Obejrzałem na Polsacie film pt. "Święty Mikołaj z 34. Ulicy" (czytał Stanisław Olejniczak) - całkiem przyjemny i świąteczny, chociaż moim zdaniem nieco rozwleczony. Jest naprawdę nieźle do momentu rozpraw sądowych - mamy ich bardzo dużo i stanowią niemal pół filmu. Wiadomo, że to z przymrużeniem oka i w ogóle, ale to produkcja bardziej skierowana do dzieci i podejrzewam, że ciągłe rozprawy sądowe mogą je znudzić, mimo że humoru czy wzruszeń tam nie brakuje. No, ale może czepiam się. Nie podobał mi się jeszcze wątek romansowy tego adwokaciny z panią Walker – gdzieś taki drętwy i chociaż ważny dla fabuły, to dla widza chyba najmniej ciekawy. Znacznie lepszym elementem opowieści jest intryga „wygryzienia” centrum handlowego, w którym zatrudniono prawdziwego Mikołaja. Prezesa konkurencji zagrał tutaj Joss Ackland, znany z „Zabójczej broni 2” czy „Uciec, ale dokąd?” - aktor naprawdę świetnie odgrywa role negatywne. Jego postacie zawsze są wyrafinowane i bezwzględne. Również i tutaj wypadł nieźle. W jego prawą rękę wcielił się James Remar – kolejny charakterystyczny aktor z ery VHS. Sędziego zagrał Robert Prosky – kojarzony głównie jak wredny właściciel garażu z „Christine” albo miły dziaduś z „Gremlinów 2” czy „Last Action Hero”. Tutaj taką rolę pośrednią miał – ciężko było rozgryźć jaki werdykt wyda. Ale wszystkich przyćmiewa Richard Attenborough jako Mikołaj – idealna osoba do tej roli. Charyzma, ciepły głos i adekwatny wygląd, uroczego siwego staruszka. No w historii kina chyba lepszego nie było . Film jest z lat 90., ale zauważyłem, że miejscami stylizowany był trochę na lata 40-50., chociaż to może zbieg okoliczności. Ale te ubrania bohaterów jak futra czy kapelusze oraz stroje dzieci przypominały ubrania z tamtych dekad. Nawet czasem wygląd ulic lekko kojarzył się z tym okresem. Ogółem film nie pozbawiony wad, ale przyjemnie w święta zobaczyć, chociaż są lepsze pozycje w tym gatunku. Ode mnie 6/10.