Moim zdaniem film mógłby być lepszy, gdyby tempo filmu było szybsze. Nie mi jednemu nie przypadły do gustu trochę przeciągane i nudne momenty. Można robić filmy o poważnej tematyce w wolniejszym tempie, ale tu, jak dla mnie, to się nie sprawdziło. Przyłącze się do głosów, że film „siadł” po śmierci skazanego i syna głównego bohatera. P. Diddy bardzo mi się podobał i szkoda, że jego wątek nie był rozwinięty. Historia Lawrence’a Musgrove’a i jego rodziny sprzed egzekucji mogłaby być materiałem na dobry film. Podobnie szkoda braku rozszerzenia wątku relacji ojciec – syn. Te 2 wątki były dla mnie dużo bardziej interesujące niż losy głównej bohaterki. Dodatkowo na – zapisuję niepotrzebne wg mnie sceny erotyczne, które można byłoby pominąć. Co miały one wnieść do filmu. Sensację? Przyciągnąć uwagę?
Sami aktorzy bardzo mi się podobali. Dali radę – wszyscy.