Jestem na świeżo po seansie i muszę powiedzieć jedno: nigdy w życiu nie widziałem tak
realistycznej dramatu/komedii romantycznej, próżno szukać tutaj hollywoodzkich zagrywek i klisz.
Dorzućmy tego bardzo dobry scenariusz i świetną parę aktorską. Ten film wywraca gatunek do góry
nogami, dosłownie. Nie umiem specjalnie pisać o filmie zaraz po seansie ale musiałem zasiać
ziarno które może z czasem wykiełkuje w jakąś ciekawszą dyskusję. Pamiętacie Pamiętnik
Pozytywnego Myślenia ? Ten film jest lepszy, jestem zszokowany jak dużo treści można zawrzeć w
filmie tego gatunku i to w wcale nie długim czasie.
Pardon, zwykle nie używam polskich tytułów. ale dla jasności chodziło mi o film Silver Linings Playbook :)
Często nie mam pojęcia o jaki film pytają mnie znajomi podając polski tytuł, a jak słyszę coś typu Podziemny Krąg to wybaczcie. Zresztą pod kątem ocen wolę zaglądać na rottentomatoes, na FW oceny są często mocno zaniżone przez co kilkukrotnie mogłem przegapić dobry film.
Dokładnie tak. Tylko angielskie tytuły, bo potem się okazuje,że "Dirty Dancing" to "Wirujący Seks". a "Limitless" to "Jestem Bogiem"
Masz rację dosyć realistyczny film. Jest chłopak i jest dziewczyna. Po jakimś czasie zaczyna się ich interakcja, która przekształca się w "coś". Zastanawiam się tylko w którym momencie Sutter zakochał się w Aimee. Oglądając ten film zastanawiałam się czy faktycznie ją kochał (dopiero końcowe minuty mnie przekonały).
Postać Suttera- moim zdaniem okej. Pozytywny chłopak. Szczery. Niczego nie wyolbrzymiał. Wszędobylska whisky mnie trochę wkurzała, no ale nie ważne. Żył chwilą. W pewnym momencie zaczął myśleć przyszłości. Według mnie była to bardzo realistyczna postać, gdyż dla wielu młodych ludzi takie "dorosłe" życie zaczyna się w momencie, gdy skończy szkołę/studia i znajdzie swój życiowy cel. Najbardziej w nim podobało mi się to jak patrzyła na innych. Chciałabym kiedyś kogoś takiego spotkać :)
A Aimee? Ona była poukładana, też była sobą. Stała się otwarta na rożne możliwości. I znów to realistyczna jak dla mnie postać, bo ilu jest takich ludzi na świecie? Dopiero przyjaźń, miłość mogą otworzyć nam oczy na świat :)
Wniosek? Chyba jestem pod wrażeniem :)
Postać Suttera jest świetnie napisana ze względu na swoją maskę. W grupie dusza towarzystwa, prywatnie dziecko pozostawione przez ojca, alkoholik. Ta scena ze swoim szefem (better call Saul :)) na końcu, fenomenalna. Jego postać przypomina mi trochę siebie z czasów kiedy nadużywało się imprez. Aimee jest równie dobra ale nie tak złożona, przy tym bardzo naturalna, myślałem, że jej rola w Spadkobiercach była przypadkowa ale jak widać myliłem się. Chyba największa niespodzianka 2013 obok Fruitvale Station którego jednocześnie polecam.
Jestem zaskoczony jak w tych czasach można nakręcić bezkliszowy film z tego gatunku, 3 x wow. Siedziałem tak sobie, oglądałem wciągnięty i tak sam do siebie: "pewnie skończy się tak, pewnie zaraz stanie się to" i muszę przyznać, że dawno tak nie strzelałem w płot jak w tym przypadku.
Kiedy Sutter pojechał do Aime, jaki był to przedział czasu ? Zaledwie kilka dni ? czy może zrobił to rok później ? Aime miała dziwną minę, jakby niezbyt pasowało jej to, ze sie pojawił ...
Myślę, że zjawił się u niej później niż kilka dni, myślę, że to okres od wakacji do rozpoczęcia przez Aimee studiów, strzelam, ze jakieś 2-3 miesiące. Spodziewam się, że odmieniona przez Suttera układa sobie życie z kimś innym. Podobają mi się tego typu zakończenia bo nie do końca można go nazwać happy endem i nie jest kliszą typowych komedii romantycznych.
Moim zdaniem jakkolwiek by się nie skończył, to i tak będzie to zawsze happy end. Nie rozpatruję tego tylko w kategorii "będą czy nie będą razem". Bo jeśli by im się udało to mamy happy end, ale jeśli nie to nadal jest happy end, bo Aimee ma to o czym marzyła, a Sutter zaczął żyć normalnie i jak sam określił może jest jeszcze dla niego jakaś szansa (a jest!) :D
Ale wiesz, nie jest to takie zakończenie jak w standardowym filmie z tego gatunku. Owszem finalnie każdy skorzystał na tej lekcji ale to nie "i żyli długo i szczęśliwie".
Nie ma bata, żeby zranienie po pierwszej miłości ogarnąć po 3 miesiącach.
Myślę, że ją bardzo zabolało rozstanie i rozczarowanie, zdążyła się już pogodzić ale jeszcze się nie poskładała. A tu się znów pojawił on ;)
Dlatego lubię tego typu zakończenia, można o nich rozmawiać bo tak naprawdę nie wiemy. To takie Allenowskie zakończenie.
Podobała mi się ta "dziwna" mina, pokazała, że dziewczyna ma trochę charakteru. gdyby wskoczyła mu w ramiona, byłabym załamana. :)
Jakoś mam takie wrażenie, że nie udawał. Utwierdziła mnie w tym ta scena z szefem i z tym nowym chłopakiem byłej dziewczyny :) On był taki jaki chciał być. Może i cierpiał z powodu ojca, ale robiła to 'po cichu", a ten większy zawód dopiero pojawił się, gdy się z nim spotkał.
Scena, w której pisze ten list motywacyjny jest pięknym podsumowaniem jego osoby.
Teraz już wiem, że jestem pod wrażeniem ;p
Nie twierdzę, że udawał, po prostu maska, jest osobą która ukrywa swoje problemy rodzinne, a raczej jest przeświadczony, że ich nie ma. Dopiero konfrontacja z ojcem i wypadek otworzyły mu oczy - jak jest, że jego życie nie jest takie jakie widzi.