PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=33328}
7,7 61 209
ocen
7,7 10 1 61209
7,9 29
ocen krytyków
Dogville
powrót do forum filmu Dogville

Mimo, że naprawdę cenię von Triera za jego twórczość, to jednak lekko zastanawia mnie ten zabawny antyamerykanizm. Wątek ten wielokrotnie przewija się w twórczości reżysera, jak choćby w 'dancer in the dark', gdzie jest przejaskrawiony do granic absurdu (film jest genialny z innego powodu), czy w obecnej krucjacie reżysera tworzącego trylogię USA - Land of Opportunities, której pierwszą częścią jest Dogville.
Co ciekawe von Trier nigdy w kraju zwanym USA nie był, co sprawia, że zachowuję się odrobinie dziecinnie.
No ale wracam do wątku głównego - Dogville jako pierwsza część trylogii miał być antyamerykański, ale co niesamowicie zabawne - jest zupełnie odwrotnie - dla mnie osobiście jest to karykatura, która koniec końców jest skrajnie antyeuropejska.
Mimo, że akcja dzieje się w malutkiej wiosce w USA to zachowanie mieszkańców wioski można by śmiało (zgodnie z zasadą o uniwersalnej naturze ludzkiej) uogólnić, i wrzucić w inne miesjce na świecie, ot choćby w Europie. Natomiast to, co jest fascynujące, to fakt iż główna bohaterka ma postawę, którą można by określić jako pewien rodzaj permisywizmu, z relatywizmem doskonałym i cudowną tolerancją. W ramach takiej postawy nikt nie jest odpowiedzialny za swoje zachowanie, nikt nie jest zły - o wszystkim decydują okoliczności, no i bynajmniej nie powinniśmy krzywo patrzeć na osobę, która robi cokolwiek nagannego. Jest to, jak doskonale wiadomo nie jej wina, a karanie takiej osoby jest absolutnie moralnie naganne.
Śmiem twierdzić, że takie myślenie jest niesamowicie bliskie dla szeroko uogólnionej zasady moralnej Europy.
Ciekawa rzecz, że główna bohaterka jest nośnikiem tych idei i swoją postawą i działaniem, które jest jej uzewnętrznieniem, de facto doprowadza do facylitacji wszystkich negatywnych zachowań przejawanych przez mieszkańców wioski.
Mamy także Toma, bezrobotnego, który ma wielkie aspiracje filozoficzne, co jest jakoś tak dziwnie europejskie. Bohater okazuje się oczywiście nieudacznikiem i karłem moralnym.
Dalej mamy ciąg wydarzeń, konsekwencji wszelakiej relatywizacji, jakiej dokonuje Grace, która (jak to ładnie określi spotkany pod koniec ojciec) jest na tyle arogancka by używać zupełnie innej miary moralności przy ocenie każdego złoczyńcy, niż sama by dla siebie użyła.
No i finalna scena, rozmowa ojca z córką, jakże piękne ideologiczne starcie, gdzie oboje są nośnikiem dwóch postaw - typowo amerykańskiej i typowo europejskiej. Co ciekawe, to właśnie ten ojciec, na tle wszystkich bohaterów filmu, okazuje sie być najbardziej przyzwoitym z ludzi. Mało tego ma rację od początku do końca czego dowodzi calusieńka sekwencja zdarzeń.
Zaś sama Grace, w konsekwencji wszystkich zdarzeń i doświadczeń (będących prostą implikacją jej idei), staję się radykałem karzącym wymordować wszystkich, po czym przyjmuje zwycięzką teorie ojca.

Dlatego też moje pytanie - O co chodzi?? Dlaczego przypisuje się Trierowi, że stworzył Dogville - kolejny antyamerykański film. Czy Trier chciał stworzyć kolejny antyamerykański odcinek pod tytułem oni są głupkami tyle, że mu nie wyszło i stworzył parodię europy? Czy też nic takiego nie planował, tylko wszyscy po poprzednich jego filmach z góry przypisują mu taką wolę? A może po prostu moja percepcja jest strasznie zaburzona?


Haha stawiam, że wszyscy wskażą na ostatnią uzasadnienie :D



PS. antycypując pewien typ komentarzy, od razu napiszę, że przypisywanie mi motywów ideologa amerykańskiego będzie zdecydowanie nietrafionym, a poza tym zupełnie nie merytorycznym i pozbawionym sensu komentarzem. tyle tylko dodam, że wystarczająco znam psychologię i terminy takie jak podstawowy błąd atrybucji, czy wpływ czynników zewnętrznych na podejmowanie decyzji.


Bardzo proszę o, i z góry dziękuję za sensowną odpowiedź.

Pozdrawiam

ocenił(a) film na 8
Cobalt_Sky

Do DVD z filmem dołączona jest mała książeczka z wypowiedziami von Triera i Nicole. Lars pisze tam, że wymyślając postacie z miasteczka Dogville wzorował się na Duńczykach, a samo Dogville może być miejscem w dowolnym państwie na dowolnym kontynencie. Ja muszę przyznać, że podczas oglądania filmu prędzej zapomniałem, że akcja filmu rozgrywa się w USA niż o tym, że domy nie mają ścian. Zabierając się do tego filmu nie miałem pojęcia, że jest on częścią jakiejś tam trylogii i, że ma on oceniać/obrazować (niepotrzebne skreślić) Stany Zjednoczone, czy w ogóle jakąkolwiek kulturę. W sumie z tą samą myślą skończyłem jego oglądanie.

A Twoje czepianie się, że LVT nigdy nie był w USA... Po pierwsze, nie mów mi, że sam nie masz wyrobionej opinii o tym kraju, a podejrzewam, że nigdy go nie odwiedziłeś. Po drugie przytoczę tu wypowiedź samego Larsa: "(...) o ile dobrze pamiętam, oni [Amerykanie, ma się rozumieć] nie odwiedzili też Casablanki, zanim odwiedzili Casablancę."

Powtarzam jednak jeszcze raz. Dla mnie ten film nie ma nic wspólnego z antyamerykanizmem i pozwalam sobie go odbierać na swój własny sposób, nawet jeżeli reżyser chciał pokazać coś innego. Mi tam wyszło to na dobre, bo już dawno nie oklaskiwałem filmu oglądanego na DVD. ;)

ocenił(a) film na 10
GxZas

"A Twoje czepianie się, że LVT nigdy nie był w USA... Po pierwsze, nie mów mi, że sam nie masz wyrobionej opinii o tym kraju, a podejrzewam, że nigdy go nie odwiedziłeś. Po drugie przytoczę tu wypowiedź samego Larsa: "(...) o ile dobrze pamiętam, oni [Amerykanie, ma się rozumieć] nie odwiedzili też Casablanki, zanim odwiedzili Casablancę." "


Twoje podejrzenia są błędne (:

A co do samego filmu, to podobał mi się. Tyle, że ten temat akurat tego nie dotyczy (:

Pozdrawiam serdecznie.

ocenił(a) film na 8
Cobalt_Sky

No nawet jeżeli Ty nie masz wyrobionej opinii o Ameryce, to jest mnóstwo osób, które zawsze mają coś do powiedzenia o jakimś kraju (niekoniecznie USA) mimo tego, że nigdy go nie odwiedzili.

ocenił(a) film na 10
GxZas

Nie zrozumiałeś mnie.
Opinię mam wyrobioną. Tak się składa, że w tym kraju jakiś czas spędziłem.



Oczywiście nie mam nic przeciwko ludziom posiadającym opinię o krajach, w których nie byli (zresztą z ciekawostek - ludzie mają nawet wyrobioną opinie o rzeczach, które nie istnieją). Poza tym, zrozumiałym jest, że każdy ma prawo śmiało wyrażać swoje poglądy.
Tyle tylko, że zwykły człowiek może sobie tylko pomarzyć by swą ignorancją tak rzeźbić rzeczywistość jak czyni to ten słynny pan reżyser.
Inna jest sytuacja gdy wypowiadam sobie żywnie poglądy, że np Mauritus (piękne państwo, w którym nigdy nie byłem) to powiedzmy np. wieśniackie zadupie, a inna sytuacja gdy przy tym samym poziomie wiedzy (czyli znikomym) jestem reżyserem, którego filmy oglądają miliony i kręce trylogię (bynajmniej nie komediową jak w przypadku kazachstanu ;P ) o Mauritusie jako o wieśniackim zadupiu.


No ale to tylko takie spekulacje. Nie znam pana reżysera (mało tego, cenię go za jego filmy), no i możliwe, że informacje, które na samym początku zawarłem to czyste 'fakty medialne'.


Pozdrawiam.

ocenił(a) film na 8
Cobalt_Sky

No ale powiedzmy sobie szczerze, ile osób słyszy cały czas o USA w mediach, a ile o Mauritus? Ja szczerze mówiąc, nawet nie słyszałem o takim kraju :P

Enyłej, myślę, że w dobie internetu i telewizji człowiek może nakręcić film o USA bez odwiedzania tego miejsca.

ocenił(a) film na 10
GxZas

Oczywiście, że w dobie internetu i telewizji człowiek może nakręcić film o USA, bez odwiedzając tego kraju.
Jeżeli jednak ja byłbym reżyserem i miałbym poświęcić parę filmów danemu krajowi nie na bazie doświadczenia, czy faktów, ale na bazie medialnego wizerunku tego kraju, no to cóż, miałbym poważny dysonans poznawczy. Nie mógłbym nazwać samego siebie istotą racjonalną, logiczną czy też rzetelną. Generalnie musiałbym stracić szacunek do samego siebie, albo stwierdzić, ze wszyscy się szmacą ;P , albo nie są wierni elementarnym zasadom.
Telewizja i internet to są media żerujące na newsach, na faktach szokujących, przejaskrawionych, bliskich stereotypów, często niezweryfikowanych.
Wyobraź sobie osobę żyjącą w Polsce, Niemczech czy Francji, która naoglądała sie tivi ze swymi szołami i może jakichś filmów reżyserów europejskich (których duża część cierpiąc na kompleks sfrustrowanego małego brata, gdzie realne pieniądze i sława ich omijają, tworzy filmy takie, które poprawiają im własną samoocene). Osobe, która żyje w środowisku, na które ma wpływ szeroko rozumiany duch akademicki z problemami podobnym do tego reżyserskiego (cała elitę akademicką zasysają stany + mała proamerykańska uk). Osobę, której poglądy są rzeźbione codziennie przez tysiące wypowiedzi szeroko rozumianego środowiska politycznego, wyposażonego w podobne problemy jak te wymienione powyżej.

A teraz odpowiedz sobie, jakie jest prawdopodobieństwo stworzenia czegokolwiek rzetelnego w takich warunkach. No i na ile mądre zachowanie prezentuje skądinąd osoba stylizująca się na inteligentną, która z racji swej pozycji powinna zachować szczególne standardy.


Tyle.
Dobrej nocy (:

ocenił(a) film na 10
Cobalt_Sky

Szczerze mówiąc ani przez chwilę nie odbierałam tego filmu jako antyamerykańskiego manifestu. Dla mnie to po prostu niezwykle sugestywna ilustracja mrocznej strony ludzkiej natury. Zasady, że gra sie tak, jak przeciwnik pozwala. "To nieprawda, że im wiecej z siebie dajesz, tym więcej oczekujesz; im więcej z siebie dajesz, tym więcej oczekują od ciebie inni". Rzecz do zaobserwowania codziennie, w najzwyczajniejszych ludzkich relacjach: w pracy, w rodzinie, w małżeństwie, wśród znajomych. Niesamowity film, jeden z najlepszych, jakie w życiu widziałam.

Cobalt_Sky

Zobacz film ponownie i zwróć uwagę na łacińską sentencję nad wejściem do kopalni - "Dictum ac factum". Ten film to uniwersalny traktat o hipokryzji naszej cywilizacji.

ocenił(a) film na 10
Cobalt_Sky

Ja przystapilem do ogladania filmu bez uprzedzen. No, moze z jednym - wiedzialem ze trwa 3 godziny i dlatego zabieralem sie do niego przez kilka miesiecy. Triera kojarzylem tylko z tym, ze nakrecil cos z Bjork, a o samym filmie nie wiedzialem kompletnie nic, dlatego bylem calkowicie zaskoczony. Nie wiedzialem zupelnie nic o jakiejs trylogii czy rzekomym antyamerykanizmie.

I mojego punktu widzenia wygladalo to tak - ani przez chwile nie mialem watpliwosci, ze Dogville to amerykanskie miasteczko, ale takze przez mysl mi nie przeszlo, ze film jest antyamerykanski lub ma godzic w spolecznosci chrzescijanskie. Czy sie to komu podoba czy nie Europa i Ameryka sa przesiakniete kultura lacinska. Logiczne wiec ze w miasteczku byl dom misyjny a nie chatka szamana, ale nie byl to moim zdaniem zabieg celowy. Ot, zyjemy w takiej a nie innej kulturze.
Co do umiejscowienia akcji w Stanach wydaje mi sie ze nastapilo to tylko dlatego, ze duzo bardziej wiarygodne jest "zadupie" w USA niz w Europie. Ciezko jest mi sobie wyobrazic miasteczko w Polsce, Niemczech czy Wielkiej Brytanii prawie calkowicie odciete od swiata. A takie miasteczka pojawiaja sie w amerykanskich filmach (i literaturze) dlatego takie a nie inne miejsce jest po prostu wiarygodne.

Tak ja to widze.

A pozatym absolutnie nie zaluje tych 3 godzin, film mna wstrzasnal, 10/10.

Cobalt_Sky

Gdzieś czytałem wywiad Larsa. Poruszał on w nim wątki odnośnie USA m.in. wojny w Wietnamie- jak to protestował przeciwko niej. Sam wywiad jest gdzieś w sieci, poszukaj.

Cobalt_Sky

Stawiasz granicę pomiędzy Stanami Zjednoczonymi a Europą. Naprawdę wierzysz, że istnieje jakaś jednolita mentalność europejska lub tym bardziej jakaś jednolita mentalność "amerykańska"?
Oczywiście, każdy ma prawo trochę inaczej spojrzeć na ten film, niemniej jednak "Dogville" bardzo dobrze pokazuje USA i ich rozrachunki z niewolnictwem. Wielu Amerykanom trudno jest patrzeć na swoich przodków, którzy nie dość, że byli rasistami to jeszcze korzystali z pracy niewolników. Historia rasizmu w Stanach, wcale nie jest historią. Walka z ponurą przeszłością dzieje się na naszych oczach i Dogville jest tylko kroplą w morzu.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones