PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=506388}

Do szpiku kości

Winter's Bone
6,6 31 963
oceny
6,6 10 1 31963
7,1 22
oceny krytyków
Do szpiku kości
powrót do forum filmu Do szpiku kości

Nie podoba mi się.

użytkownik usunięty

Na siłę zakręcony mimo że fabuła bardzo prosta, sztucznie dołujący i irytujący w sensie że wszyscy ludzie z zasady są jak wilki gotowe tylko pobić, zabić, ograbić i upokorzyć. Żeby pokazać takie smuty konieczne trzeba to nakręcić w jakiejś zapyziałej dziurze w tonacji szaro burej z bladymi twarzami smutnych, zmęczonych życiem ludzi. Na szczęście już wyrosłem z takich "smutnych" ambitnych filmów.

użytkownik usunięty

Zapomniałem dodać że jeszcze zapitych...

użytkownik usunięty

...i zaćpanych:)

użytkownik usunięty

Może się dotrze, Paris Texas też nie wszedł za pierwszym podejściem a teraz to jeden z moich ulubionych filmów. Muszę tylko ponownie przestawić się na tryb depresyjny:)
http://www.mlive.com/movies/index.ssf/2011/02/big_bummers_10_depressing_movi.htm l

Witaj w realnym świecie. Jak troszke pożyjesz to przekonasz się, że "zapyziałych dziur w tonacji szaro burej" jest na świecie znacznie więcej, niz miejsc, które znasz w tej chwili :)

użytkownik usunięty
daniell_p

Nie chodziło mi o to że jest dla mnie szokiem uświadomienie sobie przez ten film że na świecie żyje wielu ludzi w kompletnym syfie i dzieje się pełno złych, smutnych rzeczy. Chodziło mi o to że nakręcenie kolejnego już z kolei filmu o tym syfie nie jest żadnym większym osiągnięciem. Choćby ten film był tak dobrze zrobiony jak Winter's Bone. I nie nazwałbym takich produkcji jakoś specjalnie dojrzałymi, dojrzałość to wzniesienie się ponad ten cały syf. To tak samo jak wielu twórców obnosi się w swoich filmach z pretensjami jaki ten świat jest do kitu, to nudne, dziecinne i pretensjonalne. Lars Von Trier jest wyjątkowo irytującym gościem. Alejandro González Iñárritu tuż za nim...

Von Triera nie cierpię, więc zgadzam się z tobą. Ale Winter's Bone w sumie kończy się optymistycznie, przynajmniej dla rodziny Ree, z wyłączeniem Teardropa. Tak więc wydźwięk filmu jest pozytywny.

użytkownik usunięty
daniell_p

Ja Von Triera kiedyś uwielbiałem ale w końcu wyrosłem z takich rzeczy. Winter's Bone pewnie jest lepszy niż Poradnik pozytywnego myślenia który z ciekawego dramatu pod koniec zmienia się w kompletną bzdurę ale i tak mnie WB nie przekonuje. Ten film chce być realistyczny ale gdzie tu w ogóle jest problem? Ree jest już ukształtowana w tym środowisku, dostaje w ryja, ma kłopoty finansowe ale przecież to jest takie środowisko, jest częścią tej społeczności, tego środowiska, nie ma nawet pretensji do ojca. To tylko kolejny ciężki, smutny film który ma pokazać smuty które mają wstrząsnąć. Nic jednak z tego tak naprawdę nie wynika. Tak się po prostu dzieje, to tylko twórca filmu stara to nakreślić w ciemnych, smutnych barwach. Nie ma tu jednak prawdziwego problemu.

Ja widziałem to troszkę inaczej. Film opowiada historię o determinacji młodej dziewczyny w obliczu przeciwieństw losu. Umieszczenie akcji w takim środowisku ma zresztą sens: trudno by było uwierzyć w taką historię, gdyby działa się ona na Rodeo Drive w Los Angeles.

Opowieść jest prosta i realistyczna. I to właśnie czyni ją tak dobrą. Moc opowieści jest przekazywana widzowi bez żadnych upiększeń i ozdobników.

Powtarzam jeszcze raz - moim zdaniem film nie jest smutny :)

użytkownik usunięty
daniell_p

Są smuty i problemy ponieważ ludzie tak naprawdę je uwielbiają. Przy całym współczuciu i współodczuwaniu czyjegoś cierpienia można odkryć wielką przyjemność. Takie filmy zawsze będą na topie jak wieczorne wiadomości.

użytkownik usunięty

Ktoś tu dobrze napisał że film przez tą dosadność przypomina produkcję sci-fi. Miał być realistyczny dramat/thriller a wyszedł film w którym świat przypomina mroczną post apokalipsę z The Road. Ree "zwiedzając" te posępne krajobrazy powinna jeszcze mieć pikający wykrywacz promieniowania radioaktywnego a jej rodzinka wyglądać jak grupka wygłodniałych, zmutowanych kanibali. Po okolicy powinien też błąkać się pies i to ten ze Stalkera:)

użytkownik usunięty

Co ciekawe w "post apokaliptycznym" świecie Winter's Bone kobiety już nie wiedzą co to makijaż, na pocieszenie pozostał im jeszcze bluegrass:)

ocenił(a) film na 6

Ja mam raczej wrażenie, że film przypomina Polskie Kino. Taki temat i taki klimat to ulubione elementy naszej pożalsięboże kinematografii. Inna sprawa, że taki świat, podobny do naszego (naszego lat 90 i wcześniej) istnieje w Stanach i to w o wiele większej skali. U nas wielu podobnym ludziom udało się wyjechać za granice. Z Ameryki nie ma gdzie uciec.
Film nakręcony poprawnie (gdyby go nakręcili nasi filmowcy, byłby nieudolny) i prawdziwy, ale trochę nudny (choć ciekawiło mnie jak sprawa się rozwiążę i zaskoczyło mnie to, że wcale nie była to wielka zasługa tej dziewczyny) i służący umartwianiu się, a podświadomie rodzący miłą myśl, że komuś jest gorzej niż nam.
Nie przepadam za takim kinem.

użytkownik usunięty
Leszy2

Z polskich produkcji to przypomina mi 300 mil do nieba. W Polsce szaro, smutno, depresyjnie a na zachodzie pięknie, kolorowo i witają takich uchodźców z uśmiechem i radością:) Z kolei w Do szpiku kości samo to że pokazują jakąś dziurę to według twórców nawet słońce musi tam nigdy nie docierać a wiewiórki biegają po drzewach wychudzone, wszyscy ludzie bez wyjątku muszą być zdołowani i utopieni w brudnych interesach. Typowy obraz nędzy i rozpaczy:)

mało wiesz o wilkach

użytkownik usunięty
czekina

Nudy. Śmierć, problemy i przemoc mam na codzień w wiadomościach. Jednak nie muszę angażować się emocjonalnie w ten syf tak samo jak nie muszę oglądać i przeżywać szarych dramatów. Wszystko jest kwestią wyboru.

nie bardzo rozumiem Twoja odpowiedz na moj post.... ale moze juz sobie darujmy te rozmowe, bo wyglada jak walenie w pusty beben

użytkownik usunięty
czekina

Pusty beben? Ja gdy piszę odnośnie filmu zawsze staram się podawać jakieś argumenty. "Beben", "nic nie wiesz o wilkach". Te hasła nie mówią mi nic konkretnego, właśnie dlatego ta rozmowa mija się z celem.

użytkownik usunięty

I czy tylko ja mam wrażenie że wszystkie docenione filmy w których gra Jennifer Lawrence są w sumie....idiotyczne? A da się je oglądać tylko dlatego że gra w nich Jennifer Lawrence której z jakichś nieznanych powodów nie da się nie lubić? Bo ani piękna ani wybitna z niej aktorka.
Winter's Bone- film tak przesadzony w ukazywaniu syfu że aż śmieszny, jednak kibicujemy Jennifer Lawrence i robi nam się smutno jak dostaje po pysku:)
Igrzyska śmierci - bardziej brutalna wersja zmierzchu, film spłycony fabularnie i robiony pod nastolatków jednak nie można odmówić wdzięku Jennifer Lawrence która strzela z łuku i robi wielką rewolucję.
Poradnik pozytywnego myślenia - kolejny idiotyczny film. Z początku zapowiada się jako znakomity komedio dramat, jednak z czasem przechodzi w tryb banalnej komedii romantycznej o tym że nawet poważne problemy psychiczne można rozwiązać w jakiś błachy sposób - taniec, zakład, miłość. Jednak znów pojawia się tak, Jennifer Lawrence która jest symaptyczna w roli wyzwolonej seksualnie młodej kobiety porywającej dosłownie głównego bohatera do tańca.

ja poczułam się tą "szaro-burością" trochę oszukana. Po pierwszym wrażeniu brudu, szarości, brzydoty i pospolitych twarzy, nagle dotarło do mnie, że film wcale nie jest brzydki (a chyba jednak powinien?). Wszystkie ujęcia są wyszlifowane, wręcz piękne w swojej przesadzonej brzydocie. Wyglądają bardziej jak klatki melancholijnego teledysku niż realistyczne kino. Piękne lasy, śliczne, choć brudne buzie dzieci, śliczna, choć brudna;) Jennifer Lawrence, przystojni brodacze, nieskazitelnie białe banjo... coś jakby wziąć brutalny, realistyczny film i przepuścić przez instagramowy filtr. Idę o zakład, że gdyby film przypominał bardziej smarzowskiego niż klip Rihanny, oglądałoby się go z większym zaangażowaniem. Nie będę wypowiadała się o fabule, bo to inna sprawa, choć zgadzam się, że właściwie nic z niej nie wynika, a mogłoby - prosta fabuła nie musi od razu oznaczać płytkiego kina.

ja poczułam się tą "szaro-burością" trochę oszukana. Po pierwszym wrażeniu brudu, szarości, brzydoty i pospolitych twarzy, nagle dotarło do mnie, że film wcale nie jest brzydki (a chyba jednak powinien?). Wszystkie ujęcia są wyszlifowane, wręcz piękne w swojej przesadzonej brzydocie. Wyglądają bardziej jak klatki melancholijnego teledysku niż realistyczne kino. Piękne lasy, śliczne, choć brudne buzie dzieci, śliczna, choć brudna;) Jennifer Lawrence, przystojni brodacze, nieskazitelnie białe banjo... coś jakby wziąć brutalny, realistyczny film i przepuścić przez instagramowy filtr. Idę o zakład, że gdyby film przypominał bardziej smarzowskiego niż klip Rihanny, oglądałoby się go z większym zaangażowaniem. Nie będę wypowiadała się o fabule, bo to inna sprawa, choć zgadzam się, że właściwie nic z niej nie wynika, a mogłoby - prosta fabuła nie musi od razu oznaczać płytkiego kina.

użytkownik usunięty
birdiebrain

Zgadzam się że film od strony artystycznej wygląda wizualnie bardzo dobrze. To samo można też napisać o np. nowszym August Osage County gdzie uchwycono te ciepłe, upalne kolory lata. Po prostu chciałem napisać przez to że to przesadzony dramat i że kolejny raz twórcy podobnie jak zresztą ostatnio w przypadku August Osage County tak zawzięli się na stronę artystyczną że zapomnieli żeby film miał w sobie tą naturalność i przystępność.

no to się zgadzamy. Niestety zwykle artyzm ≠ realizm, trochę w sumie szkoda;)

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones