Masz racje. film szczególnie końcówka bardzo słaba. Szkoda czasu odradzam

To prawda, końcówka jest bardzo marna.

Pomysł był, ale go zmarnowali. Mogło być ciekawe połączenie westernu i filmu psychologicznego, a wyszło kino klasy C.

Dobra robota operatora, interesujące ujęcia, specyficzny klimat, nieco absurdalny ale do przyjęcia. W tej historii jednak czegoś zabrakło. Przez pewien czas miałem wrażenie, że główny bohater walczy z samym sobą i ze swoimi demonami. Gdyby taki był finał film miałby dla mnie większy sens.

"W sumie jej zachowania też nie rozumiem" ... kobieca cecha uwodzić a potem wbijać nóż w plecy :p , w sumie robimy podobnie panowie więc akurat ta krótka scena spodobała mi się.

Chodzi mi o to, że powstrzymywała swojego męża przed strzałem. Dlaczego? To było bez sensu. Przecież wiedziała, do czego ten człowiek jest zdolny i że trzeba go powstrzymać.

Być może dlatego że sama już to zrobiła, strzeliła... wcześniej podwórko i dom zasłany trupami dawały jej słuszne podejrzenia że mąż w tej kwestii również nic nie zrobi (jak się dokładnie okazało nic nie zrobił)... więc jeśli faceci ze strzelbami nic nie zdziałali wolała podejść do sprawy z kobiecą inteligencją i emocjami... w sumie udało się jej, rana raczej śmiertelna.

Ogólnie można doszukiwać się tu głębszych sensów, ja swoją teorię uznaję raczej za prostą i spontaniczną :)

Podobnie jak Ty zachwyciłem się krajobrazami, były zabójcze, i to największy atut filmu. Natomiast schizy bohatera pokazano prymitywnie, a sceny strzelaniny po prostu obrażały inteligencję widza, co prawda dzieje się tak również w innych westernach, filmach akcji oraz wojennych: wyskoczyć na środek i naparzać do każdego, bez sensu...Nawet przy niskim budżecie daje się kręcić bardziej przemyślane filmy.

Krajobrazy to chyba jedyny atut tego filmu i nic ponadto....nawet mlodziak Estawood nie uratował tego filmu, pierwsza połowa jest tak nudna jak flaki z olejem, dłużyło się niemiłosiernie... masakra jednym slowem... aż mi ulżylo jak zaczeła sie strzelanina ( może i ona obrazała inteligencja widza - ale przynajmniej sie cos działo ). Spokojnie można sobie darować ten film.

Nie wiem co jest w tym filmie najgorsze? Kopia Eastwooda, która nie za bardzo umie grać (nie gra jak ojciec - i nie powinien - ale on tego jeszcze nie wie). Czy fatalny scenariusz, który chciałem co pięć minut "wyrzucić do kosza". Czy może fakt, że C.B. znów gra ochłapy w jakimś idiotycznym, skrajnie fatalnym filmie, w którym rozmywa się na drobne.
Wahałem się między 2 a 3 w ocenie. Ostatecznie na plus są ładne widoki (choć sposób kręcenia zdjęć przy użyciu drona maksymalnie wypaczał ideę szerokokątnego westernowego kadru). Na plus jest też ta zwichrowana, rozczepiona osobowość bohatera (no ale pozostaje pytanie po co?).

Gdyby całość skrócić do 15-20 minut to byłaby fantastyczna krótkometrażówka, a tak wyszło trochę na siłę.