PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=502713}

Cztery lwy

Four Lions
6,6 11 315
ocen
6,6 10 1 11315
6,9 7
ocen krytyków
Cztery lwy
powrót do forum filmu Cztery lwy

jak ktoś pisał wyżej w temacie "stanowcze NIE tego typu komediom"

Fajnie pokazano jak wyprane mózgi mają zamachowcy. Koleś który wysadził się w kebabowni z oddziałem specjalnym, przed wybuchem powiedział coś, co było subtelną ale mocną puentą. "I am sorry pals, I don't know what I am doing". I po tych słowach wybuchł. Ja to odebrałem jako parodię samobójców którzy mają wyprany mózg i sami nie wiedzą co robią. Założę się, że Islamiści zabronili by tego filmu gdyby mogli, bo moim zdaniem mógłby on dać promyk nadziei na poprawę w umysłach niektórych fanatyków, szczególnie takich którzy nie są przekonani co do Jihadu, ale od małego są wychowywani w takiej wierze. ;)

Cały ten motyw z przygłupim kolesiem który nie wiedział co robić, nawet nie wiedział czy jest "confused" ("I think I might be confused, but I am not sure" hehe) to było pokazanie tego prania mózgu, wysadzania się "bo tak", "bo tak mi każe religia, ale tak na serio to nie wiem czy powinienem to robić". Tak samo scena gdy główny bohater kazał mu wierzyc w to co mówi serce a nie mózg, a gdy się okazało, że serce podpowiada mu "nie rób tego" - wmówił mu, że diabeł zamienił mu serce z mózgiem miejscami. Typowe pranie mózgu idioty.

Końcowa scena z przesłuchiwaniem tego radykalnego brata, który był przeciwny agresji pokazuje też drugą stronę medalu - nie każdy muslim musi być samobójcą.

Generalnie wytykać mi błędy w rozumowaniu, bo pisałem to na szybko tuż po obejrzeniu filmu, ale dla mnie to świetne połączenie humoru oraz krytycznego spojrzenia na zamachowców (tak, "krytyczne spojrzenie" brzmi łagodnie w takim kontekscie, niczym ulotki rozrzucane nad nazistowskimi Niemcami, ale to tylko film).

ocenił(a) film na 7
Writer

Wersja skrócona: to fajna komedia i jednocześnie krytyka zamachowców, a nie tak jak sądzą niektórzy - olanie problemu i niebezpieczne oswajanie widza z islamistami.

ocenił(a) film na 7
Writer

Ja bym powiedział i jedno i drugie. Bo jeden zrozumie totalny absurd tego filmu a drugi sobie pomyśli, ehh ci idioci sami się wysadzą więc jestem bezpieczny. W Polsce jesteśmy bezpieczni bo u nas islam to margines, ale mieszkańcowi europy zachodniej gdzie mniejszość islamska staje się coraz liczniejsza do śmiechu może nie być
Dobra satyra na religie i rząd, ale jak z każdą satyrą to taki śmiech przez łzy

ocenił(a) film na 7
Guliwer_2

Piszesz "a drugi sobie pomyśli, ehh ci idioci sami się wysadzą więc jestem bezpieczny." ale głupota i płytkość niektórych ludzi to nie jest powód dla którego powinniśmy się powstrzymywać na przykład od kręcenia takich filmów. Oczywiście niektórzy zrozumieją ten film w prosty sposób, najlepszy tego dowód to komentarze na FW.

ocenił(a) film na 7
Writer

I jeszcze jedno, widzę, że tutaj jedna osoba bardzo ładnie ubrała to w słowa: http://www.filmweb.pl/film/Cztery+lwy-2010-502713/discussion/stanowcze+NIE+tego+ typu+filmom,2109377#post_9347147

użytkownik usunięty
Writer

- "to tylko film"...
Generalnie jednak z tego "tylko filmu" wynosimy nieodparte wrażenie, że jego bohaterowie to w sumie fajne, zabawne chłopaki. Film brytyjski, tym bardziej musi być teraz wesoło, gdy taki właśnie nieporadny, wesoły i rozśpiewany chłopak wysadził się trzy dni temu w Manchesterze po koncercie dla dzieci i zabił 22 osoby oraz ranił kilkadziesiąt. Ha ha ha ! To takie wszystko zabawne, że boki zrywać. Mam więc nadzieję, że ten film jest teraz puszczany na okrągło w Wielkiej Brytanii, żeby ocieplić wizerunek zamachowca w celu zapobieżenia aktom niechęci wobec tych swojsko nieporadnych i roześmianych ludzi.

ocenił(a) film na 7

Nie przeczytałeś całości i trzy słowa "to tylko film" wyrwałeś kompletnie z kontekstu. Ten film to nie jest wyłącznie czysta komedia, nie wiem więc dlaczego piszesz "ha ha ha". Napisałem jasno, to jest krytyka wypranych mózgów ludzi którzy się wysadzają.

Oglądałeś "Dyktatora" z 1940? To też było wyśmiewanie kogoś doszczętnie złego, a mimo to nie nazwałbym tego ocieplaniem wizerunku, bo była z tego jakaś lekcja i nadal była to krytyka Hitlera. Tak samo tutaj, to jest krytyka idiotów co się wysadzają.

użytkownik usunięty
Writer

Ani niczego nie wyrwałem z kontekstu, ani do niczego nie piję. Po prostu wskazałem na moje spostrzeżenia, co do przesłania tego filmu przekazywanego widzowi w tle wydarzeń. Sarkastyczne "ha ha ha" ;-) służyło więc wyłącznie mojej wypowiedzi, a w żadnym razie wyszydzeniu Twojej.

Nawiązanie do "to tylko film" służyło z kolei wskazaniu na to, że z każdego możemy dowiedzieć się o wiele więcej niźli się w jednym tylko planie wydaje, ponieważ filmy najczęściej - i niekoniecznie intencjonalnie - również są mniej lub bardziej widocznym, mniej lub bardziej szkodliwym elementem prania mózgu, czy choćby tylko próbą jego "podstrojenia" i zmanipulowania. Dlatego też chciałem o skalę makro rozszerzyć to, co napisałeś.

Każde społeczeństwo jako takie od swego zarania funkcjonuje w oparciu o zbiorowe i nieustanne pranie mózgów, dlatego zdolność do ich wyprania w stopniu umożliwiającym wysadzanie się, świadczy nie o słabości, a o wielkiej sile agresora z którym mamy do czynienia. Nie są to więc żadni idioci - choć indywidualnie mogą nimi być - ale w sensie strategicznym są to po prostu bardzo wydajni i groźni żołnierze. W ten sposób należy ich więc traktować i rozpatrywać, bo słowo "idiota" ma po prostu wydźwięk zbyt kojący i upraszczający. W tym bowiem sensie idiotą był również fikcyjny Wołodyjowski, który się razem z zamkiem i drugim idiotą wysadził oraz Wanda, co nie chciała Niemca ;-) Niefikcyjni już za to idioci walczyli pod Termopilami, idioci też walczyli pod Monte Casino i o Stalingrad. Jak się dobrze przyjrzeć, to w każdej wojnie walczyli tylko idioci, a nigdy nikt poczytalny. I to po obu stronach. To chyba dość oczywiste ?

Kiedyś i Europejczycy posiadali analogiczną zdolność programowania społecznego, która obecnie została ograniczona do prania mózgów własnych obywateli w kierunku przekonania, że wojna cywilizacji w której właśnie uczestniczą to "ubogacenie kulturowe", postęp i radosna, kolorowa fiesta, do której trzeba przyłączyć się, najlepiej w gejowskiej paradzie podrygując rytmicznie na środku ulicy z fajfusem na wierzchu... ;-)

Jeśli zaś chodzi o "Dyktatora" z 1940 roku to podstawowa kwestia w mojej ocenie jest taka, że trwała wtedy widoczna wojna i ta satyra w żaden sposób nie zaburzała percepcji istniejącej sytuacji, nie odbierała jej jednoznaczności. Ośmieszenie miało zapewne stanowić przeciwwagę dla realnych sukcesów i niepowstrzymanej wówczas siły Niemiec, choć ta dla ówczesnych Stanów było o tyle mało istotna, że w wojnę zaangażowani jeszcze nie byli.

Obecnie też trwa wojna, ale pranie mózgów i przesłania tego typu mają nas utwierdzić w błogim przekonaniu że żadnej wojny nie ma, że nie mamy do czynienia z realnym starciem ani zagrożeniem tylko z wesołymi pomyleńcami, którzy tak w zasadzie są nasi, czasami się tylko wysadzą i nie stanowi to elementu żadnego szerszego zjawiska, tylko wybryk, folklor lub "incydent" jak to pięknie zostało ujęte jeśli chodzi o wspomniany zamach w Manchesterze. Po prostu wystarczy tylko szerzej rozłożyć nogi lub wypiąć dupsko ;-) a wszystko będzie dobrze !

ocenił(a) film na 7

"Każde społeczeństwo jako takie od swego zarania funkcjonuje w oparciu o zbiorowe i nieustanne pranie mózgów, dlatego zdolność do ich wyprania w stopniu umożliwiającym wysadzanie się, świadczy nie o słabości, a o wielkiej sile agresora z którym mamy do czynienia"

albo o wielkiej słabości ludzi którym mózgi się pierze.

"Obecnie też trwa wojna, ale pranie mózgów i przesłania tego typu mają nas utwierdzić w błogim przekonaniu że żadnej wojny nie ma, że nie mamy do czynienia z realnym starciem ani zagrożeniem tylko z wesołymi pomyleńcami, którzy tak w zasadzie są nasi, czasami się tylko wysadzą i nie stanowi to elementu żadnego szerszego zjawiska, tylko wybryk, folklor lub "incydent" jak to pięknie zostało ujęte jeśli chodzi o wspomniany zamach w Manchesterze. Po prostu wystarczy tylko szerzej rozłożyć nogi lub wypiąć dupsko ;-) a wszystko będzie dobrze !"

Nie wiem jak można brać wypowiedzi tego typu na poważnie, nie przywykłem do stylu rozmowy "wystarczy wypiąć dupsko i będzie dobrze". Nie wiem też gdzie widzisz pranie mózgu poprzez przesłania mające utwierdzić w błogim przekonaniu, że żadnej wojny nie ma? Satyra taka jak ta to jest wyjątek, nie widziałem jeszcze by media robiły sobie jaja z zamachu.

użytkownik usunięty
Writer

- "albo o wielkiej słabości ludzi którym mózgi się pierze".
Rozważanie tej kwestii nie ma żadnego znaczenia, liczy się wyłącznie ostateczny efekt.

- "gdzie widzisz pranie mózgu poprzez przesłania mające utwierdzić w błogim przekonaniu, że żadnej wojny nie ma ?"
Gdzie jest pranie mózgu w wyrabianiu w kimś przekonania, że nie ma czegoś, co jest ? Chyba trudno o bardziej dosadną i podręcznikową egzemplifikację prania mózgu, niż sam zawierasz w tym pytaniu ???

- "Nie wiem jak można brać wypowiedzi tego typu na poważnie, nie przywykłem do stylu rozmowy "wystarczy wypiąć dupsko i będzie dobrze"."
Nie, no pewnie, bo jakże to tak ? Użyłem JEDNEGO sformułowania, które Ci nie odpowiada. Ok i sorry. Nie musisz więc brać pod uwagę CAŁEJ mojej wypowiedzi, bo nie przywykłeś. Skoro nie możesz zakwestionować tego co napisałem, skoncentrujmy się na "dupsku" - które jako jedyne wyłuskałeś z całej mojej wypowiedzi - bo ono wszystko unieważnia...

- "Satyra taka jak ta to jest wyjątek"
To nie jest żaden wyjątek, tylko element prania mózgu. Nie polega ono - co chyba oczywiste - wyłącznie na satyrze, tylko na całym spójnym, choć nieprawdziwym przekazie.

- "nie widziałem jeszcze by media robiły sobie jaja z zamachu."
Z jakiego zamachu ? Nie było ostatnio żadnego zamachu. Był INCYDENT, który zniknął z mediów kilka godzin po zaistnieniu. W końcu nic się wielkiego nie stało. Trzymamy się razem. Nie damy się poróżnić.

ocenił(a) film na 7

"Nie, no pewnie, bo jakże to tak ? Użyłem JEDNEGO sformułowania, które Ci nie odpowiada. Ok i sorry. Nie musisz więc brać pod uwagę CAŁEJ mojej wypowiedzi, bo nie przywykłeś. Skoro nie możesz zakwestionować tego co napisałem, skoncentrujmy się na "dupsku" - które jako jedyne wyłuskałeś z całej mojej wypowiedzi - bo ono wszystko unieważnia..."

Typowy przykład błędu rozumowania (lub celowej manipulacji wypowiedzią) zwanego strawman/chochoł. Bo skąd pomysł, że ja zignorowałem resztę Twojej wypowiedzi? Dobrze widzisz, że nie zignorowałem, a mimo to zarzucasz mi coś co nie miało miejsca.

"Gdzie jest pranie mózgu w wyrabianiu w kimś przekonania, że nie ma czegoś, co jest ?"

I gdzie tutaj, w tym filmie, jest wyrabianie przekonania, że nie ma czegoś, co jest? Pamiętaj, że odwrotna sytuacja to również pranie mózgu - próba wmówienia komuś, że jest coś, czego nie ma.

"To nie jest żaden wyjątek, tylko element prania mózgu. Nie polega ono - co chyba oczywiste - wyłącznie na satyrze, tylko na całym spójnym, choć nieprawdziwym przekazie."

A skąd przekonanie, że wszystko to jest spójne i jest częścią jakiegoś "prania mózgu"? Może to nie jest spójne i satyra, przekaz mediów oraz cała resztą UWAGA - nie są częścią spójnego planu prania mózgu? ;) Takie wyjaśnienie jest o wiele prostsze i zgodne z brzytwą Ockhama, natomiast wyjaśnienie w stylu "wszystko co widzimy jest częscią spójnego planu prania mózgu" wymagało by jakiegoś dowodu, inaczej narażasz się na łatkę "fanatyka teorii spiskowych" której sam nie lubię, ale niestety czasem jest ona słuszna. Chyba, że to co mówisz uznajesz jedynie za teorię, ale ton Twojej wypowiedzi na to nie wskazuje.

ocenił(a) film na 7

I jeszcze jedno:

"Nawiązanie do "to tylko film" służyło z kolei wskazaniu na to, że z każdego możemy dowiedzieć się o wiele więcej niźli się w jednym tylko planie wydaje, ponieważ filmy najczęściej - i niekoniecznie intencjonalnie - również są mniej lub bardziej widocznym, mniej lub bardziej szkodliwym elementem prania mózgu, czy choćby tylko próbą jego "podstrojenia" i zmanipulowania. Dlatego też chciałem o skalę makro rozszerzyć to, co napisałeś."

Tak, filmy mają jakąś głębię i przesłanie. Odkryłeś amerykę. Z tym, że nie zawsze jest to pranie mózgu i nie zawsze jest to przesłanie złe. Parafrazując Ciebie, określenie "pranie mózgu" ma po prostu wydźwięk zbyt upraszczający. Przeszkadza Ci to jakie określenia się stosuje, a sam pierzesz mózgi stosując właśnie takie określenia jak "pranie mózgu" wobec filmu który ma przekaz który Ci osobiście się nie podoba.

użytkownik usunięty
Writer

Jak rozumiem, Tobie się ten przekaz podoba ?

- "Tak, filmy mają jakąś głębię i przesłanie. Odkryłeś amerykę."
Niczego nie odkryłem, idę po prostu o krok dalej i analizuję, JAKIE to jest w danym wypadku przesłanie.
Nie zawężam też terminu "pranie mózgu" do filmu i przekazu, który mi się nie podoba. Dotyczy on również przekazu, który mi się podoba, ponieważ jestem takim samym wytworem jego wyprania - lub programowania jak wolisz - jak każdy inny włączając Ciebie. Powiem więcej; ten film mi się podoba ale bardzo nie podoba mi się jego podstawowy przekaz !

- "określenie "pranie mózgu" ma po prostu wydźwięk zbyt upraszczający"
Nie wiem. Wydaje mi się, że właśnie określenie "przekaz" działa upraszczająco, usypiająco i uspokajająco. Szczególnie "głęboki" ;-) Zaś "pranie mózgu" - które to pojęcie Ty wprowadziłeś a nie ja - na pewno zapala lampkę ostrzegawczą i utrudnia przełykanie.

ocenił(a) film na 7

"Jak rozumiem, Tobie się ten przekaz podoba ?"

Do filmu odniosłem się w głównym poście tego wątku. Tak, podoba mi się, bo uważam go za trafną satyrę, która może mieć pozytywny wpływ na problem terroryzmu islamskiego, na tyle na ile satyra może mieć wpływ na taki problem.

użytkownik usunięty
Writer

Ok, nie ma problemu. Podałem powyżej tylko swoje zastrzeżenia, dlaczego uważam że taka satyra może też mieć skutki odmienne od tych - być może - zamierzonych.

W innym wątku ktoś porównał ten film do komedii Barei z czasów PRL, choć akurat nie w kontekście zagrożenia. Uważam jednak, że właśnie o takie zagrożenie chodzi, polegającego na zaburzeniu percepcji.
Wprawdzie w przypadku Barei okazało się ono być zagrożeniem post factum, ponieważ ze względu na ówcześnie jasno wytyczone granice społeczne komedie te nie stanowiły zagrożenia, w czasie kiedy powstawały. A przynajmniej tak mi się wydaje, gdyż patrząc na dzisiejszą świadomość społeczną dotyczącą nieodległej w sumie historii, mogę się niestety mylić.

ocenił(a) film na 7

Może sprecyzuję również dlaczego uważam, że może mieć wpływ na problem.

Wyśmiewa działanie służb - jak widzimy robi to słusznie, bo służby nie sprawiają wrażenia skutecznych, mogli by się ogarnąć, mają za sobą wiele wpadek. Pokazuje kto może być potencjalnym terrorystą - może zwiększać świadomość pośród ludzi, bo jak widzimy film miał rację, potencjalny terrorysta to młody zfrustrowany wyznawca islamu, wyglądający na zasymilowanego, a nie brodaty imam. Film wyśmiewa terrorystów - obniża ich morale i potencjalni terroryści, wyznawcy islamu urodzeni już na terenie Europy mogli by się zastanowić przed byciem zindoktrynowanym, czy los wojownika w świętej wojnie to jest coś pociągającego, coś godnego podziwu, czy raczej coś co robi z nich idiotów poświęcających swoje życie.

Gdyby się zastanowić na czym tak naprawdę polega terroryzm, i na czym zależy terrorystom to wyszłoby nam, że wyśmiewanie ich i pogarda w takich produkcjach może mieć stosunkowo dobry efekt. Jeśli oczywiście nie będziemy przy tym porzucać tradycyjnych metod walki z terroryzmem, bo tak jak mówiłem, satyra to jedynie satyra, nie wygra się nią wojny. Jest to jednak broń psychologiczna. Zobacz jaki obraz siebie kreuje ISIS - to pierwsza grupa terrorystyczna która tak inwestuje w swój "image" w sieci. Zależy im na tym by być atrakcyjnym dla potencjalnych kandydatów wstępujących w ich szeregi. Tak jak mówiłeś, to jest wojna i na froncie psychologicznym też trzeba walczyć i demystyfikować ich propagandę.

użytkownik usunięty
Writer

Co do działania służb, to problem w mojej ocenie polega na tym, że ponieważ kwestia starcia z Islamem nie jest postawiona jednoznacznie, a wręcz zaprzecza się cały czas, aby takie starcie w ogóle miało miejsce, służby te z definicji nie mogą być skuteczne.
Masz np. we Francji, Wielkiej Brytanii (itd) setki imamów i meczetów, o których z całą pewnością wiadomo, że prowadzą działania indoktrynacyjne, które nie są w żaden sposób ani kontrolowane ani ograniczane. Bo im akurat wolno.
Czy za ten stan rzeczy odpowiadają służby ? Nie.
Co powinno się z tymi ludźmi natychmiast zrobić, nie będę pisał. Domyśl się. Czy to byłoby zacne i szlachetne ? Nie. Jednak każde czyste i "zacne" rozwiązanie będzie nieskuteczne i ostatecznie zgubne.

- "potencjalny terrorysta to młody zfrustrowany wyznawca islamu, wyglądający na zasymilowanego, a nie brodaty imam."
To tak jakbyś powiedział, że potencjalny zbrodniarz wojenny to młody sfrustrowany żołnierz, a nie generał i politycy, którzy go na tę wojnę wysłali, bo to on strzelał, a nie oni...
Tak więc mówisz prawdę, tyle że częściową, bo było nie było, to on im jednak te mózgi dla swoich celów pierze ;-)

Osobiście trochę inaczej patrzę na problem "młodych sfrustrowanych wyznawców Islamu, wyglądających na zasymilowanych". Po pierwsze oni się nie asymilują. Z wielu względów, również dlatego, że miejsce, które jest dla nich społecznie zarezerwowane i wyznaczone, to po prostu miejsce "czarnucha" (dla mnie to określenie "techniczne", a nie rasowe). A ponieważ nikt nie chce być czarnuchem, rodzi to frustrację, nic w tym dziwnego. Do tego dochodzi całkowity kryzys tożsamości w Europie, która w tym względzie nie ma NIC do zaproponowania - również Europejczykom - poza wyjałowieniem ideologicznym i zamienianiem kościołów w dyskoteki.

Oni mają więc przed sobą tylko jedną realną drogę awansu społecznego i określenia własnej tożsamości, a jest nią nóż i Allah. Nie ma w tym ani żadnej tajemnicy, ani wyjątkowości historycznej, ani żadnej nagany. Robią to samo, co biali. To nieunikniony proces, wzmacniany przez brak jakiegokolwiek punktu zaczepienia, który mógłby okazać się dla nich i równocześnie dla nas wystarczająco atrakcyjny. Jeżeli więc uzyskają przewagę, po prostu nas wykończą i/lub sprowadzą do pozycji "czarnuchów".

Z powyżej wskazanych powodów żadna "wojna psychologiczna" nie ma obecnie najmniejszej szansy powodzenia. Bo żeby taką wojnę propagandowo - psychologiczną wygrać - jak pisałem wyżej - trzeba mieć jakąś OFERTĘ, a nie ma żadnej, ani dla nich, ani nawet dla nas. Oferta którą ma EU obecnie, to ta sama, która doprowadza do obecnego upadku Europy.
Z punktu widzenia "uchodźcy" ta oferta sprowadza się do tego, żeby pozostawał on czarnuchem i pozwalał sobą rządzić bezideowym technokratom w ustalonym przez nich, obcym i wrogim porządku społecznym. No bez żartów...

Osobiście, gdybym bym młody, sfrustrowany - a przede wszystkim - poszukujący, to bez mrugnięcia okiem szukałbym swojej drogi i tożsamości wyłącznie w Islamie. I to natychmiast !

Jego obecna wykładnia - pełna realnej mocy i siły jak niegdyś chrześcijańska - pozostaje bowiem w dalece większej zgodności z naturą i rzeczywistą potrzebą ludzką, niż wygłaszane przez kolorowych watykańskich dziadków urojone, słodziutkie tyrady.

To jest bardzo ciekawe odkrycie, które dzięki rozmowie z Tobą poczyniłem. Nie żartuję. Poczułem przez mgnienie oka, dlaczego mógłbym zostać wyznawcą Allaha ;-) Na pewno jednak nie zostanę, ponieważ wiem, dokąd ta droga prowadzi i że nie stanowi żadnego rozwiązania czegokolwiek, podobnie jak katolicka i każda inna. Dlatego nie zostanę już wyznawcą niczego.

Ale oni tego wszystkiego nie wiedzą więc ja matematykę ich wyboru rozumiem. To co mnie martwi to wyłącznie to, że ja ostatecznie zostanę wymazany z tego równania... ;-)

ocenił(a) film na 7

"Co powinno się z tymi ludźmi natychmiast zrobić, nie będę pisał. Domyśl się. Czy to byłoby zacne i szlachetne ? Nie. Jednak każde czyste i "zacne" rozwiązanie będzie nieskuteczne i ostatecznie zgubne. "

Oho, czyżby fan "rozwiązania ostatecznego kwestii islamu"? Boisz się na głos powiedzieć? I o jakich ludziach mówisz, o tych indoktrynujących czy o kim?

"Z powyżej wskazanych powodów żadna "wojna psychologiczna" nie ma obecnie najmniejszej szansy powodzenia. Bo żeby taką wojnę propagandowo - psychologiczną wygrać - jak pisałem wyżej - trzeba mieć jakąś OFERTĘ, a nie ma żadnej, ani dla nich, ani nawet dla nas. Oferta którą ma EU obecnie, to ta sama, która doprowadza do obecnego upadku Europy.
Z punktu widzenia "uchodźcy" ta oferta sprowadza się do tego, żeby pozostawał on czarnuchem i pozwalał sobą rządzić bezideowym technokratom w ustalonym przez nich, obcym i wrogim porządku społecznym. No bez żartów..."

Może Ty tak widzisz tą ofertę, ja widzę inaczej. Oferta normalnego życia na zachodzie, wolnym od ucisku który mieli na wschodzie. Tylko pewnie drugie pokolenie imigrantów nie wie już od czego uciekali ich rodzice i tego nie doceniają, nie asymilują się jak mówisz. Z pewnymi kwestiami się z Tobą zgodzę, żeby nie było.

"To jest bardzo ciekawe odkrycie, które dzięki rozmowie z Tobą poczyniłem. Nie żartuję. "

A to cieszę się, dobrze gdy dyskusje są wartościowe, nawet gdy rozmawiają ludzie o sprzecznych poglądach, a może nawet tym bardziej.

"Ale oni tego wszystkiego nie wiedzą więc ja matematykę ich wyboru rozumiem. To co mnie martwi to wyłącznie to, że ja ostatecznie zostanę wymazany z tego równania... ;-)"

No i to właśnie według mnie może zrobić taki film, uświadomić im, że nie tędy droga, że to głupota. To miałem na myśli mówiąc o wojnie psychologicznej.

użytkownik usunięty
Writer

- "Oho, czyżby fan "rozwiązania ostatecznego kwestii islamu"? Boisz się na głos powiedzieć ?"
Rozwiązanie ostateczne ;-) Nie żartuj. Nie ma ostatecznego rozwiązania czegokolwiek na tym świecie, więc jeżeli ktoś twierdzi że zna takie rozwiązanie, to bredzi.

Jedynym narzędziem dostępnym człowiekowi w podejściu do dowolnego problemu jest przemoc. Nie istnieje po prostu żadne inne, więc nie jest to kwestia wyboru. Przemoc ta oczywiście przyjmuje różne oblicza, może być brutalniejsza lub prawie niewidoczna, naga lub zamaskowana. Jej natura pozostaje jednak niezmienna, różnica polega tylko na jej skali, a ta pozostaje pochodną poziomu zagrożenia, oporu lub/i intensywności pragnienia.

- "I o jakich ludziach mówisz, o tych indoktrynujących czy o kim ?"
Dość jasno jak sądzę napisałem, że chodzi mi o indoktrynujących.

Pamiętaj proszę w rozmowie ze mną, że ja nie poruszam się w kategoriach dobra i zła, bo te są wyłącznie pochodnymi punktu widzenia. Zastanawiam się tylko i obserwuję starcie określonych sił, a opowiadanie się po jednej ze stron nie wynika z żadnej "wyższej racji", a determinuje to wyłącznie fakt, po której stronie sam się znajduję. Innym słowy działam jak 100% ludzkiej populacji.

- "Oferta normalnego życia na zachodzie, wolnym od ucisku który mieli na wschodzie."
Nie ma nic takiego jak NORMALNOŚĆ. Jest to pojęcie wyłącznie statystyczne. Ja rozumiem definicję którą przedstawiasz, a nawet ją podzielam. Ulegasz jednak złudzeniu - w ostatecznym rozrachunku zabójczemu - że każdy normalność definiuje w ten sposób. Swoją "normalność" uważasz za uniwersalną, gdyż zabezpiecza Twoje interesy, tak ja je definiujesz.
Wystarczy jednak spojrzeć na świat zarówno teraz czy w całym procesie historycznym by dostrzec, że tak definiowana normalność jest w nim ewenementem a nie żadną stałą. Jesteś sobie teraz po prostu roślinką w stanie rozkwitu ;-) która chce ten stan zachować, zaklinając że nie ma w pobliżu krowy, albo że nie ma jesieni i nie ma zimy. Albo może nie być, trzeba tylko bardzo, bardzo chcieć ;-)

- "Tylko pewnie drugie pokolenie imigrantów nie wie już od czego uciekali ich rodzice"
Ich rodzice uciekali od samych siebie, a akurat ta ucieczka ma nikłe szanse powodzenia... ;-)

- "i tego nie doceniają"
Zgaduję, że już jakiś czas żyjesz na tym świecie. Jeśli więc jesteś uczciwy wobec siebie to dostrzegłeś jak funkcjonuje efekt ludzkiej wdzięczności. Jak inni są Ci wdzięczni i jak wdzięczny Ty sam bywasz. I jakiej dynamice podlega prawo wdzięczności. Może więc wykreślmy je sobie z naszych rozważań.

- "A to cieszę się, dobrze gdy dyskusje są wartościowe, nawet gdy rozmawiają ludzie o sprzecznych poglądach, a może nawet tym bardziej."
Rozmawiamy o niesłychanie szerokim spektrum zjawisk. Wrażenie sprzeczności pojawia się więc również w związku z tym, że bierzemy pod lupę tylko ich wycinek. I możemy mieć sprzeczne poglądy, to normalne.

- "No i to właśnie według mnie może zrobić taki film, uświadomić im, że nie tędy droga, że to głupota. To miałem na myśli mówiąc o wojnie psychologicznej."
Po tym zdaniu określił bym Cię mianem zacnego poczciwca ;-) Podobnego tym wszystkim "poczciwcom", którzy na Wołyniu ze zdziwieniem i zaskoczeniem w oczach kończyli dziesiątkami tysięcy z siekierą w plecach. No bo jak to tak, Wasyl, mu tu se tak NORMALNIE żylim, tańczylim, jedlim, pilim a ty tak tu se dłubiesz tom siekierkom w moich trzewiach... Jakże to tak ? Wasyl......
Ahmed, jakże to tak ? Filmu nie widziałeś ? ;-)

ocenił(a) film na 7

Tutaj w wielu rzeczach się zgodzę. To tak na zakończenie ciekawej dyskusji, mały offtopic, ciekawa przypowieść (?) buddyjska którą mi przypomniałeś tym co napisałeś:

"Wrażenie sprzeczności pojawia się więc również w związku z tym, że bierzemy pod lupę tylko ich wycinek. I możemy mieć sprzeczne poglądy, to normalne."

Pewnego razu król zebrał kilku ślepców wokół słonia i kazał im opowiedzieć, jaki jest słoń. Jeden z nich dotknął kła i powiedział, że słoń jest podobny do ogromnej marchwi. Inny dotknął ucha i stwierdził, że jest jak wielki wachlarz; któryś dotknął tułowia i powiedział, że jest podobny do tłuczka. Jeszcze inny, który dotknął nogi słonia rzekł, że jest on jak moździerz; a ten który uchwycił ogon, stwierdził, że słoń jest podobny do liny. Żaden z nich nie był w stanie określić królowi prawdziwego kształtu słonia.

W podobny sposób można częściowo opisać naturę ludzką, lecz nikt nie jest w stanie opisać prawdziwej natury ludzkiej istoty, natury Buddy.

https://en.wikipedia.org/wiki/Blind_men_and_an_elephant

Oczywiście nie chodzi tutaj o buddyjski kontekst, ale tak jak napisałeś, o to, że dwie sprzeczające się osoby nie muszą wcale się mylić, mogą patrzeć na inne elementy opisywanego tematu. :)

użytkownik usunięty
Writer

Ja się w żadnym razie z Tobą nie sprzeczałem :-) Jedyne co robię, to próbuję w kierunku możliwie racjonalnym oddziaływać na grupę której jestem elementem w celu przeciwdziałania przekazowi - praniu mózgu - budującemu przekonanie, że mamy sobie wojnę i zagładę sprowadzić do domu, a w ramach samoobrony posługiwać się kredą, milczącymi marszami, tatuowaniem manchesterskich pszczółek czy kręceniem wesołych filmów, o rzekomo krzepiącym przesłaniu. A do tego właśnie prowadzi nie dostrzeganie lub lekceważenie wagi problemu, dlatego przepraszam za to, że moje wypowiedzi były bardzo obszerne.

Dodatkowo - rozmowa z kimś kto nie wzbogaca swojej wypowiedzi wyzwiskami :-) - ma również tę zaletę (którą podkreśliłem już wcześniej) że można sobie w jej trakcie to i owo jeszcze samemu uświadomić, czego nie unikam i co sobie cenię.

Tak więc wcale nie zaprzeczam - w nawiązaniu do Twojej buddyjskiej historii - "słoniowej trąbie" ;-) którą widzisz i opisujesz - bo ja ją również widzę - a jedynie próbuję naświetlić szerszy kontekst tego, do czego - w mojej ocenie - ta trąba jest przytwierdzona i co to "coś" w rzeczywistości robi.
Dlatego też - co już napisałem - nie oceniam tego (i żadnego) filmu w oderwaniu od jego szerokiego kontekstu.

Film "Cztery Lwy" miał premierę na początku 2010 roku. Zaledwie kilkuletnia perspektywa pokazuje więc, jaka jest dynamika zjawiska i w którą stronę ono błyskawicznie zmierza. Minęły dwa tygodnie od zamachu w Manchesterze, wczoraj były kolejne dwa w Londynie i panika w Turynie, gdzie ludzie się setkami tratowali bo podobno wybuchła jakaś petarda. Jest tylko kwestią krótkiego raczej czasu, gdy ofiar pojedynczych zamachów nie będzie się już liczyć w dziesiątkach, tylko setkach. A potem w tysiącach.

Oczywiście masz prawo pozostawać przy swoim kojącym przekonaniu, że po prostu będziesz się razem z panią Merkel, panem Macronem i z panem Tuskiem na tej trąbie wesoło huśtał, sterując jej ruchem za pomocą kolorowej kredy i kinematografii, ja jednak pozostanę przy swoim bazującym na tysiącach lat doświadczania przekonaniu, że ta trąba wcale nie służy do zabawy i na dodatek jest częścią czegoś nieporównanie większego.
Wolę więc, abyśmy wesołe na niej wygibasy oglądali z perspektywy naszych nienaruszonych granic i homogenicznej struktury narodowościowej oraz zrobili wszystko, aby tak pozostało. Jeżeli stanie się inaczej, to tego po prostu jako naród i państwo w nieodległej perspektywie nie przetrwamy i to nie w sensie poetyckim, a fizycznym.

Mógłbym na zakończenie przywołać jakąś historię z głębokim morałem, bo też znam ich kilka ;-) Zamiast tego polecę jednak doskonały serial : The Walking Dead. Ćwiczone w nim są wszystkie możliwe postawy i koncepcje wobec zagrożenia, z którego spacerujące trupy wydają się najmniejszym. Dziwnym trafem liczba zabitych jest zawsze wprost proporcjonalna do naiwności osoby, która te ofiary swoim działaniem lub zaniechaniem wywołuje. Im większa "szlachetność" tym więcej trupów.

I na deser cytacik z demotywatorów sprzed kilku dni, jak ulał do nas pasujący :
"My tu gadu gadu, a w internetach robią filmy, o przytulaniu wybuchowych panów, żeby już nie wybuchali"
http://demotywatory.pl/4773232/My-tu-gadu-gadu-a-w-internetach-robia-filmy-o-prz ytulaniu
Warto zobaczyć, bo pięknie śpiewają i emanują miłością, a głębokie przesłanie brzmi "Confront you enemy with peace not war". Jak widać słowo klucz tego wezwania to WRÓG.
Tak, niewątpliwie, historia pokojowych waśni ze swoim wrogiem ma przecież w historii świata wielką tradycję. A dla uczczenia częstotliwości tego zjawiska symbolizuje ją cyfra zero.

użytkownik usunięty
Writer

- "I gdzie tutaj, w tym filmie, jest wyrabianie przekonania, że nie ma czegoś, co jest ?"
W tym filmie - w mojej ocenie - jest wyrabianie (nawet mimowolnego) przekonania, że coś co rzeczywiście jest, jest czymś innym niż jest.
Film jest tylko elementem pewnej całości, a nie jej oderwanym wycinkiem więc sądzę, że trzeba go interpretować w szerszym kontekście a nie w oderwaniu od tła. W każdym bądź razie ja wojsko na ulicach, nieustające stany wyjątkowe, miliony "uchodźców" na pontonach i kolejne miliony w kolejce, zamachy bombowe, samochodowe i karabinowe, strefy "no go zone", rosnący las meczetów, tysiące zabitych i poszkodowanych itd. nazywam wojną. Ktoś może mieć inne kryteria i nazywać to np. "ubogaceniem kulturowym" Co począć.

Zapewne zgodził bym się z Twoim podejściem do prezentowanych w filmie kwestii i sposobu ich prezentacji, gdyby to był film retrospektywny, opowiadający o czymś, co wydarzyło się np. sto lat temu i nie stanowi już problemu, a jedynie parodię jakiejś dawno zażegnanej przeszłości. Niestety jest wręcz przeciwnie.

- "Może to nie jest spójne..."
Jeżeli nie widzisz w tym co się dzieje spójności, to żadna siła Cię do tego nie nakłoni. To Twoje prawo. Wystarczy jednak przez parę dni śledzić przytłaczającą większość mediów w Polsce i na świecie, skorelowanych choćby z grożeniem Polsce przez EU gigantycznymi karami i sankcjami, jeżeli nie dostosuje się do imigranckiego szantażu, by przekonać się, że przekaz jest bardzo SPÓJNY.

- "i satyra, przekaz mediów oraz cała resztą UWAGA - nie są częścią spójnego planu prania mózgu ? ;)"
Czy są częścią planu i jakiego planu, to rzecz dyskusyjna, mało dla mnie istotna, bo może to po prostu nasz obłęd prowadzi nas tam gdzie zawsze, czyli ku zagładzie.
Jeżeli wielokrotnie pójdziesz do stajni i narowisty koń Cię kopnie za każdym razem - jak zawsze kopał wszystkich w Twojej rodzinie na przestrzeni wieków - to być może nie jest to częścią żadnego planu, a jedynie skutkiem jego natury. Kwestia planu jest więc drugorzędna w świetle jednoznacznego przekazu jaki od konia otrzymujesz, a ci którzy usilnie przekonują że masz sobie tego kopiącego konia sprowadzić ze stajni do swojego łóżka żeby stratował Cię na śmierć, nie są tak szczerzy lub tak błyskotliwi jak może przypuszczasz.

Taka próba zaburzania mojej percepcji w ten sposób, abym działał na własną szkodę lub powstrzymywał się od próby obrony, jest dla mnie praniem mózgu. Jednak dla dobra sprawy, podobnie jak zamach bombowy nazwany jest obecnie "incydentem", my to pranie mózgu możemy nazywać "nieporozumieniem".

- "Takie wyjaśnienie jest o wiele prostsze i zgodne z brzytwą Ockhama"
Osobiście uważam, że jeżeli coś jest w szerokim zakresie spójne a jednak równocześnie niezgodne z jasnym oglądem rzeczywistości, to bardziej skłaniam się domniemywaniu źródła tej spójności, niż przekonaniu, że spójność ta jest przypadkowa. To moja brzytwa Ockhama.

Jak już jednak napisałem, wcale jako jej źródła nie wykluczam obłędu, choć raczej w to wątpię, ponieważ ci, którzy finansują i wspierają ten przekaz, nie są od rzeczywistości oderwani. Są to najwięksi realiści, jakich ziemia nosi. Ale i przecież nawet tacy wielokrotnie się historycznie rzecz biorąc przejechali, nie potrafiąc zapanować nad zjawiskami, które wyrwały się ostatecznie spod ich kontroli, zmierzając w kierunku innym od zaplanowanego. Wszystkie te "pomyłki" miały jeden wspólny mianownik, ginęły przy tym miliony.

- "Chyba, że to co mówisz uznajesz jedynie za teorię, ale ton Twojej wypowiedzi na to nie wskazuje."
Ton mojej wypowiedzi odzwierciedla moje przekonanie, że mamy do czynienia z realną wojną u naszych drzwi. Możesz mnie oczywiście obdarzyć określeniem "fanatyk teorii spiskowych", ja jednak wolę o sobie myśleć, że nie jestem po prostu kretynem. Nie obchodzą mnie bowiem żadne teorie, tylko obchodzą mnie FAKTY. Dlatego to co tu sobie piszemy, to dla mnie wyłącznie wyraz konceptualizacji określonego problemu tak, jak go postrzegam.
Mało mnie jednak interesuje, kto stoi za danym zjawiskiem. Czy jest to narowisty koń, czy krowa i kto w stajni jest w to wplątany ;-) Czy Angela Merkel ma niecne zamiary, a może Ojciec Święty przeciwnie, bardzo zacne, bo przecież ma taką miłą i rozmodloną buzię. Ani czy wulkan wybuchł bo takie są cykle przyrody, czy dlatego, że mieszka w nim diabeł ;-)
Obchodzi mnie wyłącznie lawa lejąca się z góry oraz nieuchronnie ci, którzy usiłują mnie przekonać, że to nie lawa tylko letnia mżawka i pod nią ostatecznie wepchnąć, żebym w niej z kwieciem we włosach na golasa pląsał...

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones