Nie mówię tu o samej idei powstań ale o bohaterach. Zwłaszcza o Marcinie. Typ budzi u mnie jedynie uśmiech politowania. Niedorobiony umysłowo kretyn, twierdzący, że kocha kobietę, którą zna jeden dzień....Żałosne! Takie jest moje zdanie....i każdej zdrowej psychicznie osoby na tej planecie. Nie budził u mnie ani odrobiny sympatii. Mało tego, modliłam się by dorwali go Rosjanie, wywieźli do Cytadeli i tam zatłukli. Zrobili by tym przysługę światu i jemu zresztą też. Bo, po co ten nieprzystosowany, rozmemłany romantyczny chłoptaś ma się męczyć na tym świecie?

I jeszcze jedno. To jest raczej film historyczny. Czy tak było naprawdę? Jeśli tak. Jeśli powstania przeciw zaborcom, przygotowywali nam nadwrażliwi studenci ASP i wierszokleci.....to ja się nie dziwię, że wszystkie okazały się niewypałami.