nie znam książki, ale wizja "pracy" ( a może niewolnictwa ?) przedstawiona w filmie nie odpowiada mi zupełnie - jeśli tak ma wyglądać również nasz kapitalizm to ja dziękuję. Pracowałbym u takiej zgredy dwie (może) godziny, po czym długie lata spędziłbym na państwowym wikcie - bo, że toto bym zabił, to jest pewne. Ten film jest parodią stosunków międzyludzkich i dostaje zasłużoną i pewną "jedynkę" - wiele osób ciągnie do Ameryki - ja już nie chcę !!
To sobie w tym kraju nie popracujesz :D Mobbing, natłok pracy i nerwowa atmosfera to codziennośc w Polsce.
Bardzo źle rozumujesz ten film. Jeżeli faktycznie nie odpowiadałaby ta praca to się do niej poprostu nie nadajesz. Ten film natomiast mówi, że sukces ma swoją cenę i trzeba naprawdę dużo dużo i jeszcze raz dużo pracy włożyć, żeby się stać taką Mirandą. Nie odniesiesz sukcesu wracając po 8 godzinach pracy do domu biorąc piwko i oglądając mecze w tlewizji. Miranda zyskała pieniądze, pozycje i odniosła sukces właśnie dlatego że oddała tej pracy całą siebie. Tak jest w każdej dziedzinie, nie tylko w świecie mody. Tak jest też w każdym systemie. nie tylko w kapitaliźmie. Jeśli sądzisz że w komuniźmie mogłeś odnieść sukces siedząc przed telewizorem to się grubo mylisz. Natomiast Andrea jest moim zdaniem bardzo podobna do Mirandy ale z czasów młodości jak zaczynała.
Możesz mi powiedzieć na czym polegała ta jej ciężka praca by odnieść sukces? Czego się w niej nauczyła? Podawać sprawniej kawę? Szybciej odbierać telefon? To była zwykła gównopraca, w której możesz się dorobić co najwyżej wrzodów ze stresu, trzeba być frajerem by się tak dać poniżać. Mylisz, chłopie, ciężko pracą, w której się rozwijasz, z byciem podnóżkiem.