PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=694246}
7,3 105 495
ocen
7,3 10 1 105495
7,5 33
oceny krytyków
Creed: Narodziny legendy
Urażona duma to w sporcie poważna sprawa. W kinie jednak stawki bywają wyższe. Rocky Balboa... czytaj więcej

Recenzje Użytkowników

Ryan Coogler postawił na własne umiejętności, sprawdzonego aktora – Michaela B. Jordana, a także nieco zapomnianego już, ale niezwykle doświadczonego i znającego od podszewki całą serię Sylvestra Stallonea. Dzięki temu stworzył ponadczasowe dzieło, które złotymi literami wpisze się zarówno w historię "Rocky’ego", jak i całej kinematografii! więcej
Problem z recenzowanym spin-offem jest zasadniczo jeden – to nie jest kolejny "Rocky". Osobiście nie mogę przeboleć, iż słynny "Włoski Ogier" odsunął się w cień na rzecz następnej, iPadowej generacji. Gdzieś po drodze zniknął klimat starych części, ich prostota i magia (...), nawet w obliczu faktu, iż film jest naprawdę solidnie nakręcony i nie bezcześci wieloletniej tradycji serii... więcej
"Creed" jest właściwie tym, czym niespełniony "Rocky V" miał być od samego początku i wydaje się, że Sly ostatecznie zmazał plamę na serii.  więcej
Esencją wszystkich poprzednich części było to, że Rocky stawał do walki o to, aby udowodnić coś światu i przede wszystkim samemu sobie. Bez względu na przeciwności zdrowotne, finansowe i społeczne, stawał do boju, a my jako widzowie z zapartym tchem mu kibicowaliśmy. Nie przeszkadzało nam to, że walki były nierealistyczne, a Stallone był nieumiejętnym aktorem. Nie przeszkadzało nam nic. Jakim więc przykrym widokiem dla mnie było, gdy legendarny Balboa musiał zmagać się z chorobą i trenować chłopaka, którym mnie w ogóle nie przekonywał. Rocky rozmienił się na drobne, a jego imię zostało zszargane. więcej
Na pierwszy rzut oka "Creed" bardzo przypomina filmy z serii o Rockym, ale to tylko pozory. Ryan Coogler umiejętnie prowadzi historię. Wspólne mianowniki to tylko smaczki i popkulturowe nawiązania. Dzieło twórcy "Czarnej Pantery" to zupełnie nowe rozdanie i wprowadzenie do historii nowych nieopatrzonych bohaterów. Crem de la crem pozostaje natomiast rewelacyjnie napisana relacja na linii uczeń-mistrz. Choć obaj kształtowali się w innych realiach, to każdy z nich ma równie silny charakter i te same aspiracje. Poczciwy Rocky w tej części bardziej przypomina trenera Mickeya niż dynamicznego Włoskiego Ogiera, nokautującego przeciwników jednym ciosem. więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones