberg jest zdecydowanie ciekawym reżyserem. Dwa jego filmy totalnie nie przypadły mi do gustu, co nie znaczy, że nie sięgnę po następne. Nie mniej Crash to dla mnie zlepek scen prowadzących w konsekwencji do seksu. Nie ma tu praktycznie fabuły, tylko pretekst, żeby bohaterowie współżyli. Co robią niemalże przez połowę seansu. Tak więc w konsekwencji mamy film typu seks -> parę scen prowadzących do spotkania bohaterów -> seks -> parę.... i tak przez półtorej godziny. Duże rozczarowanie.

Potomstwo, Skanerzy, Videodrom ,Mucha, Nierozłączni - najlepsze filmy Davida jak dla mnie.Polecam bo to wielkie dzieła.

Widziałem z nich 'Videodrom'. Póki co jedyny film Cronenberg'a który przypadł mi do gustu.

No niestety, ale nie zrozumiałeś filmu. Odbierasz wszystko zbyt powierzchownie, mało który film może się równać z "Crash" merytorycznie. To opus magnum Cronenberga.

Bardzo możliwe, że go zrozumiałem według Ciebie źle lub wcale. Jednak każde wielkie dzieło powinno dawać więcej niż jedną, konkretną interpretację. I ja jakoś go sobie tam zrozumiałem. A że to film o ludziach szukających coraz większych podniet, bo te "klasyczne" są niewystarczalne. A że o relacji człowieka z maszyną. Mocniejszej niż z drugim człowiekiem. Pewnie wiele bym tam jeszcze znalazł, tylko nie o tym tu mowa. Mowa o tym, że wszystko to dla mnie założenia i chęci, realizacji których nie widzę na ekranie. Wszelkie metafory są nietrafne i niestrawne. Przynajmniej dla mnie. Osobiście nie lubię założeń, że coś wielkim dziełem jest i już. W mój gust się to nie wgrywa. Zresztą "nie wgrywa", to mało powiedziane. Do tego dodam zdanie które gdzieś przeczytałem i w gruncie rzeczy jakoś mi z nim po drodze. Prawdziwie wielkie dzieło, powinno być zrozumiałe dla wszystkich. Również niewyedukowanych. To nie jest odnośnie filmu, a Twojej opinii, że nie rozumiem Największego dzieła Cronenberga. :)

Rzeczywiście jedna, bardzo prosta interpretacja filmu jest na jego niekorzyść. Np. "Lot nad kukułczym gniazdem" i ta kultowa już formułka o walce z systemem, totalitaryzmem, narzuconymi regułami, ale sęk w tym, żeby przyjrzeć się też formie w jakiej reżyserze przedstawia ten temat. Jeżeli mówimy o "Crash" to przede wszystkim trzeba mieć na uwadze to, że wizja jest absolutnie oryginalna, tzn. film porno na pierwszy rzut oka, ale jednak pod tym kryje się olbrzymia warstwa i rozprawa posthumanistyczna. Ja mogę powiedzieć, że jestem totalnie zachwycony nie tylko tematem, ale również sposobem w jaki Cronenberg prowadzi narrację. Jest ospale, delikatnie, jak w zwykłych filmach porno, niemniej czuć klasę zdjęć oraz wytrawne aktorstwo. Arcydzieło.

I super :) Zawsze jest fajnie jak ktoś znajdzie dla siebie jakieś arcydzieło. Też bym się chętnie w tym filmie zakochał, ale nie dam rady. W przeciwieństwie do Ciebie, ten sposób przedstawienia fabuły czy też tematu, kompletnie do mnie nie trafił. Co najwyżej zirytował. Dam jednak Cronenbergowi jeszcze parę szans, żeby mnie uwiódł. ;)

gimbusy powinny miec osobne forum (pod nazwą ŚMIECI) na swoje mundrosci.

dobrze ze cie wykopsali!

bycie DURNIEM nie jest zabronione, ale czy koniecznie trzeba sie tym chwalić?

gimbus nie zauważy dobrego filmu nawet gdy usiądzie mu na twarzy.