Od początku zakładałem, że nowa wersja przygód Supermana będzie chybiona. Z drugiej strony jednak łudziłem się, że może jestem w błędzie, ze może Nolan i Snyder staną na wysokości zadania. Nie stanęli.
"Człowiek ze stali" to twór tyleż rozbuchany, co żałośnie pusty. Twórcy wyraźnie starają się herosa "uczłowieczyć", sprawić, że będzie bliższy widzowi, ale paradoksalnie osiągają efekt wręcz odwrotny. De facto, Superman nigdy nie był równie odległy, jak w tym filmie. Jest papierową postacią, która ma swoje papierowe rozterki, które nic a nic nie obchodzą widza. Jego historię poznajemy w skrótowych migawkach, które pełne są banałów i haniebnych frazesów, z reguły wygłaszanych zresztą przez przybranego ojca Clarka (żal patrzeć jak Costner traktowany jest jako jakiś ramol, zdolny jedynie do odgrywania ról "dobrych wujków"). Choć całość trwa ponad dwie godziny, odbiorca łapie się na tym, że o dorastaniu i początkach przybysza z Kryptona nie powiedziano w zasadzie nic. A już na pewno nic nowego. Całe wprowadzenie jest wymęczone i sprawia wrażenie, jakby twórcy jak najszybciej chcieli przejść do clou programu, którym jest - jakżeby inaczej - "epicki" finał (to chyba ulubione określenie współczesnej młodzieży, które wręcz zastąpiło zwrot "zajebisty" - sam nie wiem, co gorsze). W nim to Człowiek ze Stali będzie musiał stawić czoła Zodowi, który jawi się jako uosobienie współczesnego terrorysty. Chwytacie aluzję? Oczywiście, że tak, bo jest tak cienka, że aż żal pupę ściska.
Jedno z pewnością spółce Nolan-Snyder się udało: zamordować mit. Przekonwertować uniwersalną przypowieść obrazkową na płytkie sci-fi z latającymi smokami i nadymającym się Russellem Crowe. Spreparować pozbawioną pomysłu błyskotkę pełną patosu i walących się budynków, w której zabrakło chyba jedynie zabawek firmy Mattel. Mówiąc dobitniej: zniszczyć ducha komiksu i czystej zabawy w imię łatwej kasy.
Zod, terrorysta? Chyba coś Ci się pomyliło. On się po prostu troszczył o swoich ludzi, co prawda miał gdzieś wszystkich innych, ale mimo wszystko różnice są zbyt duże. Z tego co wyczytałem od tutejszych znawców komiksów, to MoS ma najwięcej wspólnego z komiksowym pierwowzorem. Więc nie wiem dokładnie co masz na myśli pisząc o zabijaniu ducha komiksu.
Dużo można powiedzieć nt. Man of Steel, ale na pewno nie to, że niszczy ducha komiksu. Jego duch został zniszczony wraz z pojawieniem się Supermana w 1978 kiedy zrobiono z niego operę mydlaną. Film poza zbieżnością nazwisk nie miał nic wspólnego z tym co dzieje się na kartkach komiksu. W 78 nawet sam Superman na łamach komiksu stwierdził, że wybrał najgłupszą przykrywkę jaką można było wymyślić a Lana odkrywa jego tożsamość. W filmie zrobiono nawet błazna z Lexa Luthora , już w tamtych czasach Luthor zdołał zabić Supermana - niestety Donner postanowił zrobić z niego Jokera, słabego... Man of Steel to przepaść jeśli chodzi o utrzymanie ducha komiksu, jest dużo bardziej komiksowy niż wszystkie poprzednie części razem wzięte. To jest fakt, jak bardzo komu film się nie podoba.
Do Nolana straciłem szacunek po ostatnim Batmanie, choć niektóre jego wcześniejsze filmy podobały mi się, niektóre nawet bardzo (jak "Prestiż").
hejlysol - a czy przeciętny terrorysta również w swoim mniemaniu nie troszczy się o swoich ludzi? Takie IRA, talibowie czy inni pajace z "misją" do spełnienia? Akurat w tej kwestii twórcy byli tak klarowni, że bardziej być nie można, wiec pomyłka raczej zaszła z drugiej strony.
Co do ducha komiksu - nie wiem czy jest sens się spierać. To chyba kwestia tego na czym się wychowaliśmy. Ja osobiście gotów jestem bronić wizji Donnera, wizja Snydera zaś skierowana jest już do zupełnie innego pokolenia widzów. Takich, którzy nudzą się, jeżeli na ekranie nic nie wybucha przez dłużej niż dwie minuty.
W kwestii ducha komiksu. Owszem nie ma się co spierać, film Donnera nie był filmem o Supermanie i nie można go w ten sposób klasyfikować. Man of Steel jest skierowany przede wszystkim do fanów komiksów, to jest film którego nikt im do tej pory nie dał. Nawet w Smallville lwia część fabuł to rozterki miłosne. Donner zapoczątkował w człowieku ze stali miłosny armageddon za co szczerze mu nie dziękuję.
Mam bardzo podobne odczucia.
Po świetnym,pierwszym, wręcz malick'owskim trailerze spodziewałam się intrygującej, inteligentnie opowiedzianej historii.
To co zobaczyłem na ekranie to płytka w sferze psychologicznej, przewidywalna do znudzenia w dramaturgii historyjka, dla widza nastoletniego.O poziomie zachwytu i wrażliwości przez ciebie opisanym.
Ubrana w najnowsze techniczne osiągnięcia Hollywood.
Strona techniczna bez zarzutu.Reszta leży.
To już twórcy takich komercji jak "Transformers" wykazują się większą kreatywnością, uczciwością i wyczuciem kina.
Gdzie zaskakują tym, jak banalną kreskówkę dla dzieciaków można przełożyć na film bez pretensjonalnego patosu, ze świetnie nakreślonymi postaciami i dużą dawką inteligentnego humoru.
Duet Snyder-Nolan poległ na całej linii. Tym bardziej, że te dwa nazwiska tworząc wspólny film budziły pewne oczekiwania.
Panowie wcześniej pokazali,że potrafią :)
"To co zobaczyłem na ekranie to płytka w sferze psychologicznej, przewidywalna do znudzenia w dramaturgii historyjka, dla widza nastoletniego.O poziomie zachwytu i wrażliwości przez ciebie opisanym."
Zgadzam się mareczku, powinni dodać głębi psychologicznej postaci supermana, przykładowo mogli stworzyć wątek supermana adoptującego dwójkę autystycznych dzieci, nie dość że byłoby to nowe podejście do tego superbohatera, to również sama jego postać uzyskałaby niespotykaną wcześniej głębię. A ci bezmyślni twórcy wklejają tylko jakieś wątki o ratowaniu ludzi przez Kal-El'a, platoformy wiertnicze, autobusy - banał straszny. Płycizna psychologiczna tak bije po oczach, że ciężko wytrzymać.
"To już twórcy takich komercji jak "Transformers" wykazują się większą kreatywnością, uczciwością i wyczuciem kina.
Gdzie zaskakują tym, jak banalną kreskówkę dla dzieciaków można przełożyć na film bez pretensjonalnego patosu, ze świetnie nakreślonymi postaciami i dużą dawką inteligentnego humoru."
Tutaj jak zawsze bardzo trafne podsumowanie mareczku: Twórcy "Transfotmers" - od razy kojarzy się z inteligentnym humorem, i to nie byle jakim, tylko takim z najwyższej półki. Jest tylko mały problem, nie każdy potrafi docenić ten inteligentny humor. Pewnie dlatego, że nie każdy posiada tak nieprzeciętny umysł jak ty mareczku. Oni się zachwycają takimi twórcami jak Jarmusch czy bracia Coen. Nie potrafią tak jak ty dostrzec tego wysublimowanego humoru z serii Transformers.
I specjalnie na tą okazję założyłeś konto. Zastanawiam się tylko czy nie jesteś przypadkiem multikontem mareczka. Rozdwojenie jaźni ? Ale nie odpisuj to tylko taka moja refleksja. BO
Może lepiej tyle się na zastanawiaj, bo słabo ci to wychodzi. Nie baw się także w jasnowidza, bo nie masz pojęcia z jakiego powodu założyłem konto.
P.S.
Skoro coś do kogoś piszesz, to nie dziw się, że dostaniesz odpowiedź. Wklejanie takich tekstów jak: "Ale nie odpisuj to tylko taka moja refleksja." mija się z celem.
Taki ojciec to ,,skarb,, i przyklad dla innych przyszlych i obecnych ojcow.Przyklad do nasladowania.Samo zycie!
To film dla kazdego,o jakimkolwiek poziomie wrazliwosci. Moze nawet tym bardziej dla osob,,o tym niewlasciwym poziomie wrazliwosci,,.
Martwy ojciec to żaden skarb.
Ojciec zostawiający rodzinę, syna bo postanawia uratować psa.Skarb nad skarby:)
Owszem.Takiego ojca miec przy sobie to skarb nad skarby.Zostawil takze rodzine,syna by uratowac dziewczynke,To trudne sytuacje.Czasem odruch bierze gore nad logika czy uczuciem.
Ojciec przekazal pewne wartosci synowi,dal milosc,poswiecil duzo uwagi i wspieral w trudnych chwilach.
Napiszę to na poważniej.Sfera psychologiczna,nakreślenie postaci ojca i emocjonalna więź z synem jest w tym filmie, potraktowana tak powierzchownie, jak wzruszenia, które z sobą owe postacie i dramaturgia ratowania pieska czy dziadka w "Spidermanie" niosą.
I zastanów się na poważniej czy ten typ treści, te wzruszenia warte są pisania o nich, przez ciebie za każdym razem.
czy przypadkiem nie stawiasz się w dziwnej sytuacji.
Tak z czystej sympatii, ku przemyśleniu piszę.
To nie jest film psychologiczny.Moja wypowiedz o ,,skarbie,,skierowana byla do zalozyciela tematu.Nie ,,pastwie sie nad tornadem,, tylko wyrazam swoje zdanie na temat postaci,ktore maja swoje powody do postepowania w taki czy inny sposob.Dla mnie ten film jest rozrywka,ale byly momenty ktore mnie wzruszyly.Kogo mam za to przeprosic?
W zasadzie pod wszystkim mógłbym się tutaj podpisać, poza " Superman nigdy nie był równie odległy, jak w tym filmie" - jak dla mnie w Superman: Powrót był nieco odleglejszy, choć w sumie róznicy wielkiej nie widzę :P
https://www.youtube.com/watch?v=EdPndfbY9tY
https://www.youtube.com/watch?v=2DMu62j2Nkc
https://www.youtube.com/watch?v=phpttNp_YUM
Wątpię. Ten film nawet w kinie się słabo oglądało. Rozwałka na końcu miała chyba przesłonić resztę filmu, ale ileż można oglądać walące się budynki? Dowód na to, że nawet film tak napakowany efektami może być nudny. Chyba tylko Shannon dał radę.
Szczerze to wolę wersje z 1978 i 1980. Nie wiem, czemu mroczny Superman ma być z automatu ciekawszy. Zresztą w filmie nie ma zbyt wiele nowego (poza efektami, ale na szczęście w oryginalnej wersji nie mogli się tylko na tym opierać).
Film przed przyjsciem Zoda pokazywal Clarka ze SV, Lois Lane itp. Walka byla taka jaka byla bo czego sie spodziewac po starciu Zoda z Supermanem? Sam Superman byl taki jak w komiksach, a w starszych wersjach kilkoma scenami ''zgwalcili" postac Supermana.
Czuł empatię, ale nie do Zoda, tylko dla ludzi, których on chciał zabić z Heat Vision. Ale przecież ty byś uratował Zoda, a nie ludzi, których chciał zamordować, nie? Wszystkie easter eggi z Jezusem nawiązywały do tego, że ktoś z niesamowitymi zdolnościami zszedł na Ziemię i pomaga innych. Ale ty tylko oglądasz film i czytasz to co inni piszą o MoS.
Nie uratowałbym Zoda, powstrzymałbym go i albo oddałbym go w ręce władz, chociaż... jest taka jedna rzecz - gdy miasto stoi w gruzach i Supermen znajduje Zoda, ten mówi że jego powołaniem było chronić Krypton ale został tego powołania pozbawiony, nie powinien on w takim razie popełnić samobójstwa albo po prostu opuścić ziemię ?
Jakby go oddał w ręce władz to co by zrobili? Zod by ich zabił i znowu by się zaczęło od nowa. Zod był zły, to jak go pozbawił powołania to chciał się zemścić, nawet powiedział Supermanowi, że albo on zginie albo Superman. Chciał się po prostu zemścić. Naprawdę tak ciężko rozumujesz? Przestaw się na oglądanie filmów akcji ze Schwarzeneggerem lub Stallonem
Aha... a powiedz mi co zrobiłby Zod po zabiciu Supermana ? Stracił swoje powołanie, dokonał swojej zemsty i... co ? Jego Egzystencja nie miała wtedy by sensu.
Zresztą zaraz... Po co w ogóle ta gadka o tym całym powołaniu i jego utracie ? Chyba tylko po ty by się napie*dalali...
Ten DR16 to jakiś odpał z Marvela, który hejtuje wszystko z DC.
Nie warto wdawać sie z nim w dyskusje. Najlepiej udać, że sie go rozumie i przytakiwać bo wpadnie w szał i jeszcze komuś w realu coś sie stanie
No sorry, co mam przez to rozumieć ? mam się zachwycać chu*owym scenariuszem Man of Steel i okropnym zwiastunem Dawn Of Justice żeby nie zostać posądzanym o bycie fanbojem Marvela ?
Mówię to po raz kolejny - lubię zarówno Marvela jak i DC, to nie moja wina że jeden koncern radzi sobie lepiej niż drugi
Easter eggi z Jezusem ? Jonathan Kent cały czas wmawiał Clarkowi jakim to on jest Mesjaszem, do tego jeszcze Clark rozmawia z duchownym (czy księdzem nie pamiętam, film widziałem już dawno) na tle samego Jezusa (okno) i jeszcze robi znak krzyża gdy idzie powstrzymać Zoda - i to są dla ciebie Easter eggi ? Dla mnie to jest tak pseudodramatyczne i łopatologiczne że aż śmieszne.
Easter Eggi, bo nie kazdy to wyłapuje w filmie. A co do Jezusa, już ci mówiłem czemu to zrobili w filmie.
Zostanie nazwanym "trollem" przez debila nie jest chyba najgorszą obelgą. Wątpię, żeby założyciel tematu się przejął.
Ja wiem, dla Ciebie powinien szczerzyc japę z loczkiem na głowie, trzymając amerykańską flagę :)
Ogólnie się zgadzam, ale dwie rzeczy w twojej wypowiedzi wzbudzają u mnie zdumienie.
1) Czemu się czepiasz słowa "epicki"? To idealny skrót myślowy.
2) Nolan wprowadził Batmana na wyższy poziom. Wcześniej był jedynie Butron, który zrobił całkiem klimatyczne, ale tylko dobre filmy. Batman zawsze się odróżniał od innych bohaterów, nie tylko tym, że nie ma żadnych nadprzyrodzonych zdolności. Jego świat i wrogowie są dużo mroczniejsi. I to Nolan przekazał. Dał nam świetną, EPICKĄ trylogię i nie ma znaczenia czy jest ona zgodna z komiksem, czy nie.