"De-Lovely" to filmowy hołd złożony amerykańskiemu kompozytorowi Porterowi. Jest to hołd zbudowany na bazie niezapomnianych standardów Cole'a śpiewanych przez głosy znakomitych wykonawców. Choć muzyka stanowi podstawowy budulec, to jednak człowiek nie znika tak zupełnie z tej opowieści. "De-Lovely" jest bowiem hołdem złożonym człowiekowi, a nie ikonie. I choć co do sposobu pokazania co poniektórych wątków można mieć uwagi, Porter jest tutaj człowiekiem ze wszystkim swoimi wadami i zaletami. Jeśli ktoś zostaje tutaj zmitologizowany, to jest to żona Cole'a, która jest tutaj niemalże boginią o nadnaturalnej mocy.
Film ma sporo wad. Najważniejszą jest chyba ta, że mimo wszystko nie wyczuwa się w tym filmie ducha Portera. Jednak mnie zachwyciła końcówka. Scena do piosenki "So In Love" naprawdę całkowicie wzruszającą i wynagradzającą wszelkie niedociągnięcia.