PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=487409}

Człowiek o żelaznych pięściach

The Man with the Iron Fists
5,3 13 235
ocen
5,3 10 1 13235
4,2 4
oceny krytyków
Człowiek o żelaznych pięściach
powrót do forum filmu Człowiek o żelaznych pięściach

Ten film śmiało mogę określić jako własne guilty pleasure. "Człowiek o żelaznych pięściach" to zwyczajnie nieudany film. Starał się naśladować styl Quentina Tarantino (który był zresztą producentem), ale RZA brakuje talentu, zarówno reżyserskiego, scenariuszowego i aktorskiego.

Film widocznie był okrajany, z 4 godzinnego oryginału usunięto ponad połowę. Masa nieścisłości, wątków znikąd- jeden wielki bajzel. Historia jest nieciekawa, wątków pobocznych za dużo (jak na tak krótki seans), nic nie jest odpowiednio rozbudowane. Dialogi wzbudzają uśmiech politowania, już nawet beknięcie w filmach Tarantino jest bardziej treściowe niż jakakolwiek kwestia wymyślona przez RZA.
Bohaterowie ledwo są naszkicowani. Nie jasne są ich motywy, trudno opisach ich osobowość, nikt nie wzbudza sympatii. Obsada jest dziwna i to bardzo. No bo kogo tu mamy- chińskich aktorów znanych z "Kill Bill", zapaśnika MMA, rapera Wutang-Klan i brytyjskiego laureata Oscara. Nie wiem nawet jakimi kryteriami się kierowano, to najbardziej absurdalne połączenie.
Montaż jest chaotyczny, podczas walk często nie wiadomo co się dzieje na ekranie. Efekty specjalne to poziom kina klasy B.

No dobra, pisałem o wadach, ale co mi się podobało? Przede wszystkim klimat. "Człowiek o żelaznych pięściach" podobnie jak "Kill Bill" jest hołdem dla starych, niskobudżetowych, chińskich filmów o sztukach walki- takich jak "Jednoręki bokser", "Mistrz latającej gilotyny", "Pijany mistrz", czy nawet "Wejście smoka". Mam sentyment do takich filmów, dodatkowo podobało mi się, że akcja filmu ma miejsce w feudalnych Chinach. Podobnie jak w filmach Tarantino jest dużo groteski, pastiszu, czarnego humoru i absurdalnej przemocy. Sceny walki są chaotyczne, ale też w zabawny sposób przerysowane. W kilku momentach przypominały mi Mortal Kombat- mamy Azjatkę z zabójczym wachlarzem-bumerangiem (prawie jak Kitana), jest murzyn z potężnymi, żelaznymi protezami (Jax jak malowany) itd. Teraz chińskie filmy z elementami wuxia muszą być poważne, romantyczne i patetyczne, brakuje mi takich banalnych, brutalnych, przegiętych filmów akcji w scenerii feudalnych Chin. Obsada jest dziwna, większość gra cieniutko, ale fajnie było popatrzeć na Lucy Liu i Russela Crowe, zwłaszcza w czymś tak absurdalnym. Muzyka to też nietypowe rozwiązanie. Film jest ponoć hołdem dla teledysków z zespołów Wutang-Klan, ja nawet nie znam tego zespołu, nie interesuję się hip-hopem, ale taka = muzyka nadawało nietypowy urok.

Trudno mi w sumie polecić "Człowieka o żelaznych pięściach" komukolwiek, teoretycznie nie ma zalet. Fatalny scenariusz, nijakie postacie, słabe dialogi, kiepska gra, montaż i efekty. Ja jednak poczułem ten klimat chińskiego kina klasy B rodem z lat 70. Trudno mi to nawet określić. Jeżeli szukacie dobrego hołdu dla azjatyckiego kina, oczywiście lepiej obejrzeć "Kill Bill". Jeżeli jest Wam mało i lubicie obejrzeć coś dziwacznego, co nie powinno mieć prawa bytu to "polecam", najlepiej przy dobrym trunku.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones