Jerzy Matysiak uważa, że nie potrzebuje nazwiska. Wszyscy mówią o nim "Koń" i każdy wie o kogo chodzi, przynajmniej w Wytwórni Filmów Fabularnych we Wrocławiu. Jest jej... więcej
Jerzy Matysiak uważa, że nie potrzebuje nazwiska. Wszyscy mówią o nim "Koń" i każdy wie o kogo chodzi, przynajmniej w Wytwórni Filmów Fabularnych we Wrocławiu. Jest jej legendą.Mając dziesięć lat zaczął jeździć konno. W wieku dwunastu lat zdobył mistrzostwo Polski juniorów. Potem został dżokejem. Na wrocławskim torze jeździł do 1969 roku.Jerzy Matysiak uważa, że nie potrzebuje nazwiska. Wszyscy mówią o nim "Koń" i każdy wie o kogo chodzi, przynajmniej w Wytwórni Filmów Fabularnych we Wrocławiu. Jest jej legendą.Mając dziesięć lat zaczął jeździć konno. W wieku dwunastu lat zdobył mistrzostwo Polski juniorów. Potem został dżokejem. Na wrocławskim torze jeździł do 1969 roku. Wtedy - w grudniu - pojechał dublować zakonnicę w filmie Żuławskiego "Diabeł". Podczas zdjęć doznał ciężkiej kontuzji - koń rozdarł mu krok - mimo to spodobała mu się praca w filmie. Już jej nie porzucił. Stała się jego pasją, największą miłością. Był kaskaderem, potem rekwizytorem, człowiekiem do specjalnych poruczeń: potrafił zrobić coś z niczego. A że ekipa filmowa jest zazwyczaj zbiorem dziwolągów, on zaś wśród nich wyróżniał się jeszcze bardziej, reżyserzy szybko dostrzegli go i jego możliwości. Zaczął również grać. Ostatecznie w ciągu 30 lat pracował przy realizacji stu filmów i w połowie z nich wystąpił jako aktor i epizodysta. Potem przyszły zmiany, zastój w produkcji filmowej. "Koń" przestał być rekwizytorem. Na koniec został sprzątaczem. Codziennie idzie tą samą od trzydziestu lat trasą, ze smutkiem obchodzi puste korytarze i hale wytwórni wspominając ich nie tak dawną świetność, zamiata podwórko. Już nie potrafiłby inaczej żyć. Nie może się pogodzić z tym co się stało. Dobrze pamięta, jak pracownicy solidarnie rezygnowali z "trzynastki", by kupić najnowocześniejszy sprzęt, niszczejący dziś pod warstwą kurzu. Co stanie się z "Koniem" - pyta Katarzyna Figura - kiedy wytwórnię ostatecznie zamkną na kłódkę? W tym poruszającym dokumencie o człowieku, który ukochał kino, i o upadku polskiego przemysłu filmowego, Jan Matysiak "Koń" opowiada o sobie, swojej pracy i wytwórni, chodząc po swych śladach. O nim zaś, o zjawisku, jakim jest, i profesjonalistach, jakich wkrótce już nie będzie, mówią, z ogromnym uznaniem, ludzie, którzy poznali go na planie filmowym: Bogusław Linda, Małgorzata Potocka, Radosław Piwowarski, Beata Tyszkiewicz, Daniel Olbrychski, Jan Jakub Kolski, Leonard Pietraszak, Olaf Lubaszenko i Katarzyna Figura. Całość dopełniają fragmenty filmów, w których "Koń" był kaskaderem i aktorem. [Źródło : www.tvp.com.pl]